Rosyjska armia uznała, że ukraińscy operatorzy bezzałogowców są priorytetowym celem, który musi być zneutralizowany. Za zlikwidowanie pilota drona wyznaczono nagrody pieniężne, a do walki z nimi opracowano specjalne systemy, które mają wyszukiwać ukrytych Ukraińców.

Ukraina ma obecnie ok. 12 tys. wyszkolonych operatorów bezzałogowców, z czego 10-15 proc. to piloci szturmowych dronów. Bezzałogowce klasy FVP zbierają coraz większe żniwo wśród rosyjskich żołnierzy. Zwłaszcza od początku lata, kiedy na większości odcinków frontu Rosjanie zaczęli stosować taktykę polegającą na falowych atakach piechoty z rzadkim wsparciem czołgów i transporterów opancerzonych. Ukraińcy najpierw rozbijają atak silnym uderzeniem artyleryjskim, a potem do pracy biorą się operatorzy dronów, którzy dosłownie polują na żołnierzy.

W przerwach między szturmami jednostki dronów też nie próżnują, latając na tzw. wymiatania. Operatorzy krążą nad linią frontu i jej bezpośrednim zapleczem wyszukując przemieszczających się albo ukrywających rosyjskich żołnierzy.

— Rosjanie zakrywają się ciałami swoich towarzyszy, aby uciec przed naszymi dronami — mówiła w mediach społecznościowych por. Anastazja Błyszczyk, rzeczniczka prasowa 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, która walczy pod Pokrowskiem.

Od półtora roku z Rosji na front trafiają przede wszystkim zmobilizowani rezerwiści – słabo wyszkoleni, zdeprymowani i niezbyt chętni do walki. To na nich skupili się Ukraińcy. Rozpoczęło się polowanie na pojedynczego żołnierza, co miało w szeregach Rosjan wywołać stan ciągłego zagrożenia, zdeprymować ich i wcisnąć głębiej w ziemię.

Działa to całkiem nieźle, zważywszy na wypowiedzi jeńców wojennych. Zmobilizowani nie wytrzymują psychicznie ciągłego stanu zagrożenia. Do tego stopnia, że w wielu przypadkach popełniają samobójstwo na sam widok zbliżającego się bezzałogowca.

Takich wypadków zarejestrowano kilka. Popularny w sieci film z maja 2023 r. pokazuje żołnierza ranionego przez dron pod Bachmutem. Na widok kolejnego bezzałogowca wysadził się granatem. Inny się zastrzelił.

Same drony zaczynają być mitologizowane przez żołnierzy. Podczas służby na Zaporożu wiosną tego roku żołnierze czeczeńskiego 141 specjalnego pułku zmotoryzowanego stwierdzili, że Ukraińcy mają wyspecjalizowane drony ze szczypcami, dzięki którym porywają rosyjskich żołnierzy.

Czeczeni uważają, że Ukraińcy specjalnie polują w nocy, aby ukryć metodę ich porywania. Problem w tym, że wielowirnikowe bezzałogowce o udźwigu ponad 150 kg musiałyby być nie tylko duże, ale i głośne oraz łatwe do zauważenia. W dodatku Ukraińcy nie posiadają tego typu dronów. Czeczenom to jednak nie przeszkadza.

Strach ma coraz większe oczy, więc dowództwo postanowiło w końcu coś z tym zrobić. Uznano, że operatorzy bezzałogowców są kluczowym celem na froncie i za zlikwidowanie takiego żołnierza można otrzymać nagrodę pieniężną.

Tego typu rozwiązanie nie jest żadną nowością. Podczas obu wojen światowych głównym celem stali się snajperzy. Na froncie zachodnim Wielkiej Wojny po zlokalizowaniu gniazda strzeleckiego zdarzało się, że wzywano ogień artylerii, aby zlikwidować jednego człowieka. Podczas kolejnej wojny na froncie wschodnim obie strony zabijały pojmanych snajperów na miejscu.

Podobnie traktowano komandosów. Brytyjskie wojska specjalne do tego stopnia dały się we znaki Niemcom, że w październiku 1942 r., po kolejnych udanych rajdach na kontynent, Adolf Hitler wydał rozkaz nr 003830/42, bardziej znany jako rozkaz o komandosach, w którym pisał: — Od tej chwili wszyscy mężczyźni działający przeciwko niemieckim oddziałom w tak zwanych rajdach Commando w Europie lub Afryce mają zostać unicestwieni do ostatniego człowieka.

Rozstrzelanych, zadźganych, czy uduszonych zostało przynajmniej 126 żołnierzy alianckich wojsk specjalnych, którzy trafili do niewoli. Teraz w buty Hitlera wchodzi Putin.

— Operatorzy FPV wroga są teraz celem priorytetowym. Skuteczna załoga wyposażona w wysokiej jakości sprzęt może zepchnąć wroga pod ziemię. Przechwycenie FPV to teraz koszmar, zarówno dla nas, jak i dla wroga – mówił na kremlowskim kanale Zvezda rosyjski operator bezzałogowca o kryptonimie „Zołotoj”.

Wspominał o trudnościach w znalezieniu wrogiego operatora i braku odpowiedniego sprzętu, który pozwoliłby zneutralizować ukraińską przewagę. Powoli ma się to u Rosjan zmienić.

Podczas podmoskiewskich targów zbrojeniowych Armija 2024, rosyjski przemysł zbrojeniowy zaprezentował system Cobra, przeznaczony dla operatorów dronów myśliwskich. Według producenta system jest w stanie w czasie rzeczywistym przechwycić łączność i obliczyć sygnały radiowe wysyłane przez ukraińskich operatorów dronów i pokazywać ich współrzędne na mapie, kierując automatycznie własne bezzałogowce na ten cel.

Na razie jeszcze nie przetestowano rozwiązania na froncie, choć Cobra miała trafić na Ukrainę już we wrześniu. Rosjanom pozostają tradycyjne metody – latanie dronami nad frontem i nadzieja na to, że uda się znaleźć ukryte stanowisko operatora. Żólnierze Putina przyznają, jest to bardzo trudne i rzadko przynosi oczekiwane efekty.

Dlatego sfrustrowani Rosjanie są bezwzględni, jeśli w ich ręce wpadną ukraińscy operatorzy bezzałogowców. 10 października żołnierze ze 155. Brygady Piechoty Morskiej Gwardii rozstrzelali dziewięciu operatorów dronów we wsi Zielony Szlak w obwodzie kurskim. Brygada jest znana z licznych zbrodni wojennych. Na jej koncie jest m.in. masakra ludności cywilnej w Buczy.

Kolejny raz pokazuje to bezsilność rosyjskiej armii, która technicznie jest zacofana w kwestii bezzałogowców o około dwie dekady. Rosjanie nie posiadają ani odpowiednich systemów przechwytujących, ani zagłuszających. Nie mają własnych systemów bezzałogowych na odpowiednim poziomie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version