Podczas konferencji prasowej ppłk Jacek Goryszewski z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych przekazał, że już od wczesnych godzin porannych w niedzielę mieli informację o rosyjskich atakach na Ukrainę.
Jak dodał, nad ranem z rosyjskich lotnisk wystartowało co najmniej 13 samolotów.
Rosyjska rakieta nad Polską. „Wojsko Polskie monitoruje sytuację”
– Dokonały one (rosyjskie samoloty – red.) wystrzelenia rakiet manewrujących w kierunku Ukrainy. Mieliśmy informację, że część z rosyjskich rakiet może być skierowana w obwody Ukrainy graniczące z Polską, stąd nasza podniesiona gotowość bojowa – zaznaczył ppłk Jacek Goryszewski.
Dodał, że o godz. 4:23 jedna z rakiet przekroczyła polską przestrzeń powietrzną i poruszała się z prędkością niemal 800 km/h na wysokości 400 metrów. – Przekroczyła tę granicę na około 2 km, następnie wyleciała z naszego terytorium. Przez cały czas była śledzona radiolokacyjnie, wiedzieliśmy o jej trajektorii – dodał.
– Bezpieczeństwo naszej przestrzeni powietrznej było w maksymalnym stopniu zapewnione – przekazał ppłk Goryszewski, nadmieniając przy tym, że służby cały czas obserwują sytuację w Ukrainie. – Większość rakiet została zestrzelona przez ukraińską obronę powietrzną. Na chwilę obecną uspokajam, nasza przestrzeń jest bezpieczna, nie odbywa się już atak na cele w Ukrainie, więc możemy być spokojni co do dalszego przebiegu dnia – kontynuował.
Rakieta naruszyła polską przestrzeń. Ppłk zapewnia: Nie znajdziemy jej na naszym terytorium
Ppłk Jacek Goryszewski podkreślił także, że to już trzeci przypadek w ciągu tygodnia. – Była dłuższa przerwa w atakach rakietowych, bo ponad 40 dni, a teraz Rosja systematycznie zaczęła ostrzeliwać terytorium Ukrainy – dodał. Na konferencji prasowej przekazał, że polskie myśliwce wróciły już do baz, ale „Wojsko Polskie monitoruje sytuację i wszystko jest pod kontrolą”.
– Ze stuprocentową pewnością wiemy, że na terytorium Polski nie znajdziemy tej rakiety i nie planujemy jej poszukiwań – zapewnił ppłk Goryszewski. Jak przekazał, nie zapadła decyzja o zestrzeleniu pocisku, ponieważ przebywała w polskiej przestrzeni powietrznej przez kilkanaście sekund i „nie zmierzała w głąb naszego kraju”.
Rosyjska rakieta nad Polską. Szef MON: Jestem w kontakcie z prezydentem
Z kolei na konferencji prasowej szefa MON, Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że przez cały czas obiekt był monitorowany przez polskie systemy radiolokacyjne. – Aktywowane zostały pary dyżurne latające na myśliwcach F-16 – dodał. Podobnie jak ppłk Jacek Goryszewski zapewnił, że obiekt powrócił na terytorium Ukrainy.
– Jestem w kontakcie z prezydentem, mój sztab, od samego początku jest z kontakcie także z Dowództwem Operacyjnym – dodał. Jak mówił Kosiniak-Kamysz, gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że obiekt może wyrządzić szkody na terytorium Polski, zostałby zestrzelony.
Szef MON podkreślił, że taka sytuacja wymaga monitorowania i analizy. – Podejmujemy wszystkie działania, aby wzmacniać polskie lotnictwo (…) Dziękuję naszym sojusznikom, których informowaliśmy o zdarzeniu, o wsparcie. Szczególe podziękowanie dla sojuszników amerykańskich oraz brytyjskich. Siły brytyjskie zdecydowały się pozostać na terytorium Polski do końca roku.
Władysław Kosiniak-Kamysz dodał również, że to pokazuje, jak ważne jest dalsze wspieranie Ukrainy. – Będziemy prowadzić wszelkie działania, które mają na celu zwiększanie bezpieczeństwa Polski – dodał.
Obecny na konferencji generał Mieczysław Bieniek podkreślił, że cieszy się, iż wyciągnięto wnioski po tragedii pod Przewodowem. Dodał, że dyżurna para Polski i USA była w pobliżu obiektu i gdyby istniało takie zagrożenie, „mogłaby strącić rakietę”.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!