„Polska stwierdziła, że do czasu rozwiązania kwestii rzezi wołyńskiej nie ma dla Kijowa miejsca w NATO” – depeszę o tym tytule nadała w czwartek rosyjska agencja TASS.

Na samym początku tekstu doprecyzowano, że chodzi o wypowiedź Karola Nawrockiego, „kandydata na prezydenta Polski z opozycyjnej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS)”.

Wiadomość państwowej agencji prasowej natychmiast zaczęły szybko powielać inne propagandowe media Kremla. I na użytek Rosjan, i części świata powstał przekaz, że między Polską i Ukrainą coś poważnie zgrzyta, a wsparcie dla zachodnich aspiracji Kijowa ze strony najbliższego sąsiada wcale nie jest pewne. Czy można sobie wyobrazić lepszą dla Putina atmosferę przed zbliżającą się próbą jakiegoś zakończenia wojny w Ukrainie? Prezydent Zełenski usiadłby do takich rozmów poważnie osłabiony, bo na żądania gwarancji bezpieczeństwa i konkretnej perspektywy członkostwa w NATO, Rosjanie mogliby odpowiadać: „ale jak sobie to wyobrażacie, skoro nawet Polacy są przeciw?”.

Całe to zamieszanie to skutek nieprzemyślanej odpowiedzi Karola Nawrockiego zapytanego w Polsat News o opinię na temat prozachodniego kursu Ukrainy. Kandydat PiS „na tę chwilę nie widzi Ukrainy” ani w UE, ani w NATO. Dlaczego? Z powodu rzezi wołyńskiej. „Nie może być częścią międzynarodowych sojuszy państwo, które nie jest w stanie rozliczyć się z bardzo brutalnej zbrodni na 120 tys. swoich sąsiadów” – mówił Nawrocki w programie Bogdana Rymanowskiego „Gość Wydarzeń”.

x.com

Wcale nie jest pewne, że ta wypowiedź przyniesie mu w ewentualnej drugiej turze głosy skrajnie prawicowego, antyukraińskiego elektoratu, np. Konfederacji, na co ewidentnie liczą sztabowcy Nawrockiego z PiS. Pewne jest za to, że już teraz popsuła dyplomatyczną atmosferę i ucieszyła Rosjan.

Premier Tusk zareagował na nią publicznie na platformie X – jak sądzę nie tylko po to, żeby dopiec Nawrockiemu, ale by publicznie zapewnić wszystkich, że polskie władze odcinają się od takich stwierdzeń, i że delikatna kwestia wołyńskich ekshumacji i rozliczeń nie wpływa w żaden sposób na poparcie Polski dla Ukrainy w rozpętanej przez Putina wojnie. W ten sposób gasił tlący się już propagandowy pożar w rosyjskich mediach – kanał „Argumenty tygodnia” zdążył już nawet zacytować słynną rzeczniczkę MSZ Rosji Marię Zacharową, która apelowała do Polski, by „w imię pamięci o rzezi wołyńskiej przestała bezwarunkowo wspierać Ukrainę.”

x.com

Karol Nawrocki co rusz podkreśla, że jest ścigany przez Putina (tym uzasadniał m.in. niebotyczne wydatki z kasy IPN na własną ochronę). Przypomnijmy, że jest na liście wrogów Rosji za decyzję o demontażu pomników radzieckiej armii, wynikającą z ustawowego nakazu. Obok niego na takiej liście jest też np. prezydent Wałbrzycha. Za sprawą nierozważnej wypowiedzi w Polsacie, kandydat PiS trafił na inną listę Putina – pożytecznych idiotów pomagających siać zamęt w polityce zagranicznej. A przecież akurat współdziałanie z rządem w prowadzeniu polityki zagranicznej to jedna z prerogatyw prezydenta. Zamiast w trakcie wojny gadać głupoty o Ukrainie, już lepiej byłoby „nie uważać nic”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version