„Młode zdobycze” — tak pogardliwie mawia się o kobietach, które związały się ze znacznie starszymi mężczyznami. Często tymi o określonym, wysokim statusie. Wedle tej teorii są one wyłącznie elementem ich wizerunku. Młode, atrakcyjne, budzące zazdrość i podziw. Tyle że to pogląd czasem nieprawdziwy i krzywdzący. I to obie strony.

Najbardziej nienawidzę tych spojrzeń – mówi niemalże na dzień dobry 27-letnia Sandra. – Ciekawskich, oceniających, podejrzliwych – wymienia jednym tchem. Może jest przewrażliwiona? – Nie, naprawdę często jestem postrzegana jako „młoda zdobycz” mojego starszego o 26 lat męża – oburza się. – I jeszcze podejrzewana o niecne intencje, czyli oskubywanie go z kasy.

– Wystarczy, że wejdziemy razem do sklepu, kliniki, czy restauracji i już się zaczyna. Spojrzenia innych psują humor nie tylko mnie, ale też negatywnie wpływają na naszą relację. Mąż twierdzi, że dopiero, od kiedy o tym mówię, zaczął zwracać uwagę na te spojrzenia. Podobno wcześniej ich nie widział. A mnie one tak drażnią i upokarzają, że nie wytrzymuję i wybucham. Czasami ludzie biorą męża za mojego ojca, choć najczęściej chodzimy za rękę i jednak widać, że to związek – mówi Sandra.

Twierdzi, że jej męża w skrytości ducha cieszą te spojrzenia, bo dzięki nim czuje się samcem alfa: męskim, sprawnym, młodszym. Skoro zainteresował dużo młodszą kobietę, to musi być wyjątkowy. – Ale ja wiem, że w sumie na to wszystko się zgodziłam, biorąc z nim ślub w grudniu ubiegłego roku – mówi.

Sandra uwielbia podkreślać strojem i makijażem kobiecość: wysokie obcasy, głębokie dekolty, szminka w kolorze magenta, nienaganny manicure i pedicure. Za namową męża rzuciła pracę. Szybko wyliczyli, że miesięcznie zarabiała w butiku z włoską odzieżą tyle, co on przez cztery dni.

Skończyła pedagogikę na dobrym uniwersytecie, ale nie znalazła zatrudnienia w wyuczonym zawodzie. Chyba nawet nie chciała. Nie kryje, że żyje jej się dobrze. Koleżanki ze studiów, które mają po dwie prace, żeby godnie funkcjonować, mówią o niej trochę żartobliwie, a trochę z przekąsem, „żona Hollywood”. – Choć my bogaci nie jesteśmy. Po prostu dobrze sytuowani – mówi Sandra.

Dlaczego młodsze partnerki bywają uprzedmiatawiane? – Dla naszego społeczeństwa młoda partnerka i dojrzały mężczyzna to wciąż skojarzenie budzące albo politowanie, albo złość, albo rozbawienie. Niestety, młodsze kobiety muszą mierzyć się z tym, że obwinia się je za wybory starszych partnerów – mówi Katarzyna Kucewicz, psycholożka, terapeutka, autorka książkowego bestsellera „Kobiety, które czują za bardzo”. – A powodem, dla którego takie pary są gorzej traktowane niż pary równolatków, jest ten, że często za takim związkiem ciągnie się historia zranienia. Chodzi o porzucenie kobiety, w podobnym do męża wieku, np. po 20 latach małżeństwa.

Dla 50-letniej Doroty największym życiowym upokorzeniem, jak sama mówi, jest odejście męża. A nawet nie samo rozstanie, bo dawno czuła, że związek się wypalił, ale odejście do partnerki młodszej o kilkanaście lat.

Mimo że wydarzyło się to kilka lat temu, „wymiana na młodszy model” nadal bywa przedmiotem żartów i przytyków w towarzystwie. Dorota oczywiście ma tego serdecznie dość. Poza tym frustruje ją myśl, że jest singielką. Bardzo chciałaby stworzyć dojrzały związek, najchętniej z równolatkiem lub mężczyzną starszym o kilka lat. Kilka prób zbudowania takiej relacji skończyło się fiaskiem.

– Nie mogę uwierzyć, że mój eksmąż, zwyczajny facet, bo ani przystojny, ani majętny, ani bardzo mądry, związał się z młodszą kobietą, która jest inteligentna i bardzo ładna. Co ona w nim widzi? Chodzi o dojrzałość, ten jego stoicki spokój, który nieraz mnie nudził i wręcz irytował? – zastanawia się Dorota. Raczej się nie dowie, bo nie ma z eksem kontaktu. Ich syn studiuje, pracuje i nie potrzebuje pośrednictwa w kontaktach.

– W moim poczuciu dojrzałe kobiety czują się niewidzialne, bo są nierzadko wykluczone, muszą ustępować miejsca młodym – komentuje Katarzyna Kucewicz. – Kult młodości sprawia, że czujemy, iż bardzo szybko wypadamy z rynku matrymonialnego, co jest trudne do przeżycia i zaakceptowania.

Psycholożka podkreśla, że mimo wszystko związki typu „starszy on, młodsza ona” są lepiej „przyswajalne” przez społeczeństwo niż relacje dojrzałych kobiet z młodymi mężczyznami. Te ostatnie wydają się wciąż tabu.

– Z moich doświadczeń wynika, że historie par „młodsza ona, starszy on” bywają złożone. Czasami samotni ludzie po prostu się w sobie zakochują, nie patrząc na metrykę, a czasami okazuje się, że dla obojga ta duża różnica wieku jest zbawienna, bo każdy w takiej relacji korzysta. On, mając młodą, witalną partnerkę, ona, poznając mężczyznę, który się nią opiekuje i troszczy. Bywa, że w takich relacjach jest dużo miłości, czułości i poczucia komfortu, jaki partnerzy dają sobie nawzajem – mówi Katarzyna Kucewicz.

Kilka lat temu naukowcy Brian Collison i Luciana Ponce De Leon przeprowadzili badanie, które miało wykazać powody, dla których pary w związkach z dużą różnicą wieku spotykają się z uprzedzeniami oraz krzywdzącymi stereotypami. Okazało się, że stopień niesprawiedliwej oceny danego związku był wyższy, kiedy to mężczyzna był starszy, nie kobieta!

Tego typu postrzeganie nierówności odzwierciedlają popularne określenia w języku angielskim. Na przykład o mężczyźnie wybierającym znacznie młodsze kobiety mawia się „cradle robber” (tj. okradający kołyskę). Jest jeszcze pogardliwe hasło „gold digger” (poszukiwaczka złota), tak nazywa się młodsze kobiety wiążące się ze starszymi mężczyznami dla pieniędzy.

– Z reguły problemy, z jakimi borykają się partnerzy, nie wynikają ze związku, tylko z tego, co dzieje się dookoła relacji – mówi Kucewicz. – To ostracyzm społeczny, bycie obiektem kpin albo agresji, na przykład ze strony rodziny czy przyjaciół. Nierzadko dziewczyny mają poczucie, że muszą się tłumaczyć z tego związku i wciąż odpowiadać na zaczepki. Tym, co uprzedmiotawia, są kąśliwe uwagi sugerujące, że starszy partner to świetne zabezpieczenie finansowe. Z pewnością dla niektórych kobiet to ważny czynnik, ale znam też pary, gdzie jest duża różnica wieku, a to młodsza kobieta utrzymuje rodzinę – podkreśla terapeutka.

A jakie są problemy w takich związkach? – Dla mnie takie same jak u równolatków. Chociaż kobiety częściej skarżą się na to, co początkowo je przyciągało do starszych mężczyzn, czyli na posługiwanie się w związku autorytetem „doświadczonego mentora”. Na początku taka postawa partnera może być ciekawa, pouczająca, ale część kobiet z czasem czuje, że „mentor” narzuca swoje zdanie, bywa autorytarny, a oczekiwanym zadaniem kobiety jest przytakiwanie. Konfliktów na takim podłożu bywa faktycznie więcej, kiedy kobieta jest znacznie młodsza – przyznaje Kucewicz.

31-letnia Sylwia: – Był wytrwały jak żaden inny mężczyzna, który się o mnie starał. Wykładowca. Wcale nie majętny. Najpierw odrzucałam jego zaloty, a potem, dla spokoju i z ciekawości, umówiłam się z nim do teatru. Poznaliśmy się na studiach podyplomowych, na których on wykładał, a ja byłam studentką. Zaczął mnie podrywać, ale w znakomitym stylu, gdy tylko te studia skończyłam.

Założyła, że on chce seksu. Jest sporo po pięćdziesiątce, więc pewnie przeżywa kryzys przemijania i chce sobie coś udowodnić. Tymczasem po spektaklu, podczas kolacji, on zadał jej wiele pytań, np. o marzenia i nadzieje. Nikt wcześnie jej w ten sposób o to nie zapytał. Był skoncentrowany na jej potrzebach, na jej uśmiechu. – Wynajął mały lokal z tajskim jedzeniem tylko dla nas. Panował półmrok, wnętrze oświetlały świece. Byliśmy sami, z dwoma dyskretnymi kelnerami. Filmowe sceny. Żaden rówieśnik tak się o mnie nie starał. Poza tym on właściwie nie mówił o seksie. Był zaciekawiony mną jako osobą – opisuje Sylwia.

Przyznaje, że kilka razy pomyślała, zawiedziona: dlaczego on nie jest chociaż kilka lat młodszy…

Od tamtej pory widzieli się kilka razy. Seksu wciąż nie było. On imponuje Sylwii obyciem, erudycją, dobrym wychowaniem, znajomością win. Ostatnio zaproponował jej wspólny wyjazd na długi weekend. – Zastanawiam się. Nie chcę się z nim wiązać. Nie chcę nawet, aby zobaczył nas ktoś znajomy. Boję się ironizowania i określenia mnie jako zdobyczy. Jego wiek wciąż mnie odstrasza. Poza tym, co będzie z nim i z nami za 15 lat? Ja w roli opiekunki? Choć to bez sensu, że wybiegam aż tak bardzo w przyszłość. Powinnam skupić się na tym, co tu i teraz, odrzucić stereotypy i nie przejmować się, co powiedzą inni. Tyle że to trudne.

Okazuje się, że jest jeszcze coś, co powstrzymuje Sylwię. Jej przyjaciółka w wieku 22 lat związała się z mężczyzną starszym o prawie dwie dekady: przystojnym, inteligentnym, majętnym, bywalcem. Teraz, po 10 latach, właśnie zostawił ją i ich wspólnego syna dla 23-latki. Miss województwa.

– Warto być uważną na to, czego mężczyzna oczekuje od relacji i bez strachu stawiać granice, jeśli coś nam nie pasuje – radzi psycholożka Katarzyna Kucewicz. – Jeśli czujemy się jak „trofeum”, to należy wyrazić stanowczy sprzeciw. Powiedzieć, czego oczekujemy od związku. Mądry, niepozbawiony empatii partner skoryguje swoje zachowanie, a osoba traktująca kogoś przedmiotowo dalej będzie uskuteczniać podejście w stylu: „jesteś moją nagrodą”. Jeśli zatem mężczyzna nie zmieni podejścia, warto zastanowić się nad sensem znajomości.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version