– Profesor Strzembosz jest jednym z ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, że w polskim wymiarze sprawiedliwości pozostali komunistyczni sędziowie, splamieni przynależnością do PZPR, a niektórzy splamieni wydawaniem wyroków w stanie wojennym – powiedział prezydent.
– Więc myślę, że wypowiadanie się przez niego w tych sprawach jest co najmniej nie na miejscu. Ale rozumiem, że już jest starszym panem. (…). Oj tak, doświadczenie ma wielkie. W podtrzymywaniu komuny na pewno – kontynuował Andrzej Duda.
„Hańbiące słowa”. Politycy komentują wypowiedź prezydenta
Wypowiedź głowy państwa jest szeroko komentowana przez polityków w sieci.
„Hańbiące słowa. Niestety mamy prezydenta, który zachowuje i wypowiada się jak gbur i prostacko zapomina, że powołał prokuratora stanu wojennego do Trybunału Konstytucyjnego” – napisał senator Krzysztof Kwiatkowski, w przeszłości minister sprawiedliwości.
„Biorąc pod uwagę osiągnięcia Andrzeja Dudy, odradzałbym mu atak na tak porządnego człowieka, jakim jest prof. Strzembosz” – stwierdził z kolei Marcin Kierwiński.
„Haniebne słowa Dudy, który jako pierwszy w historii prezydent powołał do Trybunału Konstytucyjnego komunistycznego prokuratora stanu wojennego oskarżającego opozycjonistów” – ocenił europoseł.
Kim jest Adam Strzembosz? Przed laty wspierał go Jarosław Kaczyński
Adam Strzembosz jest sędzią w stanie spoczynku, a także profesorem akademickim. Podczas swojej służby publicznej pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego oraz szefa Krajowej Rady Sądownictwa.
W 1995 roku prawnik – urzędując jeszcze w budynku przy Placu Krasińskich – ogłosił swój start w wyborach prezydenckich. Jako pierwszy jego kandydaturę poparł Jarosław Kaczyński, Porozumienie Centrum przez pewien czas finansowo wspierała prace sztabu ówczesnego I prezesa SN.
Późniejszy prezes PiS wycofał jednak swoje poparcie, przekazując je swojemu bratu Lechowi. Z kolei Strzembosz – nie mogąc zapewnić jedności obozu ówcześnie podzielonej prawicy – wycofał się z wyścigu, popierając Hannę Gronkiewicz-Waltz. Po dokończeniu swojej kadencji w Sądzie Najwyższym przeszedł w stan spoczynku, stał się także aktywnym komentatorem wymiaru sprawiedliwości.
– Prezydent nie korzystał ze swoich uprawnień w kwestii ochrony konstytucji. Wielokrotnie godził się na to, że ustawa jawnie sprzeczna z konstytucją była przez niego akceptowana, podpisana i wchodziła w życie. To spowodowało ogromne zamieszanie nie tylko w zakresie całego prawa, ale także życia społecznego – dodawał prawnik.
Bez weryfikacji sędziów po ’89: Środowisko oczyściło się samo
Przemysław Szubartowicz w rozmowie z byłym I prezesem SN przypomniał mu także o zarzutach, jakie formułowane są wobec jego postawy, gdy po 1989 roku nie zdecydował się na „weryfikację sędziów”.
– Przede wszystkim przeceniano moją ówczesną pozycję i po latach wypominano, że wiceminister sprawiedliwości wyraził opinię, że nie należy zaczynać od weryfikacji sędziów. A pamiętajmy, że nie było wówczas żadnej propozycji dotyczącej sposobu tej weryfikacji. Nikt nie zgłosił żadnego pomysłu – przekonywał Strzembosz.
Według profesora „środowisko sędziowskie po 1989 roku w dużej mierze samo się oczyściło„.
– Sąd Najwyższy generalnie oczyszczono, bo rozwiązano cały skład i wybrano nowy od początku. Prezesami sądów warszawskich zostali działacze „Solidarności”. Jako wiceminister sprawiedliwości jeździłem po sądach prowincjonalnych i walczyłem o to, by żadna klika partyjna nie narzucała ludzi na stanowiska prezesów sądów wojewódzkich. W tym sensie bardzo dużo się zmieniło – wskazywał.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!