– Na pewno w trybie procesowym te okoliczności będą musiały zostać zweryfikowane. Skupimy się nie tylko na audytach, ale także na sprawach, które były umorzone i będą musiały zostać podjęte. Nawet zawiadomienia NIK, których było wiele i odmawiano wszczęcia postępowania – tak o sprawie dwóch wież mówi w najnowszym wywiadzie dla „Newsweeka” pełniący obowiązki szefa Prokuratury Krajowej Jacek Bilewicz.
Przypomnijmy, sprawa dotyczy spółki Srebrna, zarządzanej przez osoby wywodzące się ze środowiska Prawa i Sprawiedliwości. Prezeską jest Małgorzata Kujda, żona Kazimierza Kujdy, byłego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Członkami zarządu są Janina Goss (od lat jedna z najbardziej zaufanych osób Jarosława Kaczyńskiego) i Jacek Cieślikowski (radny PiS, asystent prezesa partii i kierownik działu transportu Prawa i Sprawiedliwości). Właścicielką spółki jest fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. W jej radzie zasiada m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Spółka chciała wybudować dwie bliźniacze wieże, które składałyby się na jeden kompleks biurowy. Budynek wysoki na 190 metrów miał powstać na działce w centrum Warszawy, którą w latach 90. uwłaszczyło środowisko Porozumienia Centrum – ruch, z którego wywodzi się Prawo i Sprawiedliwość. W budynku miały znajdować się apartamenty, hotel, a także siedziba fundacji.
W styczniu 2019 roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała nagrania rozmów między Jaros³awem Kaczyñskim i austriackim architektem Geraldem Birgfellnerem, który w latach 2017-2018 pracował nad projektem biurowca. Austriak, który jest członkiem rodziny prezesa PiS (jest mężem Karoliny – córki Jana Marii Tomaszewskiego, kuzyna Kaczyńskiego), stwierdził, że wykonał zlecenie, za które chciał otrzymać 1,3 mln euro wynagrodzenia. Spółka Srebrna nie chciała zapłacić Birgfellnerowi tej sumy.
Austriak interweniował u „wujka” Kaczyńskiego (jak sam o nim mówił). Prezes PiS przekonywał go, że nie ma wpływu na decyzje Srebrnej. Architekt zaczął wówczas nagrywać spotkania na Nowogrodzkiej. Jak podawała „Gazeta Wyborcza”, Jarosław Kaczyński wstrzymał budowę wież najpewniej z przyczyn politycznych. Prezes PiS chciał, by prezydentem Warszawy został Patryk Jaki. Po wygranej Rafała Trzaskowskiego w 2018 r. obawiał się, że plany budowy zablokuje warszawski ratusz. – Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie – słychać Kaczyńskiego na nagraniach.
Spółka Srebrna i sprawa dwóch wież. Kaczyński: Prace nie były udokumentowane
W styczniu 2019 roku pełnomocnicy Birgfellnera (Jacek Dubois i Roman Giertych) wysłali do prokuratury zawiadomienie o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego”. Austriak zarzucił prezesowi PiS „dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów”. Postępowanie przygotowawcze prowadziła prokuratorka Renata Śpiewak, ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa. W lutym 2020 roku Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienie prokuratury.
– Ten pan żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób. Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom – mówił Jarosław Kaczyński w lutym 2019 r. w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Jak dodał, „jeżeli chodzi o działania tego pana, nie jest w stanie ocenić, na ile rzeczy, o których mówił, że zrobił, rzeczywiście zrobił”. – Wyjątkiem są rozmowy z bankiem o kredycie i sprowadzenie architekta z Wiednia, który wykonał coś, co można by określić jako” ogólną ideę budynku”. I o tym powiedziałbym w sądzie, gdyby wytoczono proces o należności. Resztę mógłbym ocenić tylko na podstawie faktur razem z dokumentami poświadczającymi wykonanie prac. Zresztą faktur za pracę architekta, a także pana Birgfellnera też nie było – twierdził prezes PiS.