Gdzie w Polsce można zobaczyć „prawdziwe” nocne niebo – to znaczy wolne od zanieczyszczenia światłem? Może w Tatrach lub na Podlasiu? Niestety nie. A na dzikich fragmentach wybrzeża Bałtyku? Też nie. Ani nawet w Bieszczadach, chociaż tam rzeczywiście jest najciemniej. Pytanie jest podchwytliwe, bo całkowicie naturalnego nieba nie ma w Polsce nigdzie. I to powszechne zanieczyszczenie światłem ma swoje konsekwencje.

Zobacz wideo
Mikołaj Dorożała o stworzeniu nowego parku narodowego: Jesteśmy po pierwszych konsultacjach, są bardzo pozytywne sygnały

O tym, gdzie i w jakim stopniu Polska jest dotknięta problemem zanieczyszczenia świetlnego, pisała w raporcie zajmująca się tym problemem grupa ekspercka Light Pollution Think Tank (LPTT). Dowiadujemy się z niego m.in., że najjaśniejsze niebo w kraju mamy w centrum Warszawy, a najciemniejsze – w Bieszczadach, przy granicy z Ukrainą. Te informacje nie są zaskakujące. Jednak już szokująca może być skala problemu zanieczyszczenia światłem. 

Porównanie widoku nocnego nieba od centrum miasta po niebo naturalne Fot. ESO/P. Horálek, M. Wallner

Z danych w raporcie LPTT wynika, że w żadnym miejscu w Polsce nie mamy naturalnego, całkowicie wolnego od sztucznego światła nieba. Tylko na niewielkim fragmencie kraju w Bieszczadach jest ono zbliżone do naturalnego – tam zanieczyszczenie występuje tylko na horyzoncie. W zdecydowanej większości Polski naturalny widok nocnego nieba jest utracony. Mieszkańcy du¿ych miast i ich okolic nigdy nie mają szansy zobaczyć w domu Drogi Mlecznej i dużej części gwiazd. Jednak utrata tego widoku to tylko jeden ze skutków zanieczyszczenia światłem. 

Jasność nieba nad PolskąJasność nieba nad Polską Grafika: 'Zanieczyszczenie światłem w Polsce. Raport 2023′, LPTT

W Warszawie i innych największych miastach nocne niebo jest tak jasne, ze nasze oko nie adaptuje się do nocnego trybu widzenia. Tak jasne niebo, jak mamy w dużych miastach, sprawia, że dla naszych oczu cały czas jest „dzień” i receptory odpowiedzialne za widzenie dzienne pozostają cały czas aktywne. „Sytuacja ta dotyczy co piątej Polki i co piątego Polaka, większości mieszkańców największych miast, m.in.: Warszawy, Krakowa, Poznania, Łodzi, Lublina, Gdañska” – czytamy w raporcie. To jeden przykładów, jak zanieczyszczenie świetlne – którego wciąż mamy małą świadoość – może być niebezpieczne dla zdrowia.

Miasta bez nocy

Problem nadmiaru światła rośnie. W raporcie czytamy, że w 2022 pobiliśmy rekord emisji światła w niebo oraz jasności nieba. Skutki są najbardziej dotkliwe w dużych miastach. O ile średnio niebo nad Polską jest 147 proc. jaśniejsze niż naturalne, to w miastach jest nawet kilka tysięcy procent jaśniejsze. W najjaśniejszym punkcie – na Placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki – niebo ma 6329 proc. jasności nieba naturalnego.

Z powodu zanieczyszczenia światłem prawdziwa noc w Warszawie w 2022 roku nigdy nie wystąpiła.

Rytm dnia i nocy jest dla nas i innych gatunków naturalny i do niego nasze organizmy są przystosowane. Co dzieje się, gdy żyjemy w miastach bez prawdziwej nocnej ciemności? Autorzy raportu wskazują na dowody, że brak ciemności może być powiązany z rozregulowaniem zegara biologicznego i zaburzeniami snu; wpływem na psychikę (np. zaburzenia koncentracji).

Eksperci zwracają uwagę, że skutki inne niż zdrowotne też nie są bez znaczenia. Poza utrudnieniem np. obserwacji naukowych, ma to też wpływ na kulturę. Nocne, rozgwieżdżone niebo jest w niej obecne w najróżniejszych formach. Jednak osoby, które większość życia spędziły w Warszawie czy Katowicach mogą nie wiedzieć, jak wygląda Droga Mleczna i rozgwieżdżone niebo, lub znać je tylko ze zdjęć. 

Zanieczyszczenie światłem ma też swoje konsekwencje dla zwierząt. Może zaburzać ich zwyczaje, przeszkadzać (np. ptakom) w migracji. Nawet w parkach narodowych, gdzie przyroda powinna być priorytetem, naturalne procesy może zaburzać nasze zanieczyszczenie światłem. Dotyczy to przede wszystkim parków, które są blisko dużych miast – szczególnie leżącego pod Warszawą Kampinosu. 

W ostatnim czasie sprawą zanieczyszczenia świetlnego zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. Pytał on m.in. władze Warszawy o to, w jaki sposób podchodzą do problemu nadmiaru światła, jakie rozwiązanie może prowadzić uchwała krajobrazowa i jakie inne regulacje chronią przed zanieczyszczeniem świetlnym. 

Nie świecić w niebo

Źródeł zanieczyszczenia światłem jest coraz więcej. To nie tylko lampy uliczne i światła w mieszkaniach czy biurowcach. Mamy też oświetlenie zewnętrzne budynków, coraz więcej podświetlanych reklam czy ekranów reklamowych. Poza miastami nocne niebo mogą rozświetlać ogromne szklarnie czy (zimą) oświetlane stoki narciarskie. 

Światła w miastach mają swoje uzasadnienie i są potrzebne ze względu na komfort czy bezpieczeństwo. Jednak już święcące nocami biurowce, podświetlane budynki czy ogromne, jasne reklamy konieczne nie są. Na każdym polu zanieczyszczenie światłem można ograniczać przez dobre praktyki. 

Jeśli chodzi o lampy uliczne, podstawą jest montowanie takiego typu lamp, które nie świecą dookoła, a jedynie na wybrany obszar pod lampą. To pozwala nie tylko zmniejszyć zanieczyszczenie światłem, ale też oszczędzać energię, która marnuje się na świecenie w niebo. Można też ograniczać jasność lamp czy stosować takie, które uruchamiają się na czujniki ruchu, zamiast świecić cały czas.

W odpowiedzi na wspomniane pytania Rzecznika Praw Obywatelskich władze Warszawy poinformowały, że stosują pewne rozwiązania, które mają ograniczyć problem. M.in. nowe lampy montowane w stolicy mają kształt, który kieruje światło w dół, na oświetlaną powierzchnię i ogranicza jego rozpraszanie. Jednak podkreślają też, że najwięcej zależy od przepisów wprowadzonych na poziomie krajowym, np. o oświetleniu drogowym czy ograniczenia prawem świecących reklam.

Inny przykład z Warszawy: w otwartym w ubiegłym roku parku akcji „Burza” pod Kopcem Powstania Warszawskiego architekci przygotowali specjalne strefy bez lamp, by zapewnić nieco więcej ciemności zwierzętom. Rozwiązaniem spoza miast są Parki ciemnego nieba, które – podobnie jak parki narodowe – mają chronić ten aspekt przyrody. W Polsce mamy takie dwa – w Bieszczadach i Górach Izerskich.

Poza rozwiązaniami lokalnymi potrzebne są też systemowe. Autorzy raportu zwracają uwagę, że zanieczyszczenie światłem nie jest monitorowane przez żadną z państwowych służb. Nie jest ono traktowane przez prawo jako zagrożenie i nie ma przepisów, które zajmowałyby się problemem inaczej niż przez rekomendacje lub zalecenia.

Zdaniem ekspertów powinniśmy uwzględnić światło wśród emisji spalin czy hałasu, tak, by można było wprowadzić normy. Za tym miałoby iść stworzenie „krajowej polityki zrównoważonego oświetlenia”, która doprowadziłaby do zmniejszenia zanieczyszczenie światłem i chroniła nocne niebo tam, gdzie jest jeszcze w miarę ciemne.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version