Po nieudanych grupowych eliminacjach do Euro 2024 reprezentacji Polski przyszło rywalizować o miejsce w turnieju w barażach. Półfinał na PGE Narodowym wyszedł biało-czerwonym bardzo dobrze, bo zwyciężyli z Estonią 5:1. Druga strona medalu jest jednak taka, że trudno wyciągać po tym spotkaniu daleko idące wnioski. Rywal kompletnie odstawał od Polaków, a w dodatku większość czasu grał w dziesiątkę. Prawdziwe wyzwanie dopiero nadchodzi, a w tle widzimy kilka problemów.
Jan Bednarek „elektryczny” w obronie
Estonia stworzyła w czwartkowym meczu ledwie jedną poważną okazję do strzelenia gola i ją wykorzystała. Sporo ekspertów winę zwala na Jana Bednarka, który w przeszłości słynął z tego, iż miał problemy z poprawną grą w defensywie w polskiej kadrze. Czy to może sprawić, że nie utrzyma miejsca w podstawowym składzie na finał baraży z Walią?
– Trochę nam się posypała obrona w ostatnim czasie. Nie została ona dobrze przetestowana w meczu z Estonią, a i tak straciliśmy bramkę. Bednarek nie doskoczył w tempo do przeciwnika, ale też moim zdaniem Szczęsny mógł zareagować lepiej, inaczej się zachować. W każdym razie Bednarek ma coś takiego w sobie, że przyciąga nieszczęścia. Jest troszkę „elektryczny”. Myślę jednak, że nie warto robić zmiany na mecz z Walią i trzeba go wystawić od początku – mówi w rozmowie z „Wprost” Sylwester Czereszewski, 23-krotny reprezentant Polski.
Jakub Piotrowski odkryciem Michała Probierza
Nie tylko defensywa jest sprawą, nad którą można sporo rozmyślać. Dużo mówi się także bowiem o kwestii zdrowotnej piłkarzy z prawego wahadła. Mowa oczywiście o Przemysławie Frankowskim i Matty’m Cashu. Najpierw Frankowski został zmieniony przez Casha, a później również ten drugi z powodu urazu musiał opuścić boisku.
W najgorszym scenariuszu selekcjoner Michał Probierz będzie musiał trochę pokombinować z ustawieniem danych piłkarzy na boisku. Być może sektor boiska będzie musiał zmienić jeden z najlepszych obecnie graczów w naszym zespole – Nicola Zalewski.
– Dobrze by było, gdyby chociaż jeden z tych zawodników mógł zagrać (Cash i Frankowski – przyp.red.). Możliwe, że to będzie się ważyło do ostatnich momentów. W przypadku braku obu piłkarzy można przesunąć Nikolę Zalewskiego na prawą stronę, a nowego zawodnika dobrać na lewą stronę. Może to być choćby Tymoteusz Puchacz, który dał niezłą zmianę w spotkaniu z Estonią. Imponuje mi natomiast Zalewski. W Romie praktycznie wcale nie jest wystawiany do składu, a przyjeżdża na kadrę i jest żywiołowy, energiczny. Tego typu piłkarzy nam potrzeba – dodaje Czereszewski.
Nasz rozmówca jest oczarowany nie tylko postawą Zalewskiego, ale również grą Jakuba Piotrowskiego, który także pełnił rolę lidera drużyny. Środkowy pomocnik wszedł z drzwiami do kadry narodowej. W czterech spotkaniach zdobył dwie bramki, ale nie tylko golami można się zachwycać, lecz także jego zachowaniem na boisku.
To swego rodzaju odkrycie Michała Probierza, bo wcześniej Piotrowski nie miał miejsca w reprezentacji, a teraz pokazuje, że można przełożyć dobrą formę z klubu na występy w narodowych barwach.
– Piotrowski był jednym z najlepszych zawodników. Już w pierwszych meczach za kadencji trenera Probierza pokazywał klasę. Może to nie jest widowiskowy piłkarz, ale bardzo konkretny. Dał sygnał innym, że warto uderzać na bramkę z 20-25 metrów. Brakowało nam takiego gracza, który bierze piłkę i podejmuje decyzję o strzale, nie czeka, nie boi się zaryzykować. On porusza się efektywnie na boisku. Nie dość, że strzelił pięknego gola, to jeszcze dał asystę Frankowskiemu, ale miał też kilka cennych odbiorów. W jego wypadku trudno się do czegoś doczepić – analizuje Czereszewski.
Mecz z Walią może być bardzo zacięty
Teraz przed reprezentantami Polski ostatnia przeszkoda w drodze do pokonania, by znaleźć się na Euro 2024. To reprezentacja Walii, czyli zespół groźny, lecz jednocześnie taki, który w ostatnich latach nam leżał. Choćby za kadencji Czesława Michniewicza w Lidze Narodów pokonywaliśmy Walijczyków dwukrotnie.
Teraz jednak stawka jest inna. Dużo wyższa. W półfinale baraży drużyna Roberta Page’a rozbiła Finlandię 4:1, pokazując, że potrafi być niezwykle skuteczna w ofensywie.
– Mecz z Estonią był potrzebny kilku piłkarzom, żeby złapać pewność siebie. Nie wszyscy bowiem mają dobrą sytuację w klubie, a tak łatwe zwycięstwo może ich w jakiś sposób napędzić. W starciu z Walią nie przewiduję wielu bramek. Nie będę zdziwiony, jeśli dojdzie do dogrywki lub rzutów karnych, bo zapowiada się naprawdę emocjonujące spotkanie. Walijczycy grają u siebie, są charakternym zespołem, ale przeszłość pokazała, że Walia nam leży i możemy ją pokonywać również na jej terenie – kończy Czereszewski.
Mecz Walia – Polska odbędzie się we wtorek, 26 marca na stadionie w Cardiff. Początek o godzinie 20:45.