Czego żonaci mężczyźni szukają na aplikacjach randkowych? Alternatywnej relacji, jednorazowej przygody seksualnej, realizacji fantazji, czy rozrywki? Jak reagować, gdy okazuje się, że mąż lub partner zalogował się na Tinderze, Badoo lub innych apkach? Szacuje się, że nawet co czwarty użytkownik aplikacji randkowej jest w stałym związku. „Ale ja tylko sobie przeglądam, kto jest w okolicy. Czasem z którąś użytkowniczką popiszę, nic więcej” – tłumaczył mąż zdumionej i przerażonej Katarzynie (40 l.).

Jej przyjaciółka od kilku lat aktywnie szuka partnera. Zalogowała się na kilku aplikacjach: Tinder, Bumble, Academic Singles. Na jednej z nich znalazła aktywny profil Piotra, męża Katarzyny.

Zdjęcie portretowe zrobiono wprawdzie o zmroku, ale można go rozpoznać, niemal od razu: charakterystyczna czapka bejsbolówka, którą nosi od wielu lat, skórzana kurtka pilotka, no i ten jego tajemniczy uśmiech, polegający na uniesieniu prawego kącika ust. Katarzyna dostała od przyjaciółki screen z aplikacji, na której Piotr pisał, że ma 44 lata i szuka „nowych znajomości oraz przygody”. — Przygody?! — krzyczała Kasia, gdy mąż wyjaśniał — dość nieudolnie — że „tylko przegląda, kto jest w okolicy”.

Stanęło na tym, że Piotr usunął apkę. Był urażony, że nie może poznawać nowych osób. Aplikacja randkowa wskazywała wyłącznie kobiety w określonym wieku, młodsze od Piotra. Katarzyna deklaruje, że tamtego dnia przestała mężowi ufać. Co jakiś czas prosi Piotra, aby pokazał jej swój telefon, na co on się oburza, bo uważa, że to przekracza jego granice. Kłócą się więc regularnie, a wzajemne – także niewypowiedziane – żale i pretensje kładą się coraz większym cieniem na związek.

Korzystanie z serwisów randkowych to dowód niewierności małżeńskiej – tak kilka lat temu uznał Sąd Najwyższy we Włoszech. Orzekł winę męża powódki, która odeszła od mężczyzny właśnie z powodu jego obecności w aplikacji.

Edukatorka seksualna i terapeutka Klaudia Latosik często spotyka się z tym zjawiskiem, choćby podczas rozmów w gabinecie. – Temat wnoszą osoby w stałej relacji, partnerskiej lub małżeńskiej, które odkrywają, że druga strona ma konto w aplikacji randkowej, np. na Tinderze – opowiada. – Nie zawsze jednak osoby te poszukują alternatywnej relacji albo kontaktu na żywo.

Po co komuś aplikacje randkowe, jeśli nie zamierza spotykać się w realu? Niektórzy właśnie w ten sposób pragną się dowartościować.

– Jeśli nasze poczucie własnej wartości nie jest wysokie, jeśli mamy kompleksy, to na Tinderze nieraz szukamy potwierdzenia tej atrakcyjności i podbudowania ego. Być może w obecnym związku nie dostajemy zainteresowania i atencji, których potrzebujemy, więc szukamy tego, choćby w internecie. Bywa, że partnerka czy partner nie mają dla nas czasu z różnych powodów, więc szukamy uwagi u kogoś nam nieznanego. Ale niektóre osoby się nudzą i właśnie w ten sposób chcą spędzać wolny czas. Szukają rozrywki. Jest Netflix, jest i Tinder – tłumaczy terapeutka.

Zwraca uwagę na to, że jeśli druga strona nie wyraziła zgody na obecność partnera w tego typu apce, można mówić o złamaniu normy partnerskiej.

Wróćmy jednak do nudy. Dlaczego ktoś wybiera akurat taki sposób na jej zabicie? Przecież można robić mnóstwo rzeczy w wolnym czasie. – Cóż, zarówno Tinder, jak i wiele innych aplikacji służą do tego, aby dostarczać potężną liczbę bodźców. To przypomina grę w kasynie. Bodźce pobudzają, jest efekt nowości, niepewność, kto i o czym napisze, czy i z kim będzie „dopasowanie”, jak potoczą się dialogi – odpowiada Latosik.

— Jeśli ona się o tym dowie, ja nie mam po co wracać do domu — powiedział pewien pacjent podczas sesji indywidualnej w gabinecie Michała Sawickiego, terapeuty, seksuologa i psychologa. Mężczyzna, mimo że jest w stałym związku, od roku ma konto na Tinderze. Zdarza się, że umawia się z kobietami na żywo, parę razy doszło do zbliżeń.

– Często takie sekrety, jak posiadanie konta w aplikacjach randkowych, są ukrywane. Wychodzą na terapiach indywidualnych, a nie podczas spotkań w parze. A powiedzenie osobie partnerskiej o tym, że ma się konto w aplikacji randkowej, bywa porównywane do strzału w kolano – komentuje Sawicki. – Ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo powszechne, chociaż musimy pamiętać, że mówimy o próbie osób, które korzystają z pomocy terapeutycznej. Chociaż, jak patrzymy na ogólne statystyki zdrady w populacji, to wcale nie jestem zdziwiony obecnością tylu żonatych mężczyzn w aplikacjach randkowych – dodaje terapeuta.

Zastanawia się, również wspólnie z pacjentami, po co mężczyźni w związkach (kobiety też, ale rzadziej) logują się w Tinderze? Dla seksu i przygody? Żeby być zauważonym? Bo pragną rozmowy bez wyrzutów? Czy po to, żeby poczuć się męsko? A w przypadku pań kobieco?

– Bardzo często dlatego, że wstydzą się mówić partnerkom o swoich potrzebach, boją się oceny lub wyśmiania – podkreśla Sawicki. Wspomina też o parach — część z nich spotyka w gabinecie — które korzystają z aplikacji randkowej celowo i transparentnie. Szukają kogoś do relacji seksualnej lub romantycznej. Otwarcie mówią o swoich potrzebach i zapewniają sobie nawzajem wsparcie.

Większość użytkowników aplikacji randkowych, którzy są w związkach bazowych, skrywa jednak swoje tajemnice. W aplikacji nie opowiadają o żonie, narzeczonej czy partnerce, choć zdarzają się wyjątki i od razu zastrzegają: „jestem żonaty, zależy mi na dyskrecji”. W domu nikt nie ma pojęcia o ich drugim życiu.

A co się dzieje, kiedy żona odkrywa, że mąż poszukuje wrażeń na boku?

– Kwestie wierności odbierane są bardzo personalnie – mówi Michał Sawicki. – Wierność pozostaje najważniejszą wartością w związku. Zupełnie niepotrzebnie. Jeśli ktoś opiera całe swoje życie na wierności, to może się przejechać. Związek powinien opierać się na komunikacji, miłości, wsparciu, rozumieniu siebie nawzajem. I jeszcze na posiadaniu przestrzeni do tego, żeby powiedzieć: „hej, coś w naszym seksie nie gra, spróbujmy to zmienić”. Zdrady były zawsze. A teraz, gdy cały świat się zmienia, może i nad modelem relacji warto się pochylić? Zobaczmy, że święta obchodzimy inaczej niż 50 lat temu. Formy zatrudnienia też są inne niż kiedyś. Telefony wyglądają inaczej. Tak: zmiany są nieuniknione. Nie zawsze na gorsze.

– Wiem, to dziwne, ale jestem na Tinderze, bo mnie kręci fakt, że nie powinienem tam być – opowiada 35-letnia Mariusz. Żona, dwoje dzieci, trzy psy, wspólne mieszkanie z teściami. Dom mają duży, przestronny, ale jednak trudno o chwilę spokoju i samotności, czego Mariusz coraz bardziej potrzebuje.

Zalogował się na Tinderze także dlatego, że pozazdrościł kolegom doświadczeń i emocji. Z ich paczki trzech mężczyzn to single, a jeden rozwodnik. Tylko on, Mariusz, pozostaje w związku małżeńskim. Kiedy spotykają się na grę w bilarda lub oglądanie meczu, Mariusz wiecznie wysłuchuje niezwykłych historii kolegów, którzy szaleją w apkach, randkują i mają liczne przygody. Raz, akurat po kłótni z żoną, zamknął się w garażu, podłubał przy swoim motocyklu, zrobił selfie w kasku, a potem zalogował się na Tindera. Wiedzą o tym tylko zaufani koledzy, których jest pewien, żonie nie powiedzą. Mariusz na razie z nikim się nie spotkał, ale z dwiema kobietami prowadzi intensywne rozmowy na WhatsAppie. Jedna bardzo naciska, aby się spotkali. Wysyłają sobie już „nudesy”, rozmawiali kilka razy przez telefon. Czy ona wie, że on ma żonę? Na razie nie. Mariusz mówi: żyję chwilą. Najwyżej zablokuje obie kobiety i po problemie.

Oczywiście, zawsze istnieje ryzyko, że jeśli osoba ma żonę czy męża, to sprawa się wyda. O identyfikację nietrudno, ale niektórych to kręci. – Jest adrenalina, jest niesamowita ekscytacja – opowiada Klaudia Latosik. – Być może niektórzy, nawet na nieświadomym poziomie, chcą być przyłapani w aplikacjach randkowych. Bo w głębi duszy chcieliby zakończyć bazowy związek – zauważa. I radzi, aby zadać sobie pytanie, jakie potrzeby w związku mamy niezrealizowane (emocjonalne czy seksualne), że uciekamy z tym w aplikację? Z jakiego powodu nie rozmawiamy o nich w obecnym związku? Albo — jeżeli te potrzeby nie mogą być zaspokojone i my o tym wiemy – dlaczego nie kończymy związku, tylko poszukujemy kogoś na boku?

– Bywa, że schemat dotyczy osób, które szukają kogoś na tzw. zakładkę, bo nie potrafią być same. Skaczą z jednego związku w drugi. Nawet jeśli związek jest długoletni, każdy odbywa się na zakładkę. Takie osoby odczuwają olbrzymi strach przed samotnością, przed życiem solo – mówi Latosik.

– Już kiedyś założył profil na Badoo, potem na Sympatii, a niedawno na Tinderze. Nakryłam go co najmniej kilka razy, w ciągu kilkunastu lat. Ale mąż twierdzi, że tylko z kimś pisze, a potem gdzieś znika. Nigdy nie mówi, gdzie i z kim. Nasze małżeństwo to od dawna fikcja. Nie ma seksu, nie ma nawet rozmów, tylko jakieś krótkie komunikaty. Posiadamy wspólnie dwie firmy, które prowadzi mąż. Ja prawie nie pracuję, mamy niezłe pieniądze. Trwam w małżeństwie dla dobra synów i pewnie też z wygody. Jak wyprowadzą się z domu, to może się rozwiodę, choć mój standard życia mocno się obniży – wyznaje Ewa (48 l.). Jej postawę i sposób mówienia można określić jednym słowem: zrezygnowana. Zero radości życia, przygnębienie, smutek w oczach. Jeździ dobrym autem, stać ją na regularny botoks i modne ubrania, ale męczy się w związku, w którym mąż jawnie korzysta z aplikacji randkowych i regularnie ją zdradza.

Klaudia Latosik rekomenduje psychoterapię osobom, które regularnie narażają się na cierpienie w relacji. Trwanie w związkach, w których partner (bez ich wiedzy i zgody) jest aktywny w aplikacji randkowej to także pewien schemat. Ważne, aby umieć się z tym zmierzyć. – Chodzi o to, żeby odpowiedzieć sobie na istotne pytania, m.in. dlaczego jestem w relacji, w której często doświadczam zranienia? Z jakiego powodu godzę się na związek, w którym druga strona nie zmienia zachowania i nie liczy się z moimi potrzebami? Czego w życiu nie doświadczę, gdy będę tkwiła w relacji bez poczucia bezpieczeństwa? Bo niestety tak się dzieje, jeśli nie mogę zaufać mężczyźnie, który mnie zdradza.

Dodaje, że zdradę można przepracować, jeśli dwie strony tego chcą. Same lub z pomocą terapeuty. Warto przyjrzeć się temu, co sprawiło, że ludzie przekraczają granicę, którą ustanowili. Z jakiego powodu jedna z osób w relacji szukała kogoś na zewnątrz? Jakie potrzeby w ten sposób zaspokajała? I dlaczego ta osoba podejmowała kontakty poza związkiem?

Niektóre osoby zakochują się i radośnie wchodzą w związki, ale kiedy tylko znikają przysłowiowe motyle w brzuchu, tak tęsknią za tymi emocjami, że natychmiast chcą poznać kogoś nowego. Po to, aby znowu przeżywać magiczne początki. Ten schemat zdaje się nie mieć końca. Uzależniająca staje się euforia początku: miłosny haj, pożądanie. Pewne osoby mają tendencje do wchodzenia w kolejne relacje dość szybko, euforycznie, a do tego idealnie nadają się aplikacje randkowe z zasadą: „Next one, please”

Dlaczego tak często — nawet będąc w stałych, monogamicznych, dobrych związkach — szukamy kogoś nowego, w domyśle lepszego? Jakie potrzeby nam to zaspokaja?

Michał Sawicki przekonuje, że aplikacje takie jak Tinder wręcz uczą nas szukać „lepszej opcji”, która być może czeka tuż za rogiem. – To z pewnością utrudnia skupienie się na jednej osobie. Ale też nie zrzucajmy całej winy na aplikacje, bo to jednak ludzie z niej korzystają. W pewnym momencie w każdej relacji pojawia się stagnacja, nuda, oddalenie, a przez to wzrasta chęć poznania kogoś nowego. Nawet na chwilę. Pamiętajmy też, że są osoby, które potrzebują utrzymywać kontakty seksualne lub romantyczne z więcej niż jedną osobą. Jeśli dzieje się to za zgodą partnera, super. Gorzej, gdy temat jest ukrywany – dodaje.

A co zrobić, jeśli ktoś odkryje, że mąż czy partner jest zalogowany na Tinderze lub innej aplikacji randkowej? Pierwszym krokiem powinna być rozmowa. Klaudia Latosik: – To trudne, ale przede wszystkim warto skonfrontować się z sytuacją. Zapytać o to, z jakiego powodu jesteś na Tinderze, o co tutaj chodzi, czego lub kogo tam szukasz? Bo nawet jeśli kobieta będzie z tym żyła, udając, że wszystko gra, to może okazać się bardzo trudne emocjonalnie. Jak być z kimś, kto ją oszukuje? Gdzie poczucie bezpieczeństwa i zaufanie?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version