Nasze dzieci nie żyją w świecie bezpiecznym psychologicznie. Nawet jeśli rodzic nie bije, to krzyczy. Poniżanie, groźby słowne, manipulacja emocjonalna czy kontrolowanie – te rany są niewidoczne, ale one się nie zabliźnią. Jakie formy przemocy stosujemy i jak ustrzec się przed tym krzywdzącym, szkodliwym wyrażaniem wobec dzieci swojej złości?

Przemoc psychiczna może przybierać wiele form i często pozostaje niezauważona. W badaniu CBOS z 2022 r. ankieterzy zapytali respondentów o ich opinie na temat postępowania rodziców z dziećmi. Wyniki pokazały, że 44 proc. ankietowanych uważało, że rodzice zbyt rzadko stosują kary fizyczne, takie jak lanie. Choć ta liczba była taka sama jak w 2009 r., była mniejsza niż w 1998 r., kiedy ponad połowa respondentów (52 proc.) wyraziła takie zdanie.

W 2023 r. media doniosły o tragicznej śmierci ośmioletniego chłopca, który był maltretowany przez swojego ojczyma. Pomimo interwencji ośrodka pomocy społecznej i policji chłopiec zmarł. W związku z tym ankieterzy postanowili ponownie i nieco inaczej niż przed rokiem zapytać Polaków o ich opinie na temat stosowania kar fizycznych wobec dzieci. Wyniki z lipca 2023 r. pokazały, że odsetek osób popierających brak kar fizycznych wzrósł z 61 proc. w 2019 r. do 72 proc. Jednocześnie liczba zwolenników użycia kary fizycznej (klaps) spadła z 61 proc. do 43. Ten ostatni wynik był zbliżony do wcześniejszego – 44 proc. zwolenników stosowania kary fizycznej z roku 2022.

Analiza danych dotyczących rodziców dzieci do 19. roku życia wykazała, że w ciągu ostatniego miesiąca 35 proc. z nich przyznało się do sytuacji, w której krzyczeli na swoje dzieci. W zestawieniu z danymi z ostatniego roku ta liczba wzrosła do 44 proc. To jasno pokazuje, że dzieci w Polsce doświadczają nie tylko przemocy fizycznej, ale także psychicznej. Choć pamiętajmy, że sam ostrzegawczy krzyk może być czasem potrzebny i wręcz uratować życie. Ale czy aż w połowie domów? Jak to się dzieje, że z troskliwego rodzic zamienia się w karzącego?

Wróćmy do badania CBOS z 2022 r. Ankieterzy czytają respondentom zdanie: „Jak Pan(i) uważa, jak w dzisiejszych czasach rodzice na ogół postępują z dziećmi?” i wskazują odpowiedź: „Zbyt rzadko stosują kary fizyczne, tzw. lanie”. Tę odpowiedź wskazuje 44 proc. ankietowanych mieszkańców Polski. Jest to tyle samo, co w roku 2009, ale mniej niż w roku 1998 (wtedy twierdziło tak 52 proc.). Zapamiętajmy zarejestrowaną liczbę: 44 proc. zwolenników bicia dzieci częściej.

W 2023 r. polskie media obiega tragiczna wiadomość: umiera ośmioletni chłopiec, który na początku kwietnia trafił do szpitala w stanie ciężkim. Przez wiele lat maltretowany przez ojczyma, matka nie reagowała, ośrodek pomocy społecznej trzykrotnie powiadamiał sąd rodzinny o zaniedbaniach, do domu zaglądali policjanci. Ale chłopiec przez kilka dni kwietnia leży poparzony w domu, w którym mieszka pięć dorosłych osób oraz młodszy brat, i w maju umiera. Sprawą tą żyją media, a więc i ich odbiorcy.

Kilka tygodni później ankieterzy pytają Polki i Polaków: Czy zgadza się Pan(i), czy też nie zgadza z następującymi stwierdzeniami?

  1. Wobec dzieci nie powinno się stosować żadnych kar fizycznych – z 61 proc. (w 2019 r.) rośnie do 72 proc. (w lipcu 2023 r.).
  2. Lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło – tutaj spadek z 25 proc. do 19 proc.
  3. Są sytuacje, że dziecku trzeba dać klapsa – to sformułowanie traci zwolenników. W cztery lata z 61 proc. spada do 43 proc.

I właśnie te 43 proc. jest dość zbieżne z przywołaną wcześniej liczbą 44 proc. zwolenników bicia dzieci częściej (z 2022 r.). Oba pomiary dzieli tylko rok. Ze względu na specyfikę problemu i opieranie się na deklaracjach – uwrażliwia nas CBOS – uchwycona w badaniu skala przemocy domowej wobec dzieci jest najpewniej większa.

Przyjmijmy, że jesteśmy w większości. Czyli wśród tych osób, które twierdzą, że wobec dzieci nie powinno się stosować żadnych kar fizycznych. Że lanie szkodzi. I że nie ma sytuacji, w której trzeba dziecku dać klapsa. Myślimy więc, że jesteśmy w porządku. Może tak jednak nie być.

Spójrzmy na deklaracje osób mających dzieci do 19. roku życia. Ankieterzy pytają: Kiedy ostatnio zdarzyło się Panu/Pani lub Pana/Pani współmałżonkowi/współmałżonce (partnerowi/partnerce) krzyczeć na dziecko? I okazuje się, że w ciągu ostatniego miesiąca taka sytuacja wydarzyła się w rodzinach u 35 proc. rodziców. A nieco dawniej, w ciągu ostatniego roku: u kolejnych 9 proc. Łącznie: znów 44 proc.

Dzieci w Polsce nie żyją w świecie bezpiecznym psychologicznie. Nawet jeśli nie żyją w strachu przed bijącym rodzicem, to mają rodziców rozkrzyczanych. Co więcej, są narażone na szeroko obecny – nawet jeśli nie wszechobecny – światopogląd dopuszczający przemoc wobec dzieci. A przecież i z własnych doświadczeń pamiętamy, że w kinowych horrorach straszniejsze od samego momentu akcji jest złowieszcze napięcie, wyczekiwanie. Rodzic może nigdy dziecka nie uderzyć, ale trzymać je w niepewności, która będzie wywierać na psychikę dewastujące skutki, prowadzić do uogólniania się lęku.

Można uważać, że tak po prostu jest. Zewsząd czyhają niebezpieczeństwa i warto się na nie uodpornić. Często jednak uraz związany z doświadczeniem przemocy zadziała przeciwnie. Uogólnione napięcie raczej podda się obudowaniu w niekorzystne schematy i mechanizmy obronne, które nie pozwolą rozwinąć człowiekowi pełni potencjału. Może pojawić się skłonność do własnej przemocy wobec innych. Alternatywnie – a nie jest to alternatywa rozłączna – skłonność do autoagresji. Jeżeli więc sądzimy, że jesteśmy w porządku, bo sami nie bijemy i raczej nie dopuszczamy bicia jako odpowiedzi, to przyjrzyjmy się szerzej naszej mentalności i mentalności osób, z którymi nasze dzieci przebywają. Co takiego się w polskiej zbiorowej świadomości dzieje, że wciąż wyraźna zbiorowość uznaje przemoc za odpowiedź? Także tę przemoc mniej oczywistą, bo opartą na krzyczeniu.

Wyzwać dziecko, obrazić je, kpić z dziecka, wyśmiać je, szarpnąć, popchnąć dziecko – to także się jednak zdarza. Według deklaracji rzadko, bo 89-94 proc. mieszkańców Polski mających dzieci w wieku do 19 lat twierdzi, że tego nigdy nie zrobiło. Pamiętamy jednak o zastrzeżeniu CBOS: te liczby wyznaczają prawdopodobnie dolny próg występowania zjawiska w rzeczywistości. Dlaczego to się nie zmienia? Wzorce motywacyjne zmieniają się powoli. W zmianę postaw należy wkładać bardzo dużo wysiłku. A najpierw trzeba podjąć wyraźną decyzję o takiej zmianie. W postawach społecznych to raczej kropla drąży skałę, niż następują nagłe przełomy.

Odbieranie godności i szacunku ma wiele twarzy. Przemoc psychiczna może przybierać różne formy i manifestować się w różnych sytuacjach. Dziecko naprawdę wiele rzeczy odbierze jako ból emocjonalny. Nawet jeśli nie jest to przemoc z naszej dorosłej i często już bezemocjonalnej perspektywy. Hasło: „Bo dostaniesz lanie” brzmi niewinnie tylko dla kogoś, kto stracił kontakt z rzeczywistością emocjonalną. Nawet te słowa generują lęk.

Lista przykładów zachowań, które mogą być uznane za przemoc psychiczną, jest bardzo długa. Poniżanie i wyśmiewanie („jesteś nie OK”). Groźby słowne i emocjonalne („poczekaj, zaraz zobaczysz”). Manipulacja emocjonalna („nie będę cię kochać”). Ignorowanie uczuć i potrzeb (np. przez ostentacyjne „niewidzenie”, ale też przez zaniedbanie wywołane brakiem kontaktu z własnymi potrzebami u rodzica). Wyśmiewanie wyglądu lub zdolności. Izolowanie od przyjaciół i rodziny (np. wyraźne sprzeciwianie się kontaktom z dziadkiem i babcią). Zamykanie ofiary w izolacji emocjonalnej („nie wolno ci o tym z nikim rozmawiać”). Częste wywoływanie poczucia winy („to przez ciebie”). Wywieranie presji psychicznej w celu kontroli, wykorzystywanie intymnych sekretów przeciwko ofierze, ciągłe krytykowanie i niezadowolenie. Lista jest długa.

Znajdziemy też na niej więcej nieoczywistych haseł. Tworzenie atmosfery strachu i niepokoju. Przerywanie lub zakłócanie procesu myślowego (kiedy dziecko zastanawia się). Podejmowanie decyzji bez uwzględnienia opinii (np. wyrzucenie podczas nieobecności dziecka jego ulubionych zabawek), wyolbrzymianie błędów i niedociągnięć (trójka w szkole urasta do rangi tragedii). Porównywanie negatywne z innymi ludźmi („oni umieją, a ty?”).

Zakazy i ograniczenia bez uzasadnionego powodu też mieszczą się w kategorii przemocy psychicznej. Dziś, w coraz bardziej wielokulturowej Polsce, warto też pamiętać, że tematem przemocy psychicznej wobec dziecka staje się poniżanie kulturowe lub na tle rasowym, choć oczywiście rzadziej w domu. Ignorowanie komunikatów, także tych niewerbalnych, odbieranie głosu, uniemożliwianie wyrażania opinii – tak może być w domu i poza nim.

Stosowanie wymuszeń emocjonalnych, takich jak parentyfikacja, kiedy to rodzic próbuje zrobić dla siebie rodzica z własnego dziecka. Albo „babci będzie smutno, jeżeli nie zjesz do końca”.

Dalej mamy nadmierną kontrolę życia prywatnego (tak, w idealnym świecie dzieci mają też prawo do prywatności). Wywoływanie niepokoju, odbieranie prawa do podejmowania decyzji życiowych, wywoływanie poczucia beznadziejności i bezradności, zaniedbywanie. Jak widać, nie tylko przemoc werbalna, w tym agresywne krzyki i wyzwiska. I nie tylko przemoc fizyczna. Dyskusja o klapsie jest dopiero początkiem czekającej nas prawdziwej dyskusji o przemocy.

Przemoc psychiczna może być subtelna i trudna do zauważenia z zewnątrz i od wewnątrz. Jeżeli doświetliliśmy swoje wnętrze, popracowaliśmy nad sobą, możemy rozpoznać w sobie także przemocowy rys. I co dalej? Nie chodzi przecież o to, by całkowicie wyeliminować ze swojego życia złość. Nie należy też dojść do wniosku, że nasze dotychczasowe przekonanie o tym, że akurat my jesteśmy w porządku, ale stosowaliśmy przemoc psychiczną, powinno nas skłonić do uznania swojej wielkiej winy. Lub, co gorsza, dojść do wniosku, że cały świat jest zły. Na samym końcu czeka taka percepcja rzeczywistości, w której i ja, i inni są na pewnym fundamentalnym poziomie w porządku. Mamy tam dostęp do swojej złości i nie zamieniamy jej w przemoc. Znajdujemy konstruktywne sposoby pokazywania, że jesteśmy źli, i dorosłego kształtowania rzeczywistości wokół siebie.

Mamy więc nadal się złościć. Jeżeli przekroczyliśmy granicę między złością a przemocą, spróbujmy zadośćuczynić i od razu szukajmy zdrowych, asertywnych sposobów na wyrażanie złości. To może wymagać czasu i pomocy. Nie jest o nią trudno. Warto zajrzeć do ośrodka interwencji kryzysowej po bezpłatną poradę. Istnieją treningi asertywności, treningi zastępowania agresji (chociaż sama agresja to pojęcie neutralne, ale pod tym hasłem możemy szukać miejsc, gdzie uporamy się z dostrzeżoną tendencją do przemocy psychicznej w sobie).

Istnieją też grupy wsparcia dla osób uwikłanych w przemoc. Jeżeli dostrzegamy w sobie takie uwikłanie i mamy odwagę z tym tematem w sobie popracować – warto szukać wsparcia. Szukanie pomocy jest pierwszym ważnym krokiem. Jeśli uważamy, że doświadczamy przemocy psychicznej lub znamy kogoś, kto może ją przeżywać, ważne jest skonsultowanie się z profesjonalistą lub skorzystanie z pomocy organizacji zajmujących się przemocą domową.

Ale tak samo ważne jest szukanie pomocy wtedy, kiedy odnajdujemy się po stronie sprawstwa w przemocy. A wygląda na to, że mentalność przemocową, tylko w najbardziej ewidentnych przejawach, znajdziemy mniej więcej u co drugiej osoby w Polsce. Jednak w te niuanse nie wejdzie już za nas ankieter.

Przemoc rodzi przemoc i może kryć się za nią okrucieństwo takie, jak w przypadku głośnych medialnych tragedii. Nie czekajmy, interweniujmy także wobec samych siebie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version