Donald Tusk bardzo spokojnie i metodycznie wygłosił bardzo poważne polityczne oświadczenie. Premier nie pozostawia wątpliwości, że mówiąc w uproszczeniu, „z terrorystami negocjować nie będzie”.

Formuła wywiadu Donalda Tuska była dość zaskakująca. Premier wystąpił jednocześnie dla trzech telewizji. Taka formuła bywa stosowana — i była stosowana na przykład przez Jarosława Kaczyńskiego w kontaktach z mediami lokalnymi — najczęściej w wywiadach prasowych. Do tej pory w takiej formule organizowano jedynie debaty przedwyborcze, zanim PiS postanowiło, że w żadnych debatach brać udziału nie będzie, bo nie zamierza odpowiada na pytania mediów innych, niż te zaprzyjaźnione.

Wywiadu z premierem w takiej formule jeszcze nie było. Taka formuła może budzić pewne wątpliwości, bo zaledwie 24 godziny wcześniej na ulicach Warszawy zwolennicy PiS maszerowali, także wykrzykując, że rząd chce wszędzie jednego przekazu. Zaledwie dobę później na trzech największych antenach widzowie zobaczyli premiera. Nie zobaczyli go tylko na antenie TV Republika, która rano zgłosiła, że chce wziąć udział w rozmowie, ale otrzymała odpowiedź, że kiedy premier będzie zainteresowany wywiadem, to się odezwie.

Najistotniejsze jest jednak to, co Donald Tusk miał do powiedzenia. Mówiąc w bardzo dużym skrócie, Tusk nie zamierza „negocjować z terrorystami”. Nie zamierza dzielić się z obecną opozycją czymkolwiek ani mediami, ani prokuraturą.

— Chcemy przywrócić elementarne zasady, które powinny obowiązywać w każdym państwie demokratycznym. Pierwszą zasadą jest respektowanie wyroków sądów. Nie chcę fajnego kompromisu z Kaczyńskim „trochę twoje, a trochę moje” — mówił premier, dodając, że nie może być tak, że jedni mają kilku prokuratorów, drudzy też mają kilku, jedni mają jeden kanał w TVP, a drudzy drugi, bo prokuratorzy mają być niezależni a media publiczne.

Cała rozmowa przebiegała w tym duchu. Donald Tusk nie ma wątpliwości, że polski wymiar sprawiedliwości został zdemolowany przez działania poprzedniego ministra sprawiedliwości i co podkreślił bardzo zdecydowanie, nie akceptuje żadnego „dualizmu prawnego”. Są instytucje prawa i instytucje, które PiS utworzyło albo przejęło, a które przeważnie działają w interesie partii, a nie państwa.

— Dla mnie byłoby bardzo ważne, gdyby osoby najważniejsze w państwie, w tym pan prezydent, zaczęły wreszcie uznawać moc prawa, nawet jeśli ono jest niewygodne z punktu widzenia czyichś interesów — mówił szef rządu. I dalej: — Chyba nikt nie przypuszcza, że — z mojego punktu widzenia, jako premiera rządu — to jest komfortowa sytuacja, że pan Wąsik i pan Kamiński znaleźli się w więzieniu. To naprawdę nie jest nic fajnego dla rządu, który zaczyna swoją pracę — tego typu emocje i tego typu napięcie polityczne.

Donald Tusk mówił także o czymś, co kilkukrotnie już pojawiało się w jego wypowiedziach — przekonanie, że dla niego i jego formacji takie emocje na ulicach wcale nie są korzystne, że zdecydowanie wolałby mieć święty spokój i nie wysłuchiwać inwektyw pod swoim adresem, ale nie za cenę ustępstw wobec PiS. To samo przy pytaniach o media publiczne — Sienkiewicz nadal będzie szukał sposobu na posprzątanie po Jacku Kurskim i jego następcach.

Rząd nie będzie dyskutował z decyzją sądu, który nie wpisał nowych władz TVP do KRS, ale poczeka spokojnie, aż sąd wpisze likwidatora. Nowe media publiczne dostaną pieniądze, ale na pewno nie takie, jakie dostawały do tej pory. Spółki skarbu państwa będą obsadzone za pomocą transparentnych konkursów (tu premier zaznaczył, że nie wie, kto rozpuszcza plotki o tym, że szefową Orlenu ma być jego była ministra, ale Elżbieta Bieńkowska na pewno tego stanowiska nie obejmie), ale zobaczymy też audyty.

— Państwo sobie nawet nie wyobrażacie, co Polska zobaczy w najbliższych tygodniach — skalę nadużyć finansowych najwyższych funkcjonariuszy PiS-owskich szczególnie w spółkach Skarbu Państwa — mówił premier Tusk.

Nie będzie za to liberalizacji prawa aborcyjnego, bo na to nie zgadzają się partnerzy z Trzeciej Drogi.

Premier w trakcie rozmowy z dziennikarzami użył dwóch będących w obiegu publicznym sformułowań „cela plus” i „koryto minus” i dokładnie o to chodziło. Donald Tusk spotkał się z trzema telewizjami, żeby po miesiącu na stanowisku premiera powiedzieć swoim wyborcom „z niczego się nie wycofuję, będę odrywał ich od koryta, nawet jeśli mam ich powsadzać do więzień wszystkich”. Oczywiście skracając i parafrazując. Oczywiście zapowiedział także współpracę z prezydentem w ramach polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa. W poniedziałek prezydent i premier mają się spotkać i omówić plan na wizytę Donalda Tuska w Kijowie.

Ale cel był jeszcze jeden. Wyborcy koalicji rządzącej, a Koalicji Obywatelskiej zwłaszcza, mogli ostatnio mieć wrażenie, że ich ugrupowania zaczynają buksować w miejscu, że ministrowie miotają się chaotycznie, zamiast realizować swoje obietnice, że PiS przy pomocy prezydenta ogrywa rząd. To wszystko efekt bardzo słabej polityki komunikacyjnej nowego rządu. Dlatego premier Tusk musiał wkroczyć i wytłumaczyć wyborcom, że nad wszystkim panuje. Czy to dobrze, że premier musi osobiście naprawiać błędy komunikacyjne swoich ministrów?

Na razie wyborcom — sądząc po komentarzach w social mediach — chyba się spodobało. To pierwszy duży wywiad Donalda Tuska po objęciu teki szefa rządu i sporo wyborców na niego czekało. Ale jeśli Donald Tusk przyjmie na siebie na stałe rolę tego, który wychodzi i osłania działania swoich ministrów, to za chwilę nie będzie robił nic innego poza gaszeniem pożarów.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version