Po spotkaniu premiera Donalda Tuska i wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego wiemy, że obaj panowie są zdeterminowani co do przyszłości ministra nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka. W kuluarach pojawia się nazwisko posłanki, która miałaby go zastąpić.

W poniedziałek wieczorem liderzy Platformy Obywatelskiej i Nowej Lewicy spotkali się, żeby zdecydować co dalej z ministrem nauki Dariuszem Wieczorkiem. Spotkanie trwało prawie dwie godziny.

Żadne konkretne decyzje na razie nie zapadły. Panowie mają ponownie rozmawiać ze sobą przed końcem tego tygodnia. Włodzimierz Czarzasty nie zamierza odpuścić, ale premier też bardzo wyraźnie ma już dość wizerunkowych problemów z „nie swoim” ministrem. Tyle, że pozycja Wieczorka jest bardzo mocna. Mocna siłą jego związku z Włodzimierzem Czarzastym.

— Z punktu widzenia partii to jest dla Czarzastego najważniejszy minister — słyszymy.

x.com

Minister Dariusz Wieczorek od samego początku był ministrem raczej z przypadku. Człowiek bez osiągnięć, a nawet tytułów naukowych nagle stanął na czele resortu nauki. Pytanie „dlaczego” zadawali sobie nie tylko koalicjanci. Sprawa była dość prosta. Po pierwsze, Donald Tusk chciał, by w resorcie edukacji znalazła się Barbara Nowacka. Żeby tak się stało, musiało dojść do podziału Ministerstwa Edukacji i Nauki na dwa osobne byty. W ten sposób Nowacka została szefową Ministerstwa Edukacji Narodowej, a do obsadzenia pozostało stanowisko szefa Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Barbara Nowacka nie mogła objąć tego drugiego resortu, bo jej ojciec jest związany z Polsko-Japońską Wyższą Szkołą Technik Komputerowych i byłby to ewidentny konflikt interesów.

Po drugie, koalicjanci musieli dostać tyle samo stanowisk, a resortów było zwyczajnie za mało. Ze strony lewicy to Dariusz Wieczorek był kandydatem „nie do dyskusji”.

Wieczorek to jeden z najwierniejszych ludzi lidera Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego. Szef Stowarzyszenia Ordynacka, które od lat 90-tych jest najważniejszą dla lewicy kuźnią politycznych kadr i któremu kiedyś przewodził także Czarzasty. To dla Wieczorka przeniesiono w ostatnich wyborach ze Szczecina do Gdyni Katarzynę Kotulę, bo partia miała pewność, że w stolicy Pomorza Zachodniego nie da się zrobić dwóch mandatów i że zdecydowanie bardziej energiczna i waleczna obecna ministra ds. równości pokona swojego kolegę z listy.

To Wieczorek w imieniu Czarzastego negocjował zarówno pakt senacki jak i szczegóły umowy koalicyjnej. Dariusz Wieczorek po prostu jest wiernym towarzyszem i tyle. W partyjnych układach nic tego nie przebije.

Jak pisaliśmy w „Newsweeku”, minister Wieczorek jest jednym z najsłabszych ministrów w obecnym rządzie. Lista dziwnych zdarzeń z udziałem ministra jest coraz dłuższa. To np. decyzja o przejęciu IDEAS NCBiR i wymianie jego szefa prof. Piotra Sankowskiego. W tle jest rozmontowanie programu prac nad sztuczną inteligencją, a akurat w tej dziedzinie Polska miała się czym poszczycić. Odwołanie prof. spotkało się ze zdecydowaną reakcją całego świata nauki.

Potem była bardzo niefrasobliwa wypowiedź o akademikach za złotówkę. Na pytanie w Radio Zet „czy to była kampanijna ściema” minister zaśmiał się i odpowiedział „tak”. Do tej pory można się na ten fragment natknąć w internecie. Były przeprosiny, ale jak to przeprosiny polityków raczej skierowane „do tych, którzy poczuli się urażeni i włlaściwie mówiące „lewica wam nic nie obiecywała”. To akurat prawda, akademiki były obietnicą KO.

Następny przypadek ministra to krzyżowe zatrudnienie żon. Tak się złożyło, że żona ministra dostała stanowisko funkcyjne na Uniwersytecie Szczecińskim, a żona rektora tej uczelni została powołana przez ministra do komisji ewaluacji nauk. Tyle tylko, że żona ministra mogła zostać dyrektorem na Uniwersytecie — miesiąc po objęciu resortu przez Dariusza Wieczorka — wyłącznie dlatego, że uczelnia zmieniła zasady obsadzania stanowisk. Oczywiście po tym, jak Wirtualna Polska opisała sprawę, obaj panowie odpowiadali, że ich małżonki już wcześniej pracowały na podobnych stanowiskach i sprawa jest atakiem dziennikarzy.

Kolejnym „atakiem” miała być sprawa sygnalistki również z Uniwersytetu Szczecińskiego. Szefowa uniwersyteckich związków zawodowych zgłosiła ministrowi Wieczorkowi nieprawidłowości. Poprosiła o zachowanie jej nazwiska w tajemnicy. Co zrobił minister? Wysłał do rektora całą dokumentację łącznie z nazwiskiem sygnalistki. Jakby tego było mało, to na konferencji prasowej oskarżał dziennikarzy Wirtualnej Polski, którzy tę sytuację opisali opisali, o kłamstwa. A to z kolei godzinę później okazało się być kompletną bzdurą, bo nazwisko sygnalistki widnieje na wysłanym z resortu piśmie. Minister rzucał inwektywy publicznie a rzeczniczka resortu (która podała się właśnie do dymisji) na serwisie X pisała, że „przepraszamy, nie doczytaliśmy”. Minister ponownie przeprosił i zapowiedział zewnętrzny audyt na Uniwersytecie w Szczecinie. To akurat już po tym, jak okazało się, że premier interesuje się sprawą na poważnie.

Najwyraźniej minister nie doczytał też własnego oświadczenia majątkowego, bo zapomniał wpisać do niego działkę i garaż. I znowu przeprosił za „ewidentną pomyłkę pisarską”. Taka sama pomyłka może np. posła Mejzę kosztować zarzuty, bo CBA zamierza w końcu zajmować się tym, czym zajmować się powinno. Także dlatego, że plany likwidacji biura są coraz bliższe realizacji i CBA musi się wykazać.

Mimo, że na razie nie ma jeszcze decyzji dotyczącej ewentualnej dymisji ministra, to — jak dowiedział się „Newsweek” — na giełdzie nazwisk pojawiła się już potencjalna następczyni. Miałaby to być Dorota Olko. Do niedawna posłanka Olko była rzeczniczką Partii Razem, ale około miesiąca temu wspólnie z innymi polityczkami opuściła partię.

W przeciwieństwie do ministra Wieczorka Dorota Olko ma tytuł doktora, który zdobyła na wydziale socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Zapytaliśmy Dorotę Olko, czy to prawda. Posłanka nie udzieliła nam jeszcze odpowiedzi.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version