W ciągu 4 dni po eksplozji, aż 18 kilometrów sześciennych wody ruszyło w stronę Morza Czarnego. Zalaniu uległo ponad 620 kilometrów kwadratowych i 80 osad. Zginęły prawdopodobnie setki ludzi – choć dokładnej liczby nikt nie jest w stanie jeszcze ustalić. W październiku rząd Ukrainy oszacował koszty katastrofy na 14 mld dol. Prawie połowa tej kwoty wynika ze zniszczeń ekologicznych.
Oszacowanie tych strat nie jest jednak proste choćby dlatego, że ponad 300 kilometrów Dniepru wyznacza linię frontu rosyjsko-ukraińskiej wojny. Magazyn “Science” opisuje jednak wysiłki ukraińskich badaczy, którzy starają się ustalić skalę zniszczeń.
Wśród ofiar aktu sabotażu zaliczają się grunty rolne, rezerwaty przyrody, hodowle jesiotrów – a także miliony organizmów, które zamieszkiwały słonawe wody u ujścia Dniepru do Morza Czarnego.
„Koszty środowiskowe wojny były ogromne” mówi magazynowi “Science” Siergiej Mosjakin, dyrektor Instytut Botaniki Narodowej Akademii Nauk Ukrainy (NAS). „Ekobójstwo, które Rosja wyrządziła w naszym kraju, będzie badane przez przyszłe pokolenia”.
Tama Kachowka powstała w 1956 r. Była jednym z największych tego rodzaju obiektów w Europie. Zbiornik wodny powstały po jej utworzeniu służył do nawadniania pól południowej Ukrainy, stanowił też źródło chłodzenia położonej nad zalewem Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej.
Wkrótce po rozpoczęciu przez Rosję 24 lutego 2022 r. inwazji na Ukrainę, rosyjskie wojska zajęły zaporę i Nową Kachowkę, miasto na lewym brzegu Dniepru zbudowane dla pracowników elektrowni wodnej. Gdy jednak wojska ukraińskie przeprowadziły kontrofensywę i zaczęły zbliżać się do pobliskiego Chersonia, Kijów doniósł, że rosyjskie siły zainstalowały na zaporze ładunki wybuchowe. Zdetonowanie tamy miało zahamować ukraińską kontrofensywę.
Nie byłoby to pierwsze użycie wody jako broni podczas tego konfliktu. W marcu 2022 roku armia ukraińska zniszczyła tamę na rzece Irpin na północ od Kijowa, aby zatrzymać rosyjskie wojska idące na Kijów. W kwietniu 2022 zastosowano podobną taktykę, wysadzając tamę na zbiorniku Oskil w obwodzie charkowskim. Następnie we wrześniu 2022 r. Rosja uderzyła rakietami manewrującymi w tamę na rzece Ingulev, powodując powodzie w Krzywym Rogu. Skala tamtych ataków była jednak o wiele mniejsza. Zniszczenie Kachowki spowodowało prawdziwą apokaliptyczną powódź.
Jedną z pierwszych zwierzęcych jej ofiar padły jesiotry. Zarówno dzikie jak i hodowlane. Eksplozja nastąpiła w szczycie sezonu lęgowego tych ryb, które wiosną płyną w górę rzeki z Morza Czarnego. Fala i niesione nią zanieczyszczenia mogły zabić większość z nich. Toksyczna woda zabiła także niemal wszystkie jesiotry w eksperymentalnych hodowlach położonych w dole rzeki. Jesiotry są niezwykle wrażliwe na zanieczyszczenia.
Eksplozja i gwałtowne opróżnienie zbiornika wodnego przyniosło dalsze zniszczenia. Po zniszczeniu tamy, zbiornik Kachowka opróżnił się w prawie 90 procentach. Odpływ odsłonił 1870 kilometrów kwadratowych dawnego dna, pokrytego gęsto filtrującymi wodę małżami. Obecnie na wyschniętym dnie jeziora gnije aż 500 tys. ton martwych małży. Bez nich woda w Dnieprze stała się o wiele brudniejsza, bo zwierzęta oczyszczały ją ze znacznej części ścieków. Problemem są także nieregularne jeziorka, których około 9 tys. powstało po zniszczeniu wielkiego zbiornika. Płytkie i brudne, mogą w najbliższych miesiącach stać się prawdziwą wylęgarnią roznoszących choroby komarów.
W dolnym nurcie Dniepru fala zanieczyszczonych wód powodziowych spowodowana wyłomem zniszczyła rzadkie siedliska, w tym Narodowy Park Przyrody Piaski Oleszkowskie, rezerwat o powierzchni 80 kilometrów kwadratowych położony na wschód od Chersonia. Druga największa piaszczysta pustynia Europy jest domem m.in. zagrożonego wyginięciem ślepca piaskowego (Spalax arenarius) oraz endemicznych roślin i zwierząt. Naukowcy obawiają się, że wiele wrażliwych populacji wyginęło, ale sprawdzenie dokładnych strat jest wciąż zbyt niebezpieczne.
Niebezpieczne jest nawet sprawdzanie jakości wody w Dnieprze – początkowo, po wysadzeniu tamy, uczeni korzystali z pomocy mieszkających wciąż nad rzeką ochotników, którzy szacowali stan populacji ryb czy pobierali próbki wody. Ostatnio, przy pomocy ukraińskiego wojska, badacze wrócili nad rzekę. I regularnie znajdują się pod rosyjskim ostrzałem.
Badacze ustalili, że osady niesione przez pierwszą falę powodzi zawierały dość dużo substancji toksycznych. Ale nawet sama rzeczna woda niosła ze sobą zniszczenia. Pomiary dokonane w pobliżu ujścia Dniepru do Morza Czarnego wykazały, że powódź spowodowała spadek zasolenia z 15 części na milion do 4 części na milion – czyli sprawiły, że woda w Zatoce Odeskiej stała się niemal słodka. Zarejestrowano tam także wysokie stężenia metali – w tym kadmu, arsenu i miedzi – oraz substancji toksycznych, takich jak produkty uboczne ropy naftowej i PCB.
Gdy słodka, zamulona woda dotarła do ujścia rzeki, gatunki zwierząt przystosowane do życia w wodzie słonawej poniosły ciężkie straty. Zginęły ogromne ilości płoci czarnomorskich, brzan czy uklejek. Okoń przyujściowy, rzadki i niezwykle wrażliwy na zasolenie i zanieczyszczenia gatunek, prawdopodobnie wyginął całkowicie. Masowo wymarły także zamieszkujące morskie dno mięczaki, a spływ ogromnej ilości nawozów do morza doprowadziło do masowych zakwitów sinic.
Ukraińskie badania wskazują jednak, że paradoksalnie, wojna pomogła gdzieniegdzie naturze. Ponieważ na dużej części Morza Czarnego połowy są zbyt niebezpieczne, ławice ryb zaczęły się odradzać. Przybyło także ptaków, których nikt nie niepokoił na stepowych zimowiskach.
Część ekologów liczy, że po zakończeniu wojny zbiornik Kachowki można będzie zorganizaować lepiej, niż było to do tej pory. Wielkie jezioro było bowiem stosunkowo płytkie – jego głębokość rzadko przekraczała 2 metry – co przekładało się na to, że jego wody były stosunkowo źle natlenione, a masowe śnięcie ryb zdarzało się często. Jeden z planów zakłada więc stworzenie 50-kilometrowej długości nasypu, dzięki któremu zbiornik po odbudowie byłby węższy, ale głębszy. Pozwoliłoby to także odzyskać stepy, które w latach 50. zostały zalane po ukończeniu zapory.
Część ekologów wolałaby też, aby zapory nie odbudowywać w ogóle, a zamiast tego przystąpić do przywracania naturalnego stanu Dniepru. To jednak mało prawdopodobne, bo zapora miała ogromne znaczenie gospodarcze. Nie tylko przez generowany przez nią prąd czy wodę, która nawadniała pola nawet na Krymie. Ale także przez turystykę – wybrzeża zbiornika usłane były hotelami i daczami, które teraz są zniszczone i opuszczone.