„Wiosną ryby, takie jak na przykład okoń, zaczną tarło, a na gałęziach jodły osadzi się ikra” – mówi szef projektu Oliver Karloev.
Choinki zrzucono w dwóch miejscach: na połączonych z Bałtykiem wodach na południe od wyspy Djurgarden oraz wokół dzielnicy mieszkaniowej Hammarby Sjoestad.
Część drzewek trafiła już także do skrzyń na wodzie przy dzielnicy Soedermalm, będących częścią eksperymentalnego drewnianego pomostu, przeznaczonego do wypoczynku dla mieszkańców. Tę część miasta okalają słodkie wody Jeziora Maler.
Według Karloeva w projekcie, oprócz oczywistego ekologicznego zysku, ważną kwestią jest uświadomienie ludziom życia znajdującego się pod wodą.
Tradycja tworzenia z drzew iglastych miejsc przyjaznych rybom znana była w przeszłości. Wówczas gałęzie po prostu pozostawiano zimą na zamarzniętej tafli akwenu.
Współczesna metoda nie jest dużo bardziej skomplikowana. Najpierw wiąże się ze sobą od trzech do pięciu jodeł, obciążając je workami z kamieniami. Takie wiązanki są następnie ładowane na łódź i zatapiane obok siebie.
W Sztokholmie miejsca zrzutu zostały uzgodnione z organizacją wędkarzy Sport Fiskarna, których członkowie pomagali w akcji.
Wcześniejsze próby topienia choinek w wodach okalających Sztokholm wykazały, że rzeczywiście w gałęziach mnożą się ryby. Dowiodły tego m.in. zdjęcia z podwodnej kamery.
Jak podkreśliła członkini zarządu miasta ds. środowiska Asa Lindhagen, projekt zastrzeżony jest jedynie do drzewek uprawianych w ekologiczny sposób, będzie dalej nadzorowany oraz rozszerzany. W tym samym miejscu można zatopić choinki ponownie po 2-3 latach.
Sztokholm z racji położenia w cieśninach między Jeziorem Melar a Morzem Bałtyckim nazywany jest Wenecją Północy i jest rajem dla wędkarzy. Działalność człowieka sprawia jednak, że ryby mają coraz mniej naturalnych miejsc dla rozwoju.