Na tym etapie kampanii wyborczej sztaby nie tylko mnożą kolejne pomysły, wychodzą z inicjatywami, próbują zaszachować największych rywali, ale też biorą do rąk kalkulatory. Dodają, odejmują, analizują, liczą. Wszystko po to, by zoptymalizować strategie na kluczowe momenty kampanii.

Sztaby dokładnie przyglądają się każdemu sondażowi – zarówno tym, które są dostępne publicznie, jak i tym wewnętrznym. I, co ciekawe, nie zawsze kluczowy jest dla nich jednostkowy wynik ich kandydata. Patrzą też na trendy i na to, co dzieje się za plecami największych graczy.

W ostatnim czasie zauważalny jest znaczny wzrost poparcia Sławomira Mentzena, którego średnia sondażowa od początku roku rośnie. W porównaniu ze styczniem kandydat Konfederacji może dziś liczyć na ok. 6 punktów procentowych wyższe poparcie. To sporo. Sztaby Trzaskowskiego i Nawrockiego przyglądają się, czyich wyborców „podbiera” Mentzen.

Czym jest tajemnicze 45 proc. poparcia?

W Koalicji Obywatelskiej zwracają uwagę na łączny wynik Nawrockiego i Mentzena. – Jeśli razem nie przekraczają 45 proc. poparcia, to Trzaskowski nie jest zagrożony. Ale Rafał musi być czujny – mówi nam jeden z ważnych polityków tej formacji.

Skąd w tej wyliczance wzięło się 45 proc.? Czy polityka to naprawdę tak prosta gra, w której wystarczy dodać poparcie dwóch kandydatów, by poznać odpowiedź? O komentarz poprosiliśmy badacza z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Jarosława Flisa.

– Jeśli głosów niezdecydowanych jest 10 proc., to połowa głosów do zgarnięcia to 45 proc. Jeśli partie opozycyjne mają razem 45 proc. to znaczy, że na Trzaskowskiego, Biejat, Hołownię też wypada 45 proc. Jeśli Nawrocki i Mentzen nie mają 45 proc., to znaczy, że ci drudzy mają więcej. To jest oparte na tej prostej kalkulacji: ich wynik plus połowa niezdecydowanych, to mniej niż nasz kandydat – tłumaczy prof. Flis.

Dlatego w pierwszej turze gra toczy się na dwóch polach. Po pierwsze, istotne jest zbudowanie jak największego poparcia własnego. Po drugie, ważne jest jak największe osłabienie nie tylko najgroźniejszego rywala, ale także wszystkich tych, którzy mogą na niego zagłosować w drugiej turze.

Mityczne przepływy elektoratów. Czy ich wyniki się sumuje?

– Proszę nie patrzeć na to, jak spada Nawrockiemu, ale gdzie są dziś Biejat i Hołownia. Trzaskowski nie ma z czego czerpać w drugiej turze – słyszymy z kolei w obozie PiS.

Politycy Zjednoczonej Prawicy, zamiast martwić się słabszym okresem swojego kandydata, cieszą się z jeszcze trudniejszego położenia Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat. Ich zdaniem w drugiej turze Trzaskowski będzie miał poważne kłopoty, bo baza do pozyskania wyborców staje się bardzo płaska przy niskich notowaniach Hołowni, Biejat, a nawet Adriana Zandberga. Te trzy osoby są postrzegane jako światopoglądowo bliższe Trzaskowskiemu. Na drugim biegunie są natomiast Grzegorz Braun, Marek Jakubiak, Artur Bartoszewicz czy Marek Woch. Głosy tych kandydatów prawdopodobnie w większości zostaną w drugiej turze oddane na kandydata prawicy.

Pytanie jednak, kto nim będzie, bo o drugą turę walczą dziś Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen. Mimo wszystko, mimo sondażowej zadyszki, większe szanse ma kandydat PiS. – Nawrocki ma swoje atuty. PiS ma 10 razy więcej parlamentarzystów niż Konfederacja, a radnych sejmikowych 40 razy więcej. Te sieci społeczne będą działać bliżej wyborów. Ludzie, którzy nie interesują się polityką będą się przede wszystkim pytać znajomych, którzy na co dzień tym się zajmują, więc np. radnych czy innych aktywistów. Wydaje się więc, że baza społeczna PiS jest bez porównania większa – uważa prof. Flis.

A co z Mentzenem? – Wybory są stosunkowo krótko po zmianie władzy. Opozycja nie jest opozycją, która jest wyrazicielem nadziei na zmianę, ale opozycją powrotu do tego, co było. Korzysta na tym Konfederacja. Nowoczesna miała przez moment wyniki lepsze niż PO, Hołownia miał lepsze notowania niż PO. Więc to, że Konfederacja w niektórych badaniach ma więcej niż PiS, to mniej więcej może potrwać tyle co momenty szczęścia Petru i Hołowni. Choć to nieco inna sytuacja, bo to partia, która nie jest nowa jak tamte – zauważa prof. Flis.

Czy głosy Mentzena trafią na konto Nawrockiego?

Jeśli jednak ostatecznie to Mentzen zakończy wyścig na trzecim miejscu, pula „jego” głosów do zgarnięcia przed drugą turą będzie dla obydwu największych frakcji łakomym kąskiem. Tylko czy rzeczywiście, jak chcieliby politycy PiS, a czego obawiają się działacze KO, głosy oddane na Mentzena można łatwo dodać do głosów Nawrockiego?

– Nie. Wszystkie sondaże to pokazują, że istotna część wyborców Mentzena, bo 30 proc., zagłosuje na Trzaskowskiego w drugiej turze. Dla nich kwestie gospodarcze są dużo ważniejsze. W poprzednich wyborach było pół na pół, a dziś trochę się to przesunęło. Elektorat Mentzena jest inny niż elektorat np. Biejat, bo ma wybór – tłumaczy prof. Flis i dodaje, że ciągle trzeba pamiętać o grupie ok. 10 proc. wyborców niezdecydowanych, którzy dzielą się finalnie mniej więcej po równo.

– Rządy PiS i PO nie różnią się za bardzo, jeśli chodzi o politykę ekonomiczną. Zwrot w stronę socjalu PiS został zaakceptowany przez koalicję obecnie rządzącą. Na kogo mają więc głosować ci, którzy się temu sprzeciwiają? Na tym w głównej mierze polega dzisiejszy zysk Mentzena – kończy prof. Flis.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version