Macierewicz napada na antysmoleńskich aktywistów, Ziobro drwi z komisji śledczej, Romanowski operuje sobie nos, Kaczyński zaś przyjeżdża limuzyną na przesłuchanie w prokuraturze.
Tak wyglądała sytuacja w dniu pierwszej rocznicy przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska. Gdy w grudniu 2023 r. powstawała koalicja KO-Trzecia Droga-Lewica, to – co było wydarzeniem bez precedensu – w umowie koalicyjnej oficjalnie zostały wpisane rozliczenia PiS. Nie ma się co dziwić. Przez osiem lat rządów Jarosław Kaczyński przeorał Polskę, wznosząc polityczną wojnę na niespotykany wcześniej poziom. Politycy każdej partii koalicji – i nade wszystko ich wyborcy – mają do wyrównania bolesne porachunki z PiS. Ale z masowych rozliczeń nic nie wyszło. Powodów jest kilka.
Po pierwsze – sytuacja w prokuraturze. Tuż przed utratą władzy Zjednoczona Prawica przeprowadziła takie zmiany prawne, które zabezpieczyły śledczych Ziobry. Korzystając z kruczków prawnych, koalicja usunęła z posady prokuratura krajowego Dariusza Barskiego, świadka na ślubie Ziobry. Ale już zastępców prokuratora generalnego tknąć nie była w stanie, a większość zastępców prokuratora generalnego Adama Bodnara to ludzie Ziobry, którzy nie uznają usunięcia swego kumpla Barskiego.
Także wielu szeregowych prokuratorów uważa, że obecny rząd jest tylko na chwilę. Nie mają wielkiej ochoty rozliczać PiS, wiedząc, że za dwa lata władza może być inna. A dobrze pamiętają, jak bardzo Ziobro jest mściwy i jak traktował niezależnych śledczych.
Drugi punkt jest podobny do pierwszego. Nowa władza wymieniła szefów specsłużb, ale na wielu kluczowych stanowiskach służy nadal wielu ludzi z nadania PiS. Koronnym dowodem jest to, że CBA blokuje dostęp do materiałów komisji śledczej ds. Pegasusa, która mogłaby uderzyć w PiS. Ponieważ komisja nie ma żadnego znaczącego dossier przeciw Ziobrze, to jest prawdopodobne, że kiedy pod koniec stycznia policja doprowadzi go na przesłuchanie, będzie miał chłop dobrą zabawę. Ze zwierzyny stanie się łowczym.
Po trzecie – nie było szans na wielkie rozliczenia, skoro lokatorem pałacu prezydenckiego do lata 2025 r. pozostaje Andrzej Duda. Prezydent chroni politycznych żołnierzy PiS, którzy kontrolują NBP, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa oraz Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. I każda z tych instytucji sypie władzy piach w tryby, uniemożliwiając rozliczenia.
Wielu prokuratorów uważa, że obecny rząd jest tylko na chwilę, a prezydent chroni politycznych żołnierzy PiS, którzy kontrolują NBP, TK, SN, KRS i sypią władzy piach w tryby
Wreszcie – masowych rozliczeń nie ma, bo być nie może. W demokratycznym państwie nie da się w ciągu roku zgromadzić materiałów, postawić zarzutów, skierować do sądu aktu oskarżenia i obronić wyroku we wszystkich instancjach. I to wobec wielu ludzi jednocześnie – szerokiej politycznej elity PiS rządzącej przez dwie kadencje. Siedzieli, ale już wyszli z aresztu kreatorzy złodziejstwa w Funduszu Sprawiedliwości, związani z Ziobrą. Siedzi, ale negocjuje wyjście biznesmen Paweł Szopa, który przytulał setki milionów od ludzi Morawieckiego z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Ale nawet w przypadku tych największych – i dobrze udokumentowanych – afer rządów PiS uznanie winy i wymierzenie kary zajmie lata, a nie miesiące.
Dość powiedzieć, że mistrz rozliczeń, maestro zemsty Jarosław Kaczyński – choć miał twardą kontrolę nad specsłużbami, prokuraturą i sporą częścią sądownictwa – nie był w stanie postawić Tuska przed sądem, skazać i zapakować za kraty. I to przez osiem lat. A przecież o tym marzył i tego próbował, zarzucając liderowi Platformy współodpowiedzialność za śmierć własnego brata – a to dla Kaczyńskiego najwyższy poziom motywacji. Oznaką bezsiły prezesa było powołanie tuż przed wyborami speckomisji, która miała tropić rosyjskie wpływy tak, aby wytropiła Tuska i skazała go na 10 lat zakazu zajmowania stanowisk publicznych – a zatem praktycznie wykluczyła z polityki. To także się nie udało.
Obóz władzy wie, że punktowe rozliczenia musi jak najszybciej swym wyborcom pokazać. Ale bez odbicia pałacu prezydenckiego będzie to trudne. Widać to było w owym rocznicowym tygodniu. Stworzona przez PiS i obsadzona ludźmi PiS – pod przewodem koleżanki Andrzeja Dudy – Izba Kontroli Nadzwyczajnej w Sądzie Najwyższym uchyliła decyzję Państwowej Komisji Wyborczej o ukaraniu partii Kaczyńskiego odebraniem państwowego dofinansowania za to, że w kampanii nielegalnie wykorzystywała publiczne środki. Nie mogło być inaczej – po to Kaczyński wprowadził swych ludzi do kluczowych miejsc państwa, by tam pilnowali jego interesów.
Jeśli prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski, to przyszły rok będzie ciężki dla PiS. Jeśli przegra, PiS nigdy nie zostanie rozliczone.