HERMESA kupiono z wyłączeniem przepisów o prawie zamówień publicznych, a część sprawdzeń była wykonywana bez formalnego zlecenia – alarmuje Prokuratura Regionalna w Rzeszowie. Wiadomości ze śledztwa pokrywają się z ustaleniami, które zaprezentowaliśmy w tekście „Ferajna braci Ziobrów”.

Przypomnijmy. Jak ustalił „Newsweek”, w działach bezpieczeństwa grupy PZU od lat ulokowani byli zaufani współpracownicy Zbigniewa oraz Witolda Ziobrów (dziś Kornicki) i prokuratora Bogdana Święczkowskiego. Część z nich – z przeszłością w ABW. W Pekao oraz Aliorze zarobili miliony, a pomiędzy pracą w bankach wykonywali zlecenia dla Prokuratury Krajowej – w tym dotyczące kupowania systemu HERMES. To zaawansowany program analityczny z Izraela umożliwiający tzw. biały wywiad z ogólnodostępnych źródeł, ale także wgląd w informacje prywatne na kontach społecznościowych oraz przeglądanie darknetu. Jego dystrybucją zajmuje się NSO Group – twórca Pegasusa – ale rzeczywistym wytwórcą jest inna firma z Izraela.

– Hermes miał być polisą ubezpieczeniową Solidarnej Polski na wypadek rozpadu koalicji, dawał niezależność od reszty służb i miał pomóc w targetowaniu grup do prowadzenia kampanii wyborczej partii Zbigniewa Ziobry – komentował informator „Newsweeka”.

1 października komunikat ws. śledztwa poświęconego zakupowi HERMESA opublikowała prowadząca postępowanie Prokuratura Regionalna w Rzeszowie. Przekazane informacje na temat śledztwa pokrywają się z ustaleniami, które zaprezentowaliśmy ostatnio w tekście „Ferajna braci Ziobrów”. Zakresem postępowania przygotowawczego prokuratorzy objęli trzy wątki.

Pierwszy to zakup oprogramowania. Jak informuje prokuratura, wybór dostawcy nastąpił z wyłączeniem przepisów o prawie zamówień publicznych, a sam zakup (śledczy potwierdzają tutaj nazwę firmy QCyber, o której jako pierwsi informowaliśmy) został przeprowadzony z wykorzystaniem środków, które miały iść na inwestycje… budowlane. „Okoliczności zarówno dokonania przesunięcia środków pomiędzy kategoriami wydatków sektora finansów publicznych jak i okoliczności odstąpienia od procedury przetargowej są aktualnie poddawane procesowej weryfikacji” – czytamy w komunikacie.

Drugi wątek to agresywność HERMESA oraz jego możliwości. Tak jak zaznaczyliśmy w tekście, HERMES to oprogramowanie mniej agresywne od Pegasusa, raczej narzędzie OSINT-owe, choć bardzo zaawansowane. I to zgadza się z komunikatem rzeszowskiej prokuratury. „Na obecnym etapie postępowania nie potwierdzono posiadania przez system funkcjonalności umożliwiających ingerencję w urządzenia użytkowników końcowych sieci teleinformatycznych, w tym mających polegać na przełamywaniu zabezpieczeń urządzeń końcowych, uzyskiwaniu dostępu do tych urządzeń czy umożliwiających ingerencję w znajdujące się tam dane”.

I wreszcie trzeci wątek, czyli wykorzystywanie HERMESA w prokuraturze oraz poza nią. Jak do tej pory ustalono, HERMESA przez trzy lata wykorzystano do tzw. sprawdzeń w 378 sprawach. Ale co ważne! Część z nich została dokonana w PK „bez formalnego zlecenia ze strony prokuratorów prowadzących postępowania”. Mało tego, jak dowiadujemy się z komunikatu, w niektórych przypadkach „analizy w ogóle nie zostały tym prokuratorom przekazane, lub zostały przekazane po zakończeniu postępowań”.

Komu i do czego miałyby więc służyć, skoro nie zostały zlecone przez prokuratorów lub nie zostały im przekazane? To będzie jeszcze przedmiotem wyjaśnień, rzeszowscy prokuratorzy kontynuuje czynności dowodowe. O swoich podejrzeniach, informatorzy „Newsweeka” opowiadają w tekście „Dlaczego ziobryści potrzebowali „własnego Pegasusa” w Prokuraturze Krajowej?”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version