Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia na pograniczu w pobliżu Dubicz Cerkiewnych oddali 43 strzały ostrzegawcze w kierunku napierającej na granicę grupy migrantów, będącej uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia – podał Onet.
Przekazano, że na początku mundurowi celowali w niebo, a kiedy to nie poskutkowało, skierowali lufy swoich karabinów w ziemię. Rykoszety kul odbijały się od płotu, po czym agresywni cudzoziemcy zdecydowali się wycofać.
Jak wynika z ustaleń mediów, prokuratura oskarżyła dwóch wojskowych o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób. Żołnierze przebywają na wolności, ale zostali zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonego wojskowego.
Granica polsko-białoruska. Władysław Kosiniak-Kamysz reaguje na zatrzymanie żołnierzy
W środę późnym wieczorem na doniesienia zareagował wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider ludowców stwierdził w swoich mediach społecznościowych, że zatrzymanie mundurowych jest „nie do przyjęcia”. Jednocześnie zapowiedział „bezzwłoczne wyjaśnienie” działań Żandarmerii Wojskowej.
„Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy” – zdeklarował minister obrony narodowej.
Poseł KO Roman Giertych stwierdził natomiast, że w jego opinii prokurator, który wydał postanowienie o ujęciu funkcjonariuszy to „bardzo dobry prokurator Zbigniewa Ziobry”.
Z kolei były szef MON w czasach rządów PiS Mariusz Błaszczak przekazał, że na biurko kierownictwa resortu regularnie powinny trafiać raporty o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej przygotowywane przez Ośrodek Monitorowania i Analiz MON.
„Ministrowie Kosiniak-Kamysz i Tomczyk musieli wiedzieć o zatrzymaniu żołnierzy. Prawda o tym zdarzeniu była ukrywana przez około dwa miesiące. Żądamy natychmiastowych wyjaśnień i oczyszczenia żołnierzy z zarzutów!” – napisał Błaszczak.