To był 7 grudnia 2020 r., okolice godziny 13. Z pokoju mieszkania w Pabianicach przy ul. Niecałej wyszła 7-letnia Zuzia. Zobaczyła na podłodze umierającą, zakrwawioną przyrodnią siostrę, 20-letnią Martę. Zorientowała się też, że w mieszkaniu nie ma 8-miesięcznej córeczki Marty, Agnieszki. Zuza od razu zadzwoniła do mamy i taty. Po chwili w mieszkaniu pojawił się ojciec Zuzy i natychmiast wezwał pogotowie. Sam jeszcze przed przyjazdem ratowników próbował ratować Martę, instruowany przez telefon przez dyspozytora karetki. Dziewczyna nie przeżyła. Stwierdzono u niej ranę kłutą szyi idącą w głąb klatki piersiowej i górnej części lewego płuca.

Jej córkę, 8-miesięczną Agnieszkę, znaleziono niedługo potem w oknie Pabianickiego Centrum Medycznego. – Dziewczynka wstawiona została do okna w foteliku samochodowym. Jest zadbana. Ubrana była w kombinezon i przykryta kocykiem – relacjonował wtedy Adam Marczak, dyrektor ds. techniczno-administracyjnych w PCM w Pabianicach. Kocyk miał ślady krwi, ale dziecko nie było ranne.

Zobacz wideo Jak wygląda współczesna mafia? „Są bardzo agresywni”

Marta w ciąży. Dziewczyna zażądała alimentów

19-letni Adrian chodził do technikum zawodowego. Jedynak. Rodzina normalna, bez patologii. Dobra opinia w szkole, brak konfliktów z prawem. Ministrant i lektor w kościele. Myślał już o studiach.

W czerwcu 2019 r. znalazł wakacyjną pracę w jednym z marketów w Pabianicach. Tam poznał swoją rówieśniczkę, Martę. Na jednej z imprez uprawiali seks. Adrian miał wtedy dziewczynę, jego związek przeżywał akurat kryzys.

Niedługo potem Marta oznajmiła Adrianowi, że jest z nim w ciąży. Podkreślała, że tylko on może być ojcem. Zaczęła domagać się od chłopaka zaangażowania finansowego, udziału w zakupie wyprawki, a także alimentów. Adrian odbierał zachowanie Marty wręcz jako dręczenie i wywieranie silnej presji. Presję wywierała na chłopaku także rodzina dziewczyny.

On sam nie był przekonany, czy dziecko rzeczywiście jest jego. Miał wrażenie, że płód na zdjęciu USG był większy, niż powinien, biorąc pod uwagę to, kiedy ze sobą współżyli. Rozmawiał z Martą o możliwości usunięcia ciąży, ale nie chciała się na to zdecydować.

Marta mówiła wokół, że to na pewno jego dziecko. Prawie wszystkim. Jedna z przyjaciółek miała usłyszeć od Marty, że jest „10 procent prawdopodobieństwa”, że ojcem może być jednak inny mężczyzna.

Wszystkiemu towarzyszyło sporo emocji. W październiku 2019 r. doszło do sytuacji, w której Marta uderzyła Adriana i chciała też zaatakować jego znajomą, sugerującą konieczność przeprowadzenia badań DNA. Doszło do awantury, Marta i Adrian wzajemnie się wyzywali. Chłopak rzeczywiście chciał nakłonić Martę do przeprowadzenia testów na ojcostwo, ale do nich nie doszło. Marta znajdowała różne wymówki, np. przeziębienie. On sam też nie wykazywał całkowitej determinacji. Obawiał się, że wyniki wskażą na niego. Niekiedy dochodził do wniosku, że w sumie jest to możliwe.

Analiza komunikatora wskazuje, że w grudniu 2019 r., na kilka miesięcy przed narodzinami dziecka, Adrian rozważał zamordowanie Marty poprzez wbicie jej noża w brzuch.

Marta ginie, Agnieszka trafia do okna życia

Wiosną 2020 r. na świat przyszła Agnieszka. W kwietniu Marta zarejestrowała córkę w Urzędzie Stanu Cywilnego. Wskazała urzędnikom, że ojcem jest Adrian.

We wrześniu Marta przyszła do szkoły Adriana, by uzyskać jego adres na potrzeby wysłania pozwu o ustalenie ojcostwa. Nauczyciele zorganizowali potem spotkanie Marty z Adrianem i jego rodzicami. Adrian znów zaprzeczył, sugerował, że być może chodzi o innego chłopaka o takim samym nazwisku, z którym Marta chodziła do szkoły.

Ostatecznie sprawa rzeczywiście trafiła do sądu. Marta domagała się ustalenia ojcostwa i alimentów w wysokości 1,5 tys. zł. Adrian wyraził zgodę na badania DNA. Jego termin wyznaczono na 8 grudnia 2020 r. Na kilka dni przed badaniem przyszedł do Marty, na klatce schodowej wywiązała się awantura. Marta uderzyła wtedy Adriana.

Dziewczyna mieszkała z córką, mamą i przyrodnią siostrą, 7-letnią Zuzą. 7 grudnia 2020 r., ok. godz. 13, w mieszkaniu pojawił się Adrian. Matka Marty była wtedy w pracy. Marta kazała Zuzi pójść do innego pokoju i zamknąć drzwi. 7-latka nie słyszała, o czym oboje rozmawiali.

Adrian w pewnym momencie zaatakował Martę 19,5-centymetrowym nożem, zadając jej jeden cios. Nie próbował jej ratować, nie zadzwonił po pogotowie. Gdyby pomoc została udzielona 20-latce od razu, miałaby szansę na przeżycie.

Chłopak schował nóż do plecaka. Umieścił 8-miesięczną Agnieszkę w foteliku-nosidełku i zaniósł do okna życia Pabianickiego Centrum Medycznego. Potem wrócił do domu. Usiadł przed komputerem. Rozmawiał przez komunikator ze swoją dziewczyną, nie mówiąc jej o tym, co się wydarzyło. Napisał jej tylko, że przespał zdalną lekcję z języka polskiego. Posurfował trochę po internecie, grał z kolegami w gry. Po kilkudziesięciu minutach, ok. godz. 14.30, do drzwi zapukała policja. Został zatrzymany.

W jego domu znaleziono nóż, na którym znajdował się ślad krwi Marty. Był też plecak. W jednej z kieszeni także znajdowała się krew dziewczyny. 20-latek twierdził, że jest niewinny.

„Chciałbym przeprosić wszystkich zgromadzonych”

Adrian zabił Martę dzień przed tym, gdy miał poddać się badaniom DNA. Takie badania przeprowadzono ostatecznie w trakcie śledztwa. Wykluczyły jego ojcostwo. Nie wiadomo, kto jest ojcem Agnieszki. Ustalono, że przed tym, gdy doszło do zbliżenia z Adrianem, miała spotykać się z jakimś mężczyzną. W wakacje 2019 r. miała doznać silnego zawodu miłosnego. 

Opiekę nad małą Agnieszką ostatecznie przejął ojciec Marty.

Biegli nie stwierdzili u Adriana zaburzeń i ograniczenia poczytalności. Trudno się z nim współpracowało. Nie chciał odpowiadać na niektóre pytania biegłych, zasłaniał się niepamięcią, starał się przedstawiać w lepszym świetle.

„W badaniu psychologicznym ujawniono za to, że jest osobą energiczną, dokładną, pewną siebie, w działaniu dbającą o szczegóły, nastawioną na cel, przekonaną o swoich racjach, wykazującą sztywne poczucie własnych praw z utrwaloną postawą ksobną związaną z przecenianiem własnego znaczenia, wierzącą w swoje możliwości, silnie zmotywowaną do działania” – wyliczał potem sąd. W areszcie chłopak cieszył się dobrą opinią. Kilkukrotnie go nagradzano za odpowiednie zachowanie.

Ostatecznie został oskarżony nie tylko o zabicie Marty, ale również o uprowadzenie Agnieszki. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Łodzi. – Chciałbym przeprosić wszystkich zgromadzonych na tej sali za to, co się wydarzyło – mówił Adrian na początku składania wyjaśnień.

W grudniu 2022 r. zapadł wyrok: 12 lat więzienia. 22-latek został jednocześnie uniewinniony od zarzutu uprowadzenia dziecka. Sąd nakazał Adrianowi również zapłatę 25 tys. zł na rzecz ojca Marty i 175 tys. zł na rzecz małoletniej Agnieszki.

Zdaniem sądu, nie było dowodów na to, że Adrian zaplanował zabójstwo z zimną krwią. Przeczyło temu zachowanie chłopaka, który nie pozbył się przecież obciążającego go narzędzia zbrodni. Sąd przyznał jednocześnie, że Adrian od dawna rozważał możliwość pozbawienia Marty życia.

„Jeśli nawet oskarżony nie zakładał z góry, idąc do niej, że na pewno śmiertelnie zaatakuje pokrzywdzoną nożem, to jednak zabranie owego noża w przekroju tych wcześniejszych przemyśleń ocenić należy w kategoriach antycypacji, że tak się to też może ostatecznie skończyć. Dalszy przebieg zdarzeń w mieszkaniu pokrzywdzonej doprowadził oskarżonego do ulokowania ciosu nożem w takie miejsce i z taką siłą oraz przy takim jego zachowaniu po czynie, że bezspornie wówczas u oskarżonego zaistniał w tym momencie bezpośredni zamiar pozbawienia życia” – czytamy w uzasadnieniu.

Dlaczego sąd nie zdecydował się na surowszy wyrok? Wziął pod uwagę m.in. to, że Adrian nie był zdemoralizowany, nie wchodził wcześniej w konflikty z prawem oraz to, że był jeszcze młody (22 lata) i kara ma pełnić w jego przypadku głównie funkcję wychowawczą.

Poza tym, sąd zauważył, że istotne jest tło całej sprawy: młody mężczyzna przez szereg miesięcy pozostawał pod silną presją niezasadnych, jak się potem okazało, żądań ze strony Marty i jej rodziny. Zdaniem sądu, kara do¿ywocia lub 25 lat więzienia miałaby charakter „nadmiernie represyjny, wręcz drakoński”.

Jak ustaliliśmy, apelacje złożyli prokuratura, ojciec Marty oraz obrońca Adriana. W czerwcu 2023 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version