Po 3 latach wojny Rosja nie ma szans na zwycięstwo. „Powinna prowadzić negocjacje z pozycji słabości. Jej gospodarka jest na kolanach, zależy od niewiarygodnych przyjaciół w Iranie, Chinach i Korei Północnej, a jej działania w Ukrainie zmierzają donikąd”— twierdzi były oficer brytyjskiego MI6 zajmujący się Rosją.
Skala strat na jest tak duża, że Rosjanie mają coraz większe kłopoty z uzupełnianiem wojsk i muszą ograniczać operacje na froncie. Wojna pochłania około 40 proc. wydatków budżetowych — w 2024 Rosja wydała więcej na wojsko niż wszystkie kraje europejskie razem. I coraz wyraźniej ciąży na gospodarce: cena jajek skoczyła o 42 proc., bananów o 48 proc., pomidorów o 40 proc., a ziemniaków o 25 proc. A rubel od aneksji Krymu w 2014 roku stracił ponad połowę swojej wartości.
70-latkowie na wojnie
Do stycznia łączna liczba rosyjskich strat (zabitych i rannych) wyniosła ponad 830 tys. Aby przyciągnąć chętnych, władze stale zwiększają zachęty finansowe dla tych, którzy gotowi są iść na front. Ale przestało to przynosić rezultaty — w centrach rekrutacyjnych w rejonie Moskwy liczba chętnych spadła pięciokrotnie.
Potrzeby rosyjskiej armii są dziś ogromne. Żołnierze z nowego naboru są w stanie utrzymać się na froncie średnio miesiąc. Korea Północna przysłała do Rosji 12 tys. żołnierzy. Niewiele to zmienia: przy obecnym poziomie intensywności walk jest to w stanie wyrównać rosyjskie straty na 9 do 12 dni.
Rosja wyczerpała swoje rezerwy w populacji więziennej w latach 2023-24. Dziś sięga gdzie indziej — po ludzi starszych. W ubiegłym roku podniesiono górną granicę wieku dla żołnierzy kontraktowych — z 65 do 70 lat. Wśród zabitych jest coraz więcej osób w wieku emerytalnym.
„Typowy dzisiejszy >>ochotnik<< zaciągający się np. w Moskwie, za 2 mln rubli [około 90 tys. złotych] przychodzi do biura rekrutacyjnego z całą rodziną. Pieniądze te zostaną wykorzystane np. na zakup mieszkania dla jego syna, który właśnie się ożenił oraz na drugiego syna, który zamierza pójść na uniwersytet. Mają zapewnić rodzinie awans społeczny”— tłumaczy Kirił Rogow, rosyjski socjolog.
Sumy wypłacane „ochotnikom” dramatycznie wzrosły w ostatnich miesiącach. Na przykład w Samarze początkowa premia wynosi około 4 mln rubli, w ciągu pierwszego roku na froncie można zarobić ponad 7 mln rubli. Jeśli „ochotnik” przeżyje, wystarczy mu to na dwa małe mieszkania. Średnia miesięczna pensja w regionie wynosi około 66 tys. rubli. Zachęty finansowe są już tak wysokie, że dalsze podnoszenie ich niewiele da — ci, którzy byli gotowi zaciągnąć się do wojska za pieniądze, już to zrobili. Dlatego Ministerstwo Obrony zamierza zwiększyć pulę poborowych, zmieniając kwalifikację wielu chorób i zaburzeń na „dolegliwości”, które nie zwalniają ze służby.
– Latem ledwo mogliśmy sobie poradzić. Ludzie przychodzili masowo, 200-250 osób dziennie. Teraz zainteresowanie spadło do minimalnego poziomu — mówi członek jednej z komisji rekrutacyjnych. Zmienił się również skład kandydatów: połowa z nich to obcokrajowcy pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego, którzy chcą zarobić lub Rosjanie objęci śledztwem w sprawach karnych. Średni wiek rekrutów wzrósł z 40 lat na początku 2024 do około 50 lat w rejonie moskiewskim.
– Oni wszyscy są chorzy, Bolą ich nogi, głowy i są powolni — twierdzi rosyjski żołnierz walczący w Ukrainie. – Od początku lata nasz pułk stracił około połowy ludzi w pobliżu Czasiw Jar Wciąż przysyłają nam posiłki, ale połowa z nich to ludzie powyżej 50. roku życia, a może nawet starsi. Część z nich nawet nie dociera na swoje pozycje — opowiadał inny rosyjski żołnierz wysłany do Doniecka
Problemem Rosji jest nie tylko brak wystarczającej ilości mięsa armatniego. Wiele tysięcy oficerów zostało zabitych lub rannych. Coraz wyraźniej brakuje dowódców niższego szczebla. Tego nie da się naprawić: spada efektywność bojowa oddziałów
Osły i wózki golfowe
Pierwsze doniesienia o tym, że rosyjscy żołnierze korzystający z osłów pochodzą od rosyjskiego blogera wojskowego Kiriłła Fedorowa. „Żołnierze otrzymali osły do dostarczania amunicji na linię frontu. Czego się spodziewać? W dzisiejszych czasach brakuje samochodów” — napisał.
Osły pojawiły się na froncie po tym, jak rosyjskie dowództwo zakazało korzystania z prywatnych pojazdów. Miało to na celu ograniczenia wypadków z udziałem pijanych kierowców, ale spowodowała poważny kryzys logistyczny, ponieważ ponad 90 proc. lekkich pojazdów na froncie jest własnością prywatną lub pochodzi z darowizn. Dziś niektórzy żołnierze używają rowerów, aby przewozić amunicję, inni ukrywają prywatne pojazdy przed dowódcami.
W ostatnich miesiącach odnotowano też wzrost liczby operacji szturmowych przeprowadzanych przez Rosjan na motocyklach, buggy i wózkach golfowych lub nieopancerzonych ciężarówkach w klatkach przeciwdronowych, zwanych „żółwimi czołgami” z uwagi na to, że ich obudowa zaprojektowana w celu ochrony przed odłamkami i dronami kamikadze przypomina skorupę żółwia.
Rosjanie używają wszystkich możliwych zamienników, bo nie maja wyboru. – Stracili połowę czołgów bojowych w całej rosyjskiej armii. Uwiązali ponad 80 proc. swoich sił lądowych w Ukrainie. Zużyli większość swojej precyzyjnie kierowanej amunicji w Ukrainie, a sankcje i kontrole eksportu sprawią, że bardzo trudno będzie im odbudować swoje wojsko do stanu sprzed wojny — mówił w listopadzie Colin Kahl, podsekretarz obrony Pentagonu. Raport International Institute of Strategic Studies podaje, że na początku 2022 r. Rosja miała 14 193 transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty. Do połowy maja ponad 40 proc. z nich zostało utraconych.
Aby załatać straty na polu bitwy, Kreml sięgnął po zapasy zachowanej broni wojskowej, które pozostały po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ale niebawem te zapasy się skończą. „Rok 2025 będzie ostatnim rokiem, w którym Rosja będzie mogła polegać na swoich ogromnych zapasach broni konwencjonalnej z czasów ZSRR, w tym artylerii, czołgów i pojazdów opancerzonych”— podkreśla analityk z think-tanku CEPA Paweł Łużyn. Znaczna część pozostałego w magazynach sprzętu jest w fatalnym stanie technicznym, jego naprawa i wysłanie na linię frontu jest mało prawdopodobne. Dlatego już niebawem Moskwa będzie na polu bitwy skazana na nowo wyprodukowane uzbrojenie.
Utrzymanie poziomu produkcji, który wyrówna straty na polu bitwy, jest niemożliwe. Rosja ma jedną fabrykę produkującą nowe czołgi – Urałwagonzawod. Według różnych szacunków może z niej wyjechać od 60 do 240 czołgów rocznie. Tymczasem od początku wojny Rosja traci około 1200 czołgów na rok. Rosjanie są w stanie wyprodukować około 50 luf dział artyleryjskich rocznie i nie zwiększą szybko tej liczby. Według różnych szacunków Ukraińcy zniszczyli do tej pory od 5500 do 10 000 rosyjskich dużych dział, więc jest bardzo prawdopodobne, że Rosjanom zabraknie luf artyleryjskich już w tym roku.
Na dodatek Kreml będzie musiał wydawać na siły zbrojne coraz więcej z powodu załamania się wartości rubla i coraz wyższej inflacji. Kurganmaszzawod, zakład, który produkuje bojowe wozy piechoty, zadeklarował w ciągu jednego roku wzrost kosztów produkcji o 45,5 proc.
Putin przed inwazją niesłusznie założył, że zwycięstwo będzie błyskawiczne, ponieważ Ukraina nie będzie się bronić. Nie przygotował kraju na przedłużającą się i bardzo kosztowną wojnę z wielkimi stratami. Już teraz braki w ludziach i sprzęcie ograniczają możliwości działania rosyjskiej armii. Niebawem te problemy staną się znacznie bardziej widoczne,