W Rosji wszystko jest dobrze, a dzięki wojnie – jeszcze lepiej. Prezydent Władimir Putin podczas dorocznej konferencji prasowej nie pozostawił złudzeń na rychły pokój. Twierdził też, że krąży incognito po ulicach Moskwy za kierownicą swojego samochodu, przeprowadził dziwną rozmowę z wojennym weteranem i nie krył pogardy dla Europy.
- Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej „Newsweeka”
Wojna czy pokój? Od tego pytania propagandowej dziennikarki Jekateriny Andriejewej zaczęła się coroczna konferencja prasowa z Władimirem Putinem. Od razu kawa na ławę, by prezydent Rosji mógł się wypowiedzieć w swoim ulubionym temacie. Putin zaczął więc ze swadą, choć musiał kilkukrotnie odkaszlnąć w trakcie odpowiedzi.
W pierwszym zdaniu przypomniał, że wszystko zaczęło się „nielegalnego zamachu stanu w Kijowie w 2014 roku”. Mówił, że do zawarcia porozumienia – „a Rosja jest zawsze gotowa do dialogu, niestety przeciwnik nie jest” – koniecznie trzeba usunąć „pierwotne przyczyny wojny”. Dodał, że wojnę w 2022 r. rozpoczęła Ukraina, z czego wynikałoby, że Ukraińcy zaatakowali swoje własne terytoria.
Putin o wojnie w Ukrainie: idzie świetnie, wszystko inne to mistyfikacja
Po tej krótkiej litanii, zawierającej wszystkie dogmaty rosyjskiej propagandy wojennej Putin podkreślił, Rosja – zawsze gotowa do rozmów – równocześnie jest zadowolona z dynamiki na polu boju. Mówił, że rosyjska armia na całym odcinku frontu prowadzi natarcie i zajmuje kolejne ukraińskie miasta, które chętnie wymieniał. Zdaniem Putina, część sił ukraińskich jest w okrążeniu, czego nie potwierdzają dane niezależnych obserwatorów. Został przy okazji zapytany o sytuację w Kupiańsku. Miasto według Putina zostało już opanowane przez Rosjan, choć dosłownie kilka dni wcześniej w Kupiańsku pojawił się Wołodymyr Zełenski. Z pokrętnej odpowiedzi Putina wynika, że wizyta prezydenta Ukrainy w mieście i zdjęcia na tle powitalnego napisu „Kupiańsk” przy wjeździe to mistyfikacja. Putin w tym kontekście nazwał Zełenskiego utalentowanym artystą. Są to bodaj jedyne pozytywne słowa, które Putin kiedykolwiek wypowiedział o Zełenskim.
Dzień wcześniej ukraińska armia powiadomiła, że odbiła ok. 90 proc. terenów miasta. Według strony ukraińskiej wizyta Zełenskiego i wykazanie zdolności do kontrataku w Kupiańsku, który jest kluczowym węzłem kolejowym na Charkowszczyźnie, miały istotny wpływ na dyskusję z amerykańską administracją na temat kształtu planu pokojowego. Sukcesy ukraińskiej armii na tym odcinku potwierdzają też rosyjscy tzw. wojenkorzy, czyli zaznajomieni z sytuacją na froncie prowojenni aktywiści i blogerzy.
Zaraz po tym pierwszym pytaniu z widowni odezwał się weteran „specjalnej operacji”, w pełnym galowym umundurowaniu, obwieszony orderami. Dialog z Putinem szedł mu jednak słabo, być może weteran był onieśmielony sytuacją. Rosyjski prezydent musiał mu podpowiadać jego kwestie. Wrażenie, że rozmowa jest skrupulatnie wyreżyserowana, było dojmujące. Putin sugerował nawet weteranowi, że ten był świadkiem, jak wycofująca się ukraińska armia rozstrzeliwuje cywili.
Putin w przebraniu podgląda życie poddanych? Tak tiwerdzi
Temat wojny wciąż powracał w czasie trwającej łącznie cztery i pół godziny konferencji. Wojna przeplatała się z pytaniami o kondycję nauki, wsparcie socjalne dla wielodzietnych rodzin, utrzymanie dróg, podwyżkę podatków i tym podobne sprawy, spędzające sen z powiek zwykłym Rosjanom. Szczególnie często wracały kwestie demograficzne. W ramach tego wątku odbyły się, raczej zainscenizowane, publiczne oświadczyny. Na widowni znalazł się młody mężczyzna z plakatem „Chcę się ożenić”. Kiedy udzielono mu głosu, poprosił o rękę swoją narzeczoną, a potem zapytał Putina o preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodych ludzi. Putin szybko przeliczył, że z wypowiedzi mężczyzny wynika, że ze swoją narzeczoną spotykają się od 15 roku życia i dodał, że w wielu miejscach na Kaukazie jest taka tradycja, by zawierać małżeństwa w bardzo młodym wieku. Jego zdaniem jest to dobra tradycja.
Innym kwiatkiem, który ma szansę zostać zapamiętany po tegorocznej konferencji, była historia o tym, że Władimir Putin jeździ incognito po Moskwie. Ba, nawet sam prowadzi samochód. A wszystko po to, by lepiej orientować się w tym, co się dzieje w kraju i jak żyją ludzie. Z tą opowieścią są dwa oczywiste problemy – mniejszy jest taki, że życie w Moskwie ma niewiele wspólnego z życiem pozostałych części Rosji i zdecydowanej większości Rosjan. A większy z wiarygodnością, bo opowieści o samotnych wycieczkach człowieka, który żyje w ciągłej paranoi i długo niemal nie pojawiał się publicznie, brzmią jak tania bajka obliczona na ocieplanie wizerunku rosyjskiego prezydenta.
Prezydent Rosji Władimir Putin
Foto: ALEXANDER KAZAKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL / PAP/ EPA
Pomiędzy pytaniami, które padały z sali, prowadzący konferansjerzy co jakiś czas zadawali pytania przekazane online przez rosyjskich widzów, także te zebrane wcześniej, jeszcze przed konferencją. Takich pytań wpłynęło ponad 3 mln. Wśród nich były pytania w stylu: Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? („Tak”). Od czego zaczyna się dla pana ojczyzna? („Od rodziców”). Trzeba w coś wierzyć, w co wierzy pan? Putin: „Wierzę w Boga, który jest z nami i który nigdy nie zostawi Rosji”.
„Prosiaki” z Europy i spokój sumienia Władimira Putina
Temat wojny powrócił, gdy dziennikarz amerykańskiej stacji NBC zapytał, czy odrzucając propozycję pokojową Donalda Trumpa, Putin jest gotowy wziąć na siebie odpowiedzialność za śmierć Ukraińców i Rosjan, które będą miały miejsce w wyniku wojny w 2026 r. Putin odparł, że nie niesie takiej odpowiedzialności, bo wojnę zaczęła Ukraina. Odnosił się także, tradycyjnie już, do kwestii zdrady Zachodu, który obiecał, że nie będzie rozszerzać NATO. Do tego sprowadziła się odpowiedź na pytanie dziennikarza BBC, który chciał się dowiedzieć, jaką przyszłość Putin buduje dla Rosji.
Jeśli podczas tych kilku godzin padła jakieś istotna polityczna deklaracja, wykraczająca poza standardowy putinowski repertuar, to było to stwierdzenie, że Rosja byłaby gotowa wstrzymać ogień, a przynajmniej ostrzały miast w głębi Ukrainy, by w kraju mogły się odbyć wybory. Putin powiedział to w odpowiedzi na pytanie aktywistki organizacji „Druga Ukraina”, powołanej przez prorosyjskiego polityka z Ukrainy – Wiktora Medwedczuka. Kobieta mówiła, że Donald Trump zarzuca Zełenskiemu, że ten nie chce zakończyć wojnę, bo ta gwarantuje mu władzę bez wyborów. Zełenski zadeklarował więc publicznie, że jest gotowy przeprowadzić wybory w ciągu 60-90 dni, o ile dostanie gwarancję zawieszenia broni na ich czas. Słowa Putina sugerują, że mógłby podjąć negocjacje w tej kwestii, ale stawia warunek nie do przyjęcia przez stronę ukraińską – w tych wyborach mają także głosować obywatele Ukrainy przebywający w Rosji. Jak można się domyślić, Putinowi chodziło także o tych, którzy mieszkają na terenach okupowanych i nie przyjęli rosyjskich paszportów.
W wypowiedziach Putina pojawiły się też groźby pod adresem Europy. Raz, gdy dostał pytanie o europejskie „podswinki”. Kilka dni wcześniej Putin użył tego obraźliwego słowa, oznaczającego po rosyjsku prosiaki podczas wystąpienia w ministerstwie obrony, mówiąc, że administracja Bidena dążyła do zniszczenia i rozpadu Rosji, w co włączyły się „europejskie podswinki” Stanów Zjednoczonych. Nawet przeciwnicy reżimu byli zaskoczeni takim wyrażeniem. Do tej pory takie nieparlamentarne wyskoki były domeną Dmitrija Miedwiediewa i jego kanału w Telegramie. Podczas konferencji Putin, komentując swoje słowa sprzed kilku dni, powiedział, że mu się niejako wymsknęło, że chodził mu o „nieokreśloną grupę osób”. Ale jak ujęła to regionalna dziennikarka zadająca pytanie, słowo „podswinki” to nowe słowo w dyplomatycznym słowniku. I to słowo najwyraźniej się Rosjanom podoba.
Po raz drugi groźba pod adresem Europy padła wyraźniej, gdy z sali zadano pytanie o sytuację w obwodzie królewieckim i potencjalną blokadę morską regionu. Putin odparł, że ma nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie, ale jeśliby doszło, to takie działania doprowadzą do niesłychanej eskalacji konfliktu, po prostu do wojny. Odniósł się także do europejskiej dyskusji o przejęciu rosyjskich aktywów zagranicznych, nazywając je grabieżą i podkreślając, że nawet jeśli Europie uda się je ukraść, to prędzej czy później trzeba będzie te środki Rosji oddać.
Po tym, jak Donald Trump zbliżył się z Kremlem i szuka sposobu na takie zakończenie wojny w Ukrainie, które zaspokoi żądania Rosji, wrogie aluzje Putina zmieniły w tym roku swojego adresata. Na początku grudnia na forum inwestycyjnym w Moskwie Putin mówił, że Rosja nie chce wojny z Europą, ale jest do takiej wojny gotowa. Jego wypowiedzi z konferencji prasowej tylko potwierdziły tę zmianę wektora. Ale w piątek Putin podkreślił, że to bzdura, że Rosja chce napaść na Europę i że Rosja nie będzie prowadzić nowych „specjalnych operacji wojennych”, jeśli będzie traktowana z szacunkiem. A powtarzając tezy Trumpa i ruchu MAGA Putin dorzucił, że jeśli Europa nie pójdzie drogą współpracy z Rosją, to będzie stopniowo zanikać.





