Okna wykonane z tworzyw sztucznych już na dobre zagościły w wielu polskich domach. Co do zasady oferują one lepszą ochronę przed temperaturą, w tym przed zimowymi mrozami. Są one tak szczelne, że większość producentów wyposaża je domyślnie w dwa tryby: letni (wpuszczający więcej powietrza z zewnątrz) i zimowy.
Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale to właśnie jeden z najłatwiejszych i najlepszych sposobów na szybkie uporanie się z uciekającym ciepłem w domu. Wykonanie tego zabiegu w większości przypadków jest dziecinnie proste i zajmuje co najwyżej kilka minut.
„Tryb zimowy” w oknach polega na tym, że skrzydło ciaśniej przylega do uszczelki, dzięki czemu do mieszkania dostaje się mniej chłodu z zewnątrz. To, czy okna są „przełączone” można sprawdzić, przystawiając do nich rękę w okolicy parapetu. Jeśli czujemy ruch powietrza – okno prawdopodobnie jest ustawione w tryb „letni”, który zapewnia większą przewiewność.
Aby przestawić okna w tryb „zimowy”, należy znaleźć z boku skrzydła charakterystyczną śrubę odpowiadającą za regulację. Wystarczy ją przekręcić, używając do tego – w zależności od modelu okna – np. klucza imbusowego, kombinerek lub śrubokrętu. Wtedy skrzydła powinny już domykać się zauważalnie szczelniej, nie pozwalając na uciekanie ciepłego powietrza z domu.
Choć dla niektórych może to brzmieć jak czarna magia – aby oszczędzać ciepło w mieszkaniu warto także sprawdzić, czy nasze kaloryfery nie są czasem zapowietrzone. Bez obaw – czynność ta jest naprawdę prosta i szybka.
Twój kaloryfer słabo grzeje i masz wrażenie, że jest ciepły wyłącznie w jednym miejscu? Prawdopodobnie jest właśnie zapowietrzony. Do odpowietrzania warto przygotować sobie specjalny kluczyk do kaloryferów (kosztuje kilka złotych i znajdziemy je w każdym sklepie budowlanym) oraz szmatkę lub ręcznik.
Z boku kaloryfera powinniśmy znaleźć miejsce na wspomniany kluczyk i podłożyć pod nie ściereczkę. Po przekręceniu klucza, z małego otworu w kaloryferze powinno najpierw ulotnić się powietrze, a potem – woda. To właśnie z jej powodu potrzebujemy ręcznika. Jeśli z kaloryfera wycieka już tylko woda (nie słychać syczącego powietrza), oznacza to, że został on odpowietrzony. Powinien teraz grzać dużo wydajniej i być ciepły w całości.
Niewiele osób o tym pamięta, ale w przypadku ogrzewania naszych domów i mieszkań naszym sprzymierzeńcem są nie tylko urządzenia grzewcze, ale także naturalne słońce. Dlatego zasłony, żaluzje czy rolety mogą okazać się niezwykle cenne jeśli chodzi o walkę z uciekającym z domu ciepłem.
Gdy za oknem świeci słońce (nawet jeśli na dworze jest zimno) – wykorzystajmy to. Odsłonięcie rolet w oknach sprawi, że wykorzystamy promienie słoneczne do naturalnego ogrzewania mieszkania. Temperatura wewnątrz powinna się wtedy podnieść, nawet przy wyłączonych kaloryferach.
Z kolei jeśli pogoda jest niesprzyjająca – za oknem jest szaro i pada deszcz lub śnieg – wtedy lepiej zasłonić żaluzje i zasłony. Dobrze to zrobić również w nocy. Dlaczego? Powód jest prosty i praktyczny: zasłonięte rolety zadziałają jak izolacja, nie pozwalając wydostać się ciepłu z mieszkania. Warto też „zasłonić” parapety, umieszczając na nich np. doniczki czy pudełka – wtedy również ograniczymy ryzyko utraty ciepłego powietrza z pomieszczenia.
Wróćmy jeszcze do grzejników. Oprócz odpowietrzania warto w ich przypadku wykonać jeszcze jedną czynność – sprawdzić, czy wydzielane z kaloryfera ciepło nie jest blokowane przez inne przedmioty.
Często zdarza się, że z powodu braku miejsca w polskich domach grzejniki są zastawione meblami czy biurkami. To błąd. Aby umożliwić jak najwydajniejsze ogrzewanie pomieszczeń, ciepło z kaloryfera musi mieć możliwość swobodnego ujścia. W przeciwnym razie, zamiast nagrzanego pokoju, będziemy mieć tylko rozgrzane do czerwoności meble, które blokują grzejnik.
Cyrkulację ciepła z kaloryfera można dodatkowo wzmocnić, instalując za nim srebrną folię odbijającą temperaturę. Można ją dostać niemal w każdym sklepie budowlanym. Dzięki niej ciepłe powietrze będzie łatwiej „odbijać” się od ściany i pokoje nie będą tak łatwo tracić temperatury.
Gdy myślimy o cieple uciekającym z mieszkania, zazwyczaj pierwsze co nam przychodzi do głowy, to kaloryfery lub okna. Ale równie ważne są drzwi – zarówno te frontowe, jak i w środku domu. Przede wszystkim warto pamiętać, aby je zamykać – w ten sposób ciepło nie będzie uciekać z pomieszczeń. To jednak nie wszystko, co możemy zrobić pod tym kątem.
Stare drzwi ze szparami między skrzydłem a framugą najlepiej oczywiście wymienić na nowsze, dokładniej wykonane i zatrzymujące więcej ciepła. Ale to kosztowne i wymaga tak naprawdę przeprowadzenia małego remontu.
Łatwą i szybką alternatywą oraz sposobem na zatrzymanie uciekającego ciepła jest uszczelnienie drzwi na własną rękę. Jeśli po ich zamknięciu nadal wyczuwamy, że przez szczeliny przedostaje się zimne powietrze, możemy kupić w dowolnym sklepie budowlanym odpowiednie, gumowe uszczelki. Są one z reguły wyposażone w samoprzylepne taśmy, a producenci oferują specjalne modele mające za zadanie pomóc w dociepleniu pomieszczeń.
Takie uszczelnienie drzwi będzie nas kosztować maksymalnie kilkadziesiąt złotych, ale efekt może być wart dużo więcej. Może się bowiem okazać, że taki prosty zabieg wystarczy i wcale nie trzeba będzie wymieniać drzwi na nowe.