Pierwsze rundy turniejów charakteryzują się tym, że najwyżej notowani zawodnicy otrzymują wolny los, a później mierzą się ze znacznie niżej notowanymi rywalami. Aryna Sabalenka jako druga rakieta świata pauzowała w pierwszej rundzie. W drugiej przyszło jej zmierzyć się z zajmującą 62. Pozycję Peyton Stearns. Białorusinka nie spodziewała się, że mecz potrwa blisko trzy godziny, a do rozstrzygnięcia potrzebne będą aż dwa tie-breaki (6:7, 6:2, 7:6).
Sabalenka o krok od sensacyjnej porażki
Sabalenka już od pierwszych minut spotkania musiała się otrząsnąć. To Amerykanka jako pierwsza wygrała przy podaniu przeciwniczki. Mimo, że Białorusinka odwdzięczyła się tym samym, to Stearns dokonała przełamania ponownie. Druga rakieta świata nie dawała za wygraną, ale już wtedy zdała sobie sprawę, że mecz drugiej rundy może być trudniejszy niż zazwyczaj. Obawy nasiliły się, gdy 62. Zawodniczka rankingu WTA zwyciężyła w tie-breaku 7:2.
W drugim secie Sabalenka grała zupełnie inaczej. Praktycznie nie dawała kompletnie szans rywalce, niejako sugerując, iż pierwszy set był wpadką. Dwukrotnie przełamała Stearns i zwyciężyła pewnie 6:2 w 36 minut. Wydawało się, że trzeciej partii będzie bliżej do tej drugiej niż do pierwszej. Tymczasem set numer trzy trwał niewiele dłużej niż dwa wcześniejsze razem wzięte.
Od początku partii obie zawodniczki nie zwalniały tempa. Panowała wymiana gemów, aż w dziewiątym z nich Stearns przełamała Sabalenkę. Ta znalazła się na krawędzi, bowiem parę chwil później Amerykanka miała piłki meczowe. Nie wykorzystała ich, co pozwoliło wyrównać Białorusince. Finalnie po raz kolejny potrzebny był tie-break. W nim to Sabalenka miała kilka matchballi. Nie potrafiła wykorzystać wielu z nich. Udało się to dopiero przy czwartym z nich.
Aryna Sabalenka zagra z Emmą Raducanu
W następnej rundzie turnieju WTA w Indian Wells Aryna Sabalenka zagra z Emmą Raducanu, która wygrała z Dajaną Jastrembską po kreczu.