Casanova z PiS, czyli Tomasz J., nawiązując bliską relację m.in. z posłanką PiS Iwoną Arendt, robił interesy. „Newsweek” ma dokumenty z przystąpienia J. do partii.

Historię Tomasza J. opisał Jacek Harłukowicz z Onetu. J. to 54-latek z Torunia, który ukończył zaledwie sześć klas szkoły podstawowej, ale — wedle prokuratury — był nie lada oszustem. Udawał prawnika, polityka i agenta CBA i ABW. A powołując się na wpływy w instytucjach państwowych i obracając się wśród ludzi polityki i biznesu, oszustem był tym bardziej wiarygodnym.

Wedle prokuratury Tomaszowi J. płacić miał także mąż posłanki Polski2050 Izabeli Bodnar — Maciej, który został zatrzymany przez ABW w połowie 2022 r. Za łapówki miał załatwiać zakończenie kontroli w jego firmach z branży śmieciowej. Proces męża posłanki ruszył na początku roku przed Sądek Okręgowym w Warszawie.

Tomasz J. romansował z posłanką PiS Iwoną Arend, dzięki czemu mógł się swobodniej poruszać po terenie Sejmu. Posłanka dała mu nawet swoją przepustkę, więc mógł parkować obok Sejmu. Bywał też w hotelu poselskim.

„Prowadzone śledztwo wyjawiło, że Tomasz J. podobnie jak fikcyjna postać Nikodema Dyzmy jest osobą znikąd i człowiekiem, o którym nic nie wiadomo, ale który zrobił karierę w świecie polityki i biznesu” — pisali śledczy w akcie oskarżenia wobec niego. „Newsweek” również ma ten akt.

Tomasz J. był członkiem PiS od wielu lat. Szeregowym.

„Newsweek” wydobył jego ankietę z przystąpienia do partii w 2016 r. J. deklarował jest jest z zawodu księgowym i ma wyższe wykształcenie, co było nieprawdą.

Poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski — wówczas pełnomocnik okręgowy w okręgu toruńskim — uroczyście przyjmował go do PiS. „Serdecznie gratuluję i życzę owocnej współpracy na rzecz Polski” — pisał Ardanowski do Tomasza J. Sam Ardanowski, choć zasiada wciąż w Sejmie, to nie jest posłem PiS, bo w 2024 r. odszedł, argumentując to tak: — Do PiS-u przyczepiło się wielu różnych karierowiczów, tłustych kotów, którzy jak stonka kartofle obsiedli spółki skarbu państwa i różne urzędy.

Z historii relacji posłanki Arendt i J. kłopotliwie jest się śmiać, ale zwłaszcza koledzy z PiS nie oszczędzają koleżanki. — Kobieta w średnim wieku kochliwa jest. Także w miłosnych porywach polityk powinien zachować ostrożność — radzi życzliwy jej kolega.

Ze sprawy zaczął szybko sobie żartować premier Donald Tusk. — W świetle ostatnich doniesień parlamentarnych termin „polityka miłości” nabiera nowego znaczenia — napisał na Twitterze (X).

Polityk PiS: — Co to kogo obchodzi, jakie mieli relacje? Donald Tusk pisze o miłości, o erotycznej relacji, ale to Arendt potem poszła na służby, żeby opowiedzieć o tym J.

W PiS doszukują się pozytywów w tej historii. Jak przekonywała sama posłanka Arendt, to ona poszła do służb, gdy zaczęła mieć wątpliwości co do uczciwości Tomasza J. Służby te rozpracowały J. pod koniec rządów PiS. — No i teraz się okazuje, że służby za naszych czasów jako tako jednak działały. Ten J. był złapany już w 2022 r., gdy rządził nimi Mariusz Kamiński — przekonuje człowiek z PiS.

Więcej na temat temat w najnowszym odcinku „Stanu Wyjątkowego”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version