Od niedawna GUS podaje nowy wskaźnik: medianę zarobków Polaków. W kwietniu było to 6,5 tys. zł. A co powiedzielibyście Państwo na trzy razy większą podwyżkę pensji? Prezes NBP Adam Glapiński powiedział ochoczo „tak”, choć gdy sprawę ujawnił serwis Money.pl, nie był już tak skory do wyjaśnień, za co ta podwyżka i dlaczego właściwie przyznał ją sam sobie.

Kiedy w czwartek zapytała o to reporterka TVN24, konferencję przerwano, a rzecznik NBP wychodził ze skóry, by uciszyć i dziennikarkę, i prezesa, który zdążył jeszcze mruknąć: „Współczuję pani, że musi pani zadawać takie pytania, które, jak pani na pewno wie, są oparte na fałszywych przesłankach”.

Następnego dnia informację o podwyżkowej uchwale zarządu NBP potwierdził w Tok FM członek Rady Polityki Pieniężnej dr hab. Przemysław Litwiniuk: „Rada nie była o niej informowana oficjalnie. Przesłał ją nam jeden z członków zarządu NBP, pan minister Paweł Mucha. Wystąpił w pewnym sensie w charakterze sygnalisty”.

Cicha podwyżka dla kierownictwa NBP okazała się bombą z opóźnionym zapłonem. Ale czy można się było spodziewać innego efektu w czasie, gdy rząd szuka pieniędzy na pomoc powodzianom? Na dodatek inflacja znów zaczyna rosnąć, a RPP w komunikatach pisze, że to m.in. efekt wzrostu płac, także w budżetówce. „Wprowadzanie w takiej chwili podwyżek przez organ konstytucyjny odpowiedzialny za stabilizację cen jest po prostu demoralizujące” – mówi dr Litwiniuk.

Skok pensji prezesa Glapińskiego o 100 proc. w latach 2017-2024 to dwa razy więcej niż skumulowana inflacja w tym okresie

Dzięki podwyżce premii ze 100 do 130 proc. Glapiński zarobi rocznie nie 1,3 mln, ale prawie 1,5 mln zł. Więcej zarobią też pozostali członkowie zarządu – premia I zastępcy prezesa Marty Kightley rośnie z 90 do 105 proc., a wiceprezesa Adama Lipińskiego (wieloletni członek PiS) – z 80 do 95 proc. Ale na zarobki prezesa NBP warto spojrzeć w dłuższej perspektywie. Bankiem centralnym kieruje od 2016 r. W 2017 r. zarobił ponad 777 tys. zł. Skok wynagrodzenia o 100 proc. – do 1,5 mln zł – to dwa razy więcej niż skumulowana inflacja w tym okresie.

Wysokość zarobków kierownictwa NBP budzi zrozumiałą zazdrość, ale równie zrozumiałe oburzenie winna budzić mgiełka tajemnicy, jaka otacza tę sferę. Jedną z głośniejszych afer za rządów PiS były pensje asystentek prezesa Glapińskiego podane przez „Gazetę Wyborczą”. Kontrola NIK wykazała potem, że obie panie dyrektor zarobiły w 2018 r. odpowiednio 594 i 567 tys. zł. W tym samym czasie dyrektorzy departamentów zarządzania ryzykiem finansowym dostawali ok. 350 tys. zł.

By zatrzeć złe wrażenie, w lutym 2019 r. PiS ekspresowo znowelizowało ustawę antykorupcyjną, by także kierownictwo NBP składało oświadczenia majątkowe. Cóż z tego, skoro ich powiernikiem została I prezes Sądu Najwyższego, bliska przyjaciółka prezydenta Dudy, która na prośbę urzędników może takie oświadczenia utajnić. I skwapliwie to robi. Więc nie trudźcie się Państwo, na stronie NBP oświadczeń prezesa i jego najbliższych zastępców nie znajdziecie. Gdyby Paweł Mucha nie miał na pieńku z Glapińskim, to może i podwyżka premii wydałaby się dopiero w przyszłym roku.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version