Filip zajmuje się tradycyjną formą animacji poklatkowej z plasteliny. Swoją otwartością, pozytywną energią, a przede wszystkim wytrwałością pokazuje, że nawet młode osoby mogą współpracować z największymi markami. Z Filsoonem zamieniliśmy kilka słów.

P: Utrzymywanie się z własnej sztuki to dla wielu marzenie i cel, który osiągnąłeś. Może zdradziłbyś kulisy swojej pierwszej współpracy? Zapewne dużo emocji i stresu?

Filip: Początki są zawsze trudne, niezależnie od branży. Czasami nawet świetne portfolio to za mało, aby odnaleźć się u boku potencjalnych klientów. U mnie było podobnie, tak naprawdę wypłynąłem na powierzchnię może z dwoma amatorskimi produkcjami, które wcześniej pojawiły się tylko na kinowych ekranach przeglądów i festiwali filmowych.

Oczywiście, pierwsza styczność z animacją była lata temu. Natomiast ta bardziej komercyjna strona zaczęła się całkiem niedawno i cały czas nabiera tempa. Można powiedzieć, że pomógł w tym niejako przypadek. Na jednej z grup na Facebooku o tematyce animacji poznałem zagranicznego artystę, z którym stworzyliśmy naprawdę super teledysk! Pamiętam, że montowałem go jeszcze na komputerze bez karty graficznej z 4GB pamięci RAM, więc musiałem renderować film podzielony na małe porcje, aby w ogóle widzieć, co się dzieje.

Muszę przyznać, że było to całkiem stresujące, szczególnie kiedy zostawiałem komputer z finalnym renderem na całą noc, a rano okazywało się, że wyskoczył jakiś błąd, przez co całość przesuwała się o kolejny dzień. To były szalone czasy. Stworzenie pierwszej reklamy, których dzisiaj tworzę o wiele więcej, też nie było wcale prostym zadaniem. Zrozumiałe było, że nikt nie chciał powierzyć żadnego większego projektu osobie bez doświadczenia.

Uświadomił mi to moment, w którym wysyłając wiadomości do różnych firm plastycznych (które były najbliższe temu co na co dzień robię, co też stanowiło fajny punkt wyjścia) tylko jedna na dziesięć mi odpisała. I to właśnie oni obdarzyli mnie zaufaniem i dali przestrzeń, której w tamtym czasie młody Filip potrzebował! Całkiem możliwe, że nie robiłbym tego co dzisiaj, właśnie bez tych pierwszych zleceń i projektów. To było niezwykle ważne.

Nie zmienia to faktu, że nawet dzisiaj współpraca z wielkimi markami przy różnego rodzaju kampaniach, wciąż często niesie za sobą ogromną presję i stres, ale muszę przyznać, że w moim przypadku dominuje raczej ekscytacja. Tworzenie jednego filmu to co najmniej kilka dni pracy, a po drodze możemy napotkać tak wiele niespodzianek! Na szczęście ufam sobie i swojej kreatywności i to chyba najlepsza droga do osiągnięcia pewności siebie i tworzenia niesamowitych projektów.

P: Pewność siebie i wytrwałość jako klucz do sukcesu. W Twojej karierze znaczący był również TikTok. Platforma, która wciąż budzi różne emocje. Czy w dzisiejszych czasach bycie artystą to za mało, a publikowanie w mediach społecznościowych to już niejako obowiązek?

Filip: Uważam, że jesteśmy świadkami medialnej rewolucji, gdzie przekaz masowy z telewizji coraz bardziej przenosi się do Internetu. Równolegle z tym pojawiła się również przestrzeń do prezentowania swoich dzieł szerszemu gronu odbiorców, jak nigdy wcześniej. Do dzisiaj pamiętam mój pierwszy „viralowy” film, który zebrał blisko milion wyświetleń, co było astronomiczną liczbą! To był moment, który pokazał mi, że ludzi rzeczywiście interesuje to co robię.

To był impuls, dzięki któremu stałem się rasowym twórcą. Ponadto sama ekspozycja dosyć niszowego tematu jak na tamten czas, animacji poklatkowej, pozwoliła ludziom lepiej przyjrzeć się tej intrygującej technice oraz nawet postawić w niej swoje pierwsze kroki! Nie ukrywam, był to jeden z moich celów, który udało się osiągnąć. Spełniam się, łącząc dwie moje największe zajawki, czyli pasję do nagrywania filmów i tworzenia contentu oraz samej animacji.

Przez ponad dwa lata, jakie działam w mediach, stworzyło to fajny duet, który perfekcyjnie się uzupełnił. Myślę, że w rzeczywistości, w której obecnie żyjemy, ważne jest w miarę swobodne poruszanie się w mediach społecznościowych. Niesie to za sobą całą masę możliwości, dotarcia do odbiorców naszej sztuki, ale też potencjalnych klientów, którzy sprawią, że pasja zacznie generować przychód.

P: A zatem warto publikować. Pomagają w tym media społecznościowe, ale również nowe technologie. Sam na co dzień korzystasz z platformy NVIDIA Studio, która zawiera również narzędzia AI. Jak Ty podchodzisz do sztucznej inteligencji?

Filip: Możliwości sztucznej inteligencji bardziej mnie fascynują niż przerażają. Dożyliśmy czasów kiedy jesteśmy w stanie przy pomocy AI o wiele wydajniej i szybciej tworzyć niż kiedykolwiek wcześniej. To m.in. rozszerzanie pola widzenia kamery w post produkcji, dodawanie statycznych elementów, a nawet idealne dopasowanie długości naszej muzyki do klipu. To po prostu oszczędza mój czas.

Tak naprawdę, jeśli ktoś byłby już bardzo leniwy lub po prostu potrzebował kreatywnego wsparcia, to AI może pomóc np. w stworzeniu scenariusza, dialogów czy nawet przy planowaniu całych scen i sekwencji. Oczywiście patrząc na to jak AI w kilka sekund generuje postacie i obrazki 3D rodem z kinowych filmów, które grafikom zajęłyby normalnie godziny, jeśli nie dni, jest to na pewno zastanawiające i tworzy ciekawe pole do dyskusji. Nie sądzę jednak, że sztuczna inteligencja szybko wyprze artystów i grafików z branży i pozostawi ich bez pracy.

To, co jest pewne to to, że pomoże usprawnić i przyśpieszyć wiele procesów, które wcześniej zajmowały długie godziny. Do tego wszystkiego jak dołożymy najnowsze rozwiązania i sterowniki NVIDIA Studio, nie ma szans, że praca będzie sprawiała jakikolwiek dyskomfort.

P: Wiele się zmieniło od momentu Twojej pierwszej współpracy. Nie tylko w kwestii technologii. Jak pracuje Ci się z największymi markami?

Filip: To była naprawdę długa, wyboista i pełna wyrzeczeń droga. Przyczyniło się do tego wiele czynników. Jednym z nich było to, że nieprzerwanie, przez dwa lata, byłem aktywny w mediach społecznościowych, gdzie opublikowałem już ponad 600 filmów. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to względnie prostym zadaniem, ale na własnej skórze przekonałem się, że tej pracy poza kamerami, której ludzie nie widzą, jest naprawdę sporo.

To stworzenie scenariusza filmu, research, nagrania i dynamiczny montaż, który potrafi zająć kilka godzin. Do tego wszystkiego w moim przypadku dochodzi tworzenie animacji i projektów, których nie jest mało i są strasznie czasochłonne. Pomimo tego jest to bardzo satysfakcjonująca praca, o której zawsze marzyłem i cieszę się, że mogę ją teraz wykonywać. Kluczem jest tutaj wytrwałość i umiejętność oddania się jej w całości. Jeśli poświęcimy czemuś wystarczająco dużo czasu i uwagi, to mamy gwarancję, że prędzej czy później będziemy obserwować tego efekty.

Praca z największymi markami takimi jak NVIDIA to kawał dobrej zabawy, ale też niemałej odpowiedzialności. Tu kluczowe jest, aby dać z siebie 100% i oddać w czyjeś ręce dzieło, które zachwyci, zainspiruje i spełni swój przekaz. Wszystko musi być dopracowane w najmniejszych szczegółach, aby uniknąć poprawek i niepotrzebnego stresu w późniejszych etapach, już bliżej deadline’ów.

P: Dziękuję Filipie, to naprawdę ogrom pracy, który wykonałeś, ale również niezwykła inspiracja. Może na koniec kilka słów dla młodych twórców, którzy chcieliby podążyć podobną ścieżką?

Filip: Nie bójcie się próbować, tworzyć i pokazywać swoich prac ludziom! Pamiętam, jak mnie ten problem dotknął na samym początku drogi i przez strach „co ludzie powiedzą” zwyczajnie nie chciałem się wychylać i wyjść z własnej strefy komfortu. Gdybym wtedy nic nie zrobił, dzisiaj najprawdopodobniej nie mógłbym robić tego co kocham na taką skalę i po prostu spełniać marzeń. Jeśli będziecie wystarczająco zdeterminowani i pracowici, uda wam się osiągnąć mniejszy, czy większy sukces. Twórzcie, wymyślajcie i po prostu bądźcie kreatywni!

P: Jeszcze raz bardzo dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszym rozwoju. Natomiast osoby, które chciałyby poznać możliwości platformy NVIDIA Studio, z której korzysta Filip, powinny zajrzeć tutaj.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version