Odkąd minister sprawiedliwości i prokurator generalny wręczył prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Barskiemu decyzję stwierdzającą, że w 2022 r. został on wadliwie powołany na stanowisko, w związku z czym nie pełni już dłużej funkcji, prokuratura krajowa stała się nową linią sporu między starym a nowym układem rządowym.
Barski nie uznaje decyzji Bodnara, kontestują ją jego zastępcy, a jak donosi „Gazeta Wyborcza”, także wielu prokuratorów zawdzięczających awanse Ziobrze – prokuratorzy rejonowi, część naczelników wydziałów – ma stać po stronie nieprawidłowo, przynajmniej według deklaracji ministerstwa sprawiedliwości, powołanego prokuratora krajowego.
Do sporu włączył się prezydent oraz Trybunał Przyłębskiej. Przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury straszy, że w prokuraturze zapanuje chaos podobny do tego z neosędziami. O co dokładnie chodzi w tym sporze i kto ma w nim rację?
Nielegalnie odwołany czy błędnie powołany?
W 2022 r., gdy zastępował na stanowisku prokuratora krajowego innego bliskiego współpracownika Ziobry Bogdana Święczkowskiego — dziś sędziego Trybunału Przyłębskiej — Barski był prokuratorem w stanie spoczynku. Według ekspertyz ministerstwa sprawiedliwości został przywrócony ze stanu spoczynku na podstawie przepisów ustawy o prokuraturze z początku 2016 r., które obowiązywały tylko przez dwa miesiące 2016 r.
W jakim stopniu za tą decyzją stało prawo, a w jakim stopniu polityka? Barski jest bardzo bliskim współpracownikiem Ziobry, był świadkiem na ślubie i chrzestnym syna byłego ministra sprawiedliwości, trudno więc wyobrazić sobie jego zgodną współpracę z nowym prokuratorem generalnym. Adam Bodnar wcześniej miał prosić Barskiego, by ten zrezygnował z funkcji. Gdyby nie ten kontekst polityczny, ministerstwo pewnie nie zlecałoby ekspertyz, mających badać, czy Barski został powołany w prawidłowy sposób. Jednak argumenty prawne ekspertów też wydają się dość dobrze ugruntowane.
PiS przedstawia jednak całą sprawę jako próbę bezprawnego odwołania Barskiego. Podobnie widzi to prezydent, którego zgoda jest konieczna do odwołania prokuratora krajowego. Stąd najpierw apele prezydenta do Bodnara by „zszedł z bezprawnej drogi”, a następnie skarga prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie rzekomego sporu kompetencyjnego między prezydentem z jednej a premierem i ministrem sprawiedliwości z drugiej strony. Rzekomego, bo zdaniem drugiej strony – jak minister Bodnar mówił w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w „Faktach po Faktach” – nie mamy do czynienia z próbą odwołania Barskiego, tylko ze stwierdzeniem faktu, iż nie został prawidłowo powołany. W tej sytuacji przepisy o zgodzie prezydenta się po prostu nie stosują i nie ma mowy o żadnym sporze kompetencyjnym. Można się więc spodziewać, że nawet jeżeli Trybunał Przyłębskiej przyzna rację prezydentowi — a trudno uwierzyć, by stało się inaczej — rząd uzna postanowienie za bezprzedmiotowe.
Spokojnie do praworządności
Ze skargą do Trybunału zwrócił się też sam Dariusz Barski. Tego samego dnia Trybunał wydał postanowienie zabezpieczające. Stanowi ono, że do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał, czy przepisy, na podstawie których powołano Barskiego, faktycznie przestały obowiązywać w 2016 r., w Prokuraturze Krajowej nie mają być dokonywane żadne zmiany.
Co na to ministerstwo sprawiedliwości? W poniedziałek wieczorem w TVN24 Adam Bodnar nie wydawał się szczególnie przejęty decyzją TK. Argumentował, że choć Barskiemu, jak każdemu obywatelowi, przysługuje prawo do skargi konstytucyjnej, to dopiero po wyczerpaniu całej drogi sądowej. W przypadku Barskiego ta droga nawet się nie zaczęła. Minister sprawiedliwości zwrócił też uwagę, że postanowienie wydała Krystyna Pawłowicz, która powinna się wyłączyć ze sprawy z dwóch powodów: po pierwsze głosowała za ustawą o prokuraturze z 2016 r., której przepisy ma zinterpretować TK, po drugie startowała do Sejmu z tej samej listy – Prawa i Sprawiedliwości – co prokurator Barski, trudno więc by zachowała bezstronność. Można więc uznać, że rząd nie potraktuje zabezpieczenia jako obowiązującego.
Ogólnie Bodnar przyjął w wywiadzie postawę, którą można by streścić: „z siłą spokoju do praworządności”. Gdy prawica krzyczy o „terrorze praworządności”, „bezprawiu”, „zamachu stanu”, Bodnar, podobnie jak Tusk, przekonuje, że nic przecież się nie dzieje, władza działa w ramach prawa, a jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony jej decyzjami, może przecież dochodzić swoich praw w sądach, np. w przypadku prokuratura Barskiego w sądzie pracy.
Koalicja 15 października zakłada najpewniej, że burzę wokół prokuratury najlepiej przeczekać, że ostatecznie ani prezydent, ani prokuratorzy Ziobry nie mają narzędzi, by przeciwdziałać zmianom, które ostatecznie mają doprowadzić do rozbicia personalno-politycznego układu stworzonego przez byłego ministra sprawiedliwości.
Bodnar zapowiada konkurs, który ma wyłonić nowego prokuratora krajowego szanowanego przez całe środowisko prawnicze, kogoś możliwego do zaakceptowania także dla prezydenta. Ostatecznie niezależność prokuratury ma przywrócić nowa ustawa, ponownie rozdzielająca funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Może ją oczywiście zawetować prezydent Duda, ale wtedy koalicja 15 października zyska argument, że w sporze o Barskiego głowie państwa nie chodziło o praworządność i niezależność prokuratury, ale o obronę układu związanego ze Zjednoczoną Prawicą.
Czy grozi nam chaos?
Pytanie, czy opozycja i prokuratorzy ze starego układu pozwolą na tak spokojną zmianę. W weekend krążyły informacje o możliwej okupacji prokuratury krajowej w poniedziałek, ostatecznie w budynku pilnowanym przez podległą ministrowi sprawiedliwości Straż Więzienną, panował spokój. Nie wiadomo jednak, jak rozwinie się sytuacja.
Jacek Skała ze Związku Zawodowego Prokuratorów przestrzega, że jeśli uznamy, iż Barski nigdy nie został prawidłowo powołany przez prokuratora krajowego, to adwokaci będą kwestionować wszystkie sprzeczne z interesami ich klientów decyzje podjęte z jego udziałem: np. o przedłużenie aresztów czy autoryzujące kontrole operacyjne wobec grup podejrzanych o działania przestępcze. Ponieważ prokurator krajowy wnioskuje o awanse prokuratorów, adwokaci mogą podważać i te decyzje, np. domagając się odsunięcia od prowadzenia spraw prokuratorów awansowanych przez Barskiego, co grozić ma paraliżem prokuratury. Po problemie z neosędziami pojawiłby się problem z neoprokuratorami.
Jednak by doszło do tego scenariusza, sądy musiałyby wykazać się skrajnie zawężającą interpretacją przepisów i kierować w swoim orzecznictwie chęcią sparaliżowania prokuratury. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że „wszelkie decyzje władcze, jakie zostały podjęte przez prokuratora Barskiego od 18 marca 2022 r. do 11 stycznia 2024 r., pozostają w mocy w tym zakresie, w jakim prok. Barski działał na podstawie upoważnienia i w imieniu Prokuratura Generalnego. Natomiast w przypadku samodzielnych rozstrzygnięć podejmowanych przez Prokuratora Krajowego wszelkie kwestie w tym zakresie będą przedmiotem szczegółowej analizy i w zależności od jej wyników będą podejmowane dalsze decyzje”.
Pamiętajmy, jak się to zaczęło
Jeśli jednak próba przywrócenie elementarnej sterowności i niezależności prokuratury skończy się chaosem, to warto pamiętać, że u jego źródeł tkwią dwie ustawy przyjęte przez PiS. Pierwsza z 2016 r., likwidująca niezależność prokuratora generalnego i ponownie łącząca jego urząd z funkcją ministra sprawiedliwości i druga z lata 2023 r., cedująca większość dotychczasowych uprawnień prokuratora generalnego na prokuratora krajowego, którego nie da się odwołać bez zgody prezydenta.
Zgodnie z przepisami nowej ustawy to prokurator krajowy podejmuje kluczowe i strategiczne decyzje dotyczących śledztw, stosowania środków operacyjnych czy ruchów kadrowych w prokuraturze. Tworzy to paradoksalną sytuację. Minister sprawiedliwości jako prokurator generalny ponosi odpowiedzialność za prokuraturę, a jednocześnie jego działania może skutecznie blokować skonfliktowany z nim prokurator generalny, którego nie może odwołać. Taki instytucjonalny kształt prokuratury to recepta na chaos nawet w mniej spolaryzowanym systemie politycznym niż nasz. Trudno się dziwić, że rząd próbuje rozwiązać ten problem. Bez tego, pozostawiony przez Ziobrę w prokuratorze układ może skutecznie blokować działania zmierzające do pociągnięcia poprzedniej ekipy do odpowiedzialności za naruszenia prawa.