Trudno było się oprzeć wrażeniu, że Donald Tusk, przedstawiając w sobotę zarys swojej strategii migracyjnej, w dużej mierze robił to przy pomocy języka, jakim o tym problemie mówił dotychczas PiS.

Na szczęście obyło się bez antyimigranckich czy czasem po prostu rasistowskich ekscesów, jakich dopuszczali się najwyżej postawieniu politycy PiS.

W czasie sobotniej konwencji KO Tusk zarzucił kilkakrotnie PiS, że stworzył „najbardziej proimigrancki rząd” w historii Polski, który jak żaden inny sprzyjał nielegalnej imigracji. PiS mówił premier, z jednej strony doprowadził do zalania Polskę przez migrację, często nielegalną i podejmowaną przez osoby, których polskie społeczeństwo nigdy nie chciało przyjąć, a z drugiej strony dla własnych, politycznych celów podsycał „pogardę, poczucie agresji i nienawiści do migrantów”.

Obecny rząd, jak zaznaczył Donald Tusk, ma prowadzić dokładnie odwrotną politykę. Z jednej strony twardo będzie bronił polskich granic przed nielegalną migracją, z drugiej będzie dbał o integrację migrantów i o to, by ci, którzy przyjechali tu legalnie, realnie uczyli się lub pracowali, respektując przy tym normy prawne i kulturowe.

Hasło „odzyskać kontrolę, zapewnić bezpieczeństwo” – jak ma się nazywać strategia migracyjna – równie dobrze mogłoby paść na konwencji PiS. Gdy Tusk przekonywał, że „nie ma bardziej humanitarnej polityki, rozumianej jako zapobieganie nieszczęściom, niż skuteczne chronienie granicy”, powtarzał argumenty wysuwane wcześniej przez rząd Morawieckiego, który także argumentował, że najlepszym sposobem na uniknięcie tragedii humanitarnych na naszej granicy z Białorusią jest wysłanie jasnego sygnału światu, że jest ona nieprzekraczalna i nie ma nawet sensu próbować dostać przez nią na teren UE.

Definiując migrację głównie w kategorii ochrony granic, KO zbliża się do PiS. Tusk postępuje tu podobnie jak duża część europejskiego centroprawicowego mainstreamu. I trzeba przyznać, że politycznie ten ruch ma pewien sens. Główny nurt polityki nie może udawać, że nie widzi związanych z migracją społecznych lęków – nawet jeśli często przybierają one nieracjonalny charakter – i towarzyszących jej realnych problemów. Jednocześnie polityka, jakiej zarys przedstawił w sobotę Tusk, rodzi trzy problemy.

Pierwszy związany jest ze skutecznością takiej strategii. Przykład austriacki pokazuje, że może być ona ograniczona. Centroprawicowa Austriacka Partia Ludowa zradykalizowała swój język w sprawie granicy i migracji, próbując odebrać elektorat skrajnie prawicowej Austriackiej Partii Ludowej. Nie przeszkodziło to jednak tej ostatniej wygrać wyborów w Austrii.

W Polsce można spodziewać się, że im bardziej KO będzie przesuwać się w prawo w kwestii migracji, tym bardziej w odpowiedzi PiS będzie radykalizować przekaz. Już możemy zresztą obserwować ten proces. PiS niedawno uruchomił otwarcie rasistowską kampanię, demonizującą obecność ciemnoskórych osób na polskich ulicach. W sobotę w Przysusze Kaczyński przestrzegał, nie podając żadnych przykładów ani statystyk, że w „dobrych dzielnicach Warszawy”, gdzie ludzie nigdy nie zamykali na noc mieszkań, robi się naprawdę niebezpiecznie z powodu nielegalnych migrantów wpuszczanych rzekomo do Polski przez rząd Tuska.

Drugi wiąże się z kwestiami humanitarnymi. Jeszcze przed ogłoszeniem nowej strategii migracyjnej Helsińska Fundacja Praw Człowieka wydała stanowisko, zwracające uwagę, że polityka migracyjna musi opierać się na przepisach prawa, w tym na przyjętych przez Polskę międzynarodowe konwencjach, na czele z Międzynarodową Konwencją Praw Człowieka. HFPC przestrzega przed „instrumentalizacją” tematyki bezpieczeństwa do uzasadnienia polityki mającej faktycznie antyimigrancki charakter, mniej lub bardziej ignorujący wymiar praw człowieka.

Choć na szczegóły strategii migracyjnej rządu trzeba będzie poczekać do wtorku, to jedna zapowiedź Tuska, która padła w sobotę może budzić tu szczególne wątpliwości. Premier zapowiedział bowiem „czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu”. Argumentował, że dziś prawo to wykorzystywane jest „wbrew jego istocie” przez „przez Łukaszenkę, Putina, szmuglerów, przemytników ludzi”. Trudno się spierać, że prawo do azylu jest faktycznie wykorzystywane w działaniach hybrydowych, jakie przy pomocy migracji podejmują wobec Polski wrogie nam reżimy na wschodzie, czy że bywa nadużywane przez osoby próbujące przedostać się do Unii Europejskiej nielegalnie. Każdy kraj ma też pewien limit osób – wyznaczany przez czynniki gospodarcze, społeczne, polityczne i inne – jakim może pomóc w ten sposób.

Jednocześnie prawo do azylu stanowi jeden z filarów prawnomiędzynarodowej ochrony praw człowieka i decyzja o jego ewentualnym ograniczeniu byłaby naprawdę radykalnym krokiem. Opinia publiczna powinna oczekiwać tu od rządu przedstawienia bardzo dobrych argumentów, czemu taki ruch jest konieczny i jasnych kryteriów, na podstawie których to fundamentalne prawo mogłoby zostać przywrócone.

Po drugie, migracja to nie tylko zagrożenia dla Polski i kwestia ochrony przed nimi granic, ale także konieczność. Polska potrzebuje dobrze zarządzanej migracji, jeśli ma się dalej rozwijać. Samo ściągnięcie do Polski Polaków, którzy wyjechali stąd po otwarciu rynków Unii Europejskiej – albo ich urodzonych za granicą dzieci – czego perspektywę rysował w sobotę premier, nie wystarczy, nawet jeśli optymistycznie założymy, że faktycznie dla bardzo wielu z nich powrót do Polski będzie atrakcyjną opcją.

Strategia migracyjna nie może więc ograniczać się do ochrony granic. Powinna też określać to, jaka migracja jest pożądana z gospodarczych i społecznych przyczyn, jak ją ściągnąć i utrzymać w kraju, w jaki sposób zadbać o integrację migrantów z polskim społeczeństwem i o budowanie społecznej zgody na migrację. Polska polityka musi wypracować politykę migracyjną, która z jednej strony uwzględnia nasze długofalowe potrzeby rozwojowe, a z drugiej społeczne oczekiwania wobec migracji.

Być może Tusk będzie mówił więcej o tych wszystkich kwestiach we wtorek, ale w sobotę nie powiedział zbyt wiele o tym, jak uwzględniająca je strategia miałaby konkretnie wyglądać. Kwestii bezpieczeństwa nie należy ignorować i oddawać ich PiS, ale nie mogą one być początkiem i końca dyskusji o migracji – miejmy więc nadzieję, że wkrótce dowiemy się więcej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version