W rodzinnych domach Marty i Miłosza o seksie się nie rozmawiało. Marta o „tych” sprawach dowiadywała się od koleżanek w szkole. Nie widziała rodziców, którzy się przytulają, całują. – Czułam, że seks jest czymś grzesznym, złym.

Marta wyszła za mąż z wielkiej miłości. Miłosz jest dziesięć lat od niej starszy, wykształcony prawnik z własną kancelarią. Kiedy go poznała, miała 24 lata i kończyła studia farmaceutyczne. Wychowana w religijnej i tradycyjnej rodzinie chciała ślubu kościelnego, białej sukni i nocy poślubnej niczym w romantycznych filmach. Ślub był, biała suknia, noc poślubna też, ale nie doszło do zbliżenia.

– Miłosz ujął mnie tym, że szanował moje wartości – mówi Marta, wspominając początki relacji z późniejszym mężem. – Dużo rozmawialiśmy, przytulaliśmy, ale nigdy nie naciskał na seks. Kiedy powiedziałam, że jestem dziewicą, wydawało mi się, że był zadowolony. On też pochodził z rodziny religijnej, ale doświadczenie seksualne miał.

W rodzinnych domach Marty i Miłosza o seksie się nie rozmawiało. Marta o „tych” sprawach dowiadywała się od koleżanek w szkole. Nie widziała rodziców, którzy się przytulają, całują. – Czułam, że seks jest czymś grzesznym, złym – mówi. – Mimo że współczesny świat jest bardzo seksualny a nagość wszechobecna, ja miałam podejście, że wcale go nie potrzebuję. Dlatego ujął mnie Miłosz, który z seksem czekać chciał do ślubu.

Młodzi małżonkowie wyjechali w podróż poślubną na Mauritius. Dopiero kilka tygodni po powrocie z rajskiej wyspy, doszło do pierwszego kontaktu seksualnego. – Przekonałam się, że seks nie jest niczym fajnym. Był bolesny i niezbyt przyjemny. Nie rozmawiałam z mężem o tym, że nie jest mi w sypialni dobrze. Uznałam, że w życiu nie chodzi o seks, a przecież jest potrzebny, żeby mieć dzieci. I tyle. Po kilku miesiącach od pierwszego stosunku zaszłam w ciążę. Kiedy tylko dowiedziałam się, że będziemy mieć dziecko, uznaliśmy wspólnie, że nie będziemy uprawiać seksu. Odczułam ulgę.

Zdaniem Patrycji Wonatowskiej, psycholożki, seksuolożki, terapeutki i współtwórczyni Instytutu Pozytywnej Seksualności w myśleniu o seksie i tym, jak się go będzie traktować w dorosłym życiu, ma znaczenie dom rodzinny i wychowanie. – Kiedy wychowanie jest restrykcyjne, to dochodzi do koluzji – kobieta czegoś potrzebuje, ale nie wie, jak o potrzebach mówić. Ma np. fantazję, że mężczyzna będzie wiedział więcej. Dochodzi do tego, że on nie wie, ona nie wie. Więc czekają. Seks się zdarza, nawet jest dziecko. Ale nadal nie wiedzą, co robić, ani co i jak mówić. Jeżeli ludzie są wychowywani w wierze mocno rygorystycznej, to masturbacja jest zakazana, a seks służy tylko prokreacji. Seksualność jest pokazywana z negatywnej strony. Trudno wtedy w dorosłym życiu mieć radość z kontaktów seksualnych. Wychowanie rygorystyczne może prowadzić do braku aktywności albo podejmowanie pod wpływem środków odurzających.

Marta i Miłosz skupili się na dziecku. Kiedy pytam Martę, jak zamierzają wychowywać syna i, czy będą rozmawiać z nim o seksie, milknie i po chwili mówi, że ona nadal czuje, że o sprawach seksu nie wie nic. – Zaszłam w ciążę i do tego seks miał służyć. Nie potrafię o życiu seksualnym rozmawiać z mężem.

Z „Narodowego Raportu o Seksualności 2024” wynika, że 80 proc. badanych ma potrzebę prowadzenia dyskusji o intymności, a 60 proc. Polaków rozmawia z partnerami o sprawach seksualnych. Jednak aż 19 proc. ankietowanych nie podejmuje dyskusji o seksie.

W takim wypadku seksuolożka proponuje, aby para zaczęła np. czytać artykuły, książki, uczyć się słów związanych z narządami płciowymi, seksem. Zadawać pytania: czego chcę? Co lubię? Uczyć się powoli i krok po kroku swojej seksualności.

36-latkowie Dominika i Kacper zostali parą na drugim roku studiów medycznych. Po pięciu latach związku wzięli ślub, rozpoczęli specjalizacje. Planowali dziecko, dopiero jak będą mieć pewną sytuację zawodową. Jasiek urodził się zaledwie rok temu. – Myślałam, że będzie pracować aż do porodu, ale ciąża była zagrożona – opowiada Dominika. – Przeleżałam w łóżku pięć miesięcy, a Kacper bardzo o mnie dbał. Wtedy też zaprzestaliśmy współżycia z obawy o dziecko, ciąża stała się dla nas priorytetem. Kiedy urodził się Jasiek, od razu stał się naszym oczkiem w głowie, oboje skupiliśmy się na nim. Po połogu, kiedy ginekolog powiedział, że możemy wrócić do intymności, ale wieczorami oboje padaliśmy ze zmęczenia. Jasiek miał kolki, płakał, w nocy budził się po kilka razy. Kiedy skończył pół roku, teściowa zaproponowała, że weźmie go na weekend, żebyśmy pobyli razem. A my poszliśmy spać.

Po roku od porodu Dominika wróciła do pracy. Kiedy wracała do domu, zajmowała się synem. Kacper wyjechał na półroczny staż do Norwegii. Oboje pną się po szczeblach kariery, kupili działkę pod Krakowem, niedługo zaczną budowę domu. A seks? Od porodu jeszcze go nie było. Ani Kacper, ani Dominika nie inicjują zbliżeń.

– Nie ma ochoty, mam inne priorytety – dziecko, karierę – mówi Dominika. Jej mąż też jest ambitny i stawia na karierę. A że ostatnio rzadko się widują, to i możliwości na bycie sam na sam jest niewiele.

Patrycja Wonatowska tak komentuje tę sytuację: – W sytuacji, kiedy kobieta zostaje matką, a poród był naturalny, to cześć mężczyzn boi się podejmować aktywność seksualną. Ta przerwa się przedłuża na miesiące, a nawet lata. Mężczyzna zaczyna szukać aktywności, w których odnosi sukcesy. Jeżeli zarabia dużo albo ma świetny samochód, to ma poczucie, że się spełnia. Jeżeli jeszcze żona jest zajęta dzieckiem i nie dąży do kontaktów seksualnych, to on jeszcze bardziej staje się pochłonięty pracą lub swoim hobby.

W pracy realizuje się też Igor, mąż Olgi. Ona – 40-letnia nauczycielka angielskiego w prywatnej szkole językowej, on 45-letni przedsiębiorca. Prawie dziesięć lat temu założył firmę, odnosi sukcesy, świetnie zarabia. Kiedy wybuchła pandemia, był przerażony, że może stracić kontrahentów, a co za tym idzie dochody. – Pracował jeszcze więcej, wracał do domu późnym wieczorem albo w nocy – opowiada Olga. – Zrezygnował nawet ze swoich pasji – nie chodzi już na siłownię, nie spotyka się z kolegami, niemal każdy weekend pracuje. Skupił się tylko na tym.

Największe problemy między Olga i Igorem dotyczą właśnie braku intymności. Ona zaspokaja się za pomocą wibratora, a każda rozmowa z mężem o potrzebie bliskości kończy się kłótnią. O wizycie u seksuologa nie ma mowy. Po awanturze Igor wychodzi z sypialni i przez kilka dni śpi w salonie. Potem wraca do żony, ale poza wieczornym przytuleniem, nic więcej nie ma. Igor mówi, że jest zmęczony pracą.

– To mężczyzna jest trzonem rodzin i ma przynosić dobra materialne, a to jest duża presja dla niego. Jeżeli przestałby przynosić te dobra, to przestanie spełniać się w roli mężczyzny – wyjaśnia seksuolożka. – Zaczyna pracować jeszcze więcej, a stres i przemęczenie przekładają się na to, że on naprawdę nie ma fizycznie ochoty na seks. Cały układ hormonalny się zmienia – kortyzol, testosteron spadają, a więc wszystko to, co pobudza aktywność seksualną.

– Byliśmy statystyczną parą – mówi 35-letnia Katarzyna. – Seks raz-dwa razy w tygodniu. Wszytko zmieniło się, kiedy zaczęłam zarabiać dwa razy więcej od swojego partnera. Wtedy coraz rzadziej miał ochotę na seks, zdarzało się, że zasypiał przed telewizorem i spał w salonie na kanapie. Kiedy to ja domagałam się intymności, unikał mnie. Wychodziłam w seksownej bieliźnie z łazienki, a on w najlepsze spał. Miałam wrażenie, że to o nim jest ten żart o bólu głowy.

Katarzyna została kierowniczką w banku, w tym czasie jej partner Tomek zmienił pracę na gorzej płatną. Ona coraz częściej zaczęła wyjeżdżać na szkolenia, zdarzało się, że pracę musiała dokończyć w domu. Przez wiele lat było inaczej. To Kasia była tą, która wracała do domu wcześniej i czekała z kolacją. Kobieta mówi, że czuje się porzucona, niezauważona. Próbowała z Tomaszem rozmawiać, nawet zapytała, co jest powodem jego chłodu. Bała się urazić jego męską dumę i zapytać wprost. Czuje jednak, że frustracja w niej narasta i ma obawy, że w końcu wybuchnie i wykrzyczy, co myśli. – Przecież gdyby to o niego chodziło, to czułabym zadowolenie i wspierałabym. A on mi karę jakąś wymierza? – zastanawia się.

– Niestety często jeszcze panuje przekonanie, że prawdziwy mężczyzna ma dobrą pracę i potrafi utrzymać partnerkę. Prawdziwy facet zarabia więcej – tłumaczy tę sytuację seksuolożka i psycholożka. – W związkach, w których jest duża dysproporcja w zarobkach na rzecz kobiety, seksualność może być różna. Z taką zaradną, lepiej zarabiającą kobietą, mężczyzna może nie chcieć mieć seksu.

O tym, że coraz więcej mężczyzn nie uprawia seksu, mówią badania. Według statystyk opracowanych przez badaczy z The University of Chicago młodzi mężczyźni uprawiają zdecydowanie mniej seksu niż kiedyś – 23 proc. dorosłych Amerykanów w ogóle nie uprawiało seksu w ciągu ostatniego roku. Kiedy przyjrzymy się podziałowi na płeć, to widać dysproporcje. 18 procent kobiet nie miało seksu i aż 29 procent mężczyzn nie miało seksu.

Kilka lat temu, bo w 2017 r., profesor Zbigniew Izdebski przeprowadził badania, z których wynikało, że seks uprawia 76 proc. Polaków. Dla porównania dziesięć lat temu 86 proc. było aktywnych seksualnie.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version