Ile wynosi inflacja i gdzie jest najgorzej?

Według wstępnych szacunków opublikowanych w czwartek przez GUS, inflacja w Polsce wyniosła w styczniu 5,5 proc. rok do roku. Czyli znalazła się znacznie powyżej poziomu z grudnia 2024 (4,7 procent) oraz przewidywań ekonomistów, którzy spodziewali się odczytu w granicach około 5 procent.

Wyższa inflacja zaskoczyła nie tylko Polaków – w strefie euro wzrosła 2,4 procent rok do roku (o 0,1 pp powyżej oczekiwań), a w Stanach Zjednoczonych aż 0,5 procent miesiąc do miesiąca, czyli była niemal dwa razy wyższa, niż spodziewali się analitycy (którzy przewidywali wzrost o 0,3 procent).  

Unia jeszcze nie musi panikować, Stany mogą się już martwić. Zarówno w Polsce jak i strefie euro reakcje są póki co spokojne – przyspieszenie napędziły w znacznej mierze podwyżki cen energii oraz żywności, a te charakteryzują się dużo większymi wahaniami. Inaczej wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Miesięczna inflacja bazowa – czyli nie uwzględniająca energii ani żywności – osiągnęła w styczniu 0,5 procent. To najwyższy wynik od lutego 2023 roku.

Zobacz wideo Donald Tusk zapowiada wielkie deregulacje. Co kryje się za enigmatyczną obietnicą premiera?

Niektórzy ekonomiści uspokajają, że za zaskakująco szybki wzrost odpowiadają dobra i usługi, które choć są liczone do inflacji bazowej, to historycznie charakteryzują się większymi od innych komponentów koszyka inflacyjnego wahaniami cen. Szczególnie duże odbicie widać na rynku aut używanych i ubezpieczeń samochodowych. A skoro tak, to może nie ma się czym martwić? Jason Furman, przewodniczący prezydenckiej Rady Doradców Gospodarczych za czasów drugiej kadencji Baracka Obamy, jest innego zdania. 

W komentarzu na Twitterze ekonomista przypomniał, że niemal w każdym miesiącu można znaleźć w odczytach inflacyjnych sektorowe anomalie, a następnie użyć ich jako argumentu, że nie należy przywiązywać do jednorazowej wysokości wskaźnika przesadnej wagi. Rzecz w tym, że jeśli spojrzymy na poziom inflacji bazowej na przestrzeni niemal trzech dekad poprzedzających wybuch pandemii, to najnowszy, styczniowy odczyt jest w ujęciu miesięcznym wyższy niż w którymkolwiek momencie pomiędzy początkiem 1992 a końcem 2019 roku.

Dlaczego Stany mają problem z inflacją?

Zdaniem ekonomisty to mocny sygnał, że wciąż nie wyszliśmy na prostą i nie powróciliśmy do stanu sprzed szoku inflacyjnego, który rozpoczął się na początku 2021 roku, bo „choć miesiące, gdy odczyty inflacyjne są dobre, wyglądają normalnie, to złe miesiące są potworne”.  

A istnieje spore ryzyko, że to dopiero początek. Od paru miesięcy w gospodarstwach rolnych w Stanach bardzo dynamicznie rozprzestrzenia się epidemia ptasiej grypy. Zgodnie z przepisami, gdy w gospodarstwie zostanie wykryty choć jeden przypadek, to wszystkie ptaki z hodowli muszą zostać wybite. Według danych cytowanych przez Financial Times, między październikiem a styczniem liczba kur niosek w USA została z tego powodu zredukowana o 46 milionów – to 15 procent całej populacji.  

Między styczniem 2024 a styczniem 2025 roku ceny jajek w handlu detalicznym wzrosły o 100 procent – z 2,5 na 5 dolarów za tuzin. Niemal wszystkie największe sieci supermarketów wprowadziły limity dotyczące maksymalnej liczby jajek, które jednorazowo może kupić każdy konsument.  

Będzie tylko drożej. W zeszłym tygodniu Expana, firma specjalizująca się w analizie cen produktów rolnych, podała, że średnia hurtowa cena tuzina jajek osiągnęła poziom 8 dolarów – przed obecnym wybuchem epidemii nigdy wcześniej nie przekroczyła 5,5 dolarów.  

Jajka stały się tak pożądanym towarem deficytowym, że na początku lutego w środkowej Pensylwanii niezidentyfikowani sprawcy ukradli 100 tysięcy jajek bio z ciężarówki zaparkowanej pod siedzibą specjalizującej się w chowie ekologicznym firmy Pete and Gerry’s. Wartość kradzieży wyceniono na 40 tysięcy dolarów. Media donoszą o rosnącym zainteresowaniu hodowlą kur niosek na domowy użytek.    

Ptasia grypa to niejedyne zagrożenie dla portfeli amerykańskich rodzin. Organizacje zrzeszające producentów rolnych podnoszą alarm, że antyimigracyjna ofensywa prezydenta doprowadzi sektor na skraj upadku i będzie miał katastrofalne skutki dla cen żywności. Według danych rządowych około 70 procent wszystkich pracowników rolnych stanowią osoby urodzone poza Stanami Zjednoczonymi, a aż 50 procent (ponad milion osób) to imigranci bez uregulowanego statusu prawnego.  

Producenci żywności od lat lobbują w Waszyngtonie za reformą prawa imigracyjnego, która ułatwiałaby pracownikom rolnym legalizację pobytu. Bez skutku. Wiceprezydent JD Vance przekonywał, że dzięki deportacjom pracę będą mogli znaleźć Amerykanie, ale przedstawiciele sektora przekonują, że to nierealne. Jako przykład podają dane z 2020 roku – na niemal 100 tysięcy ogłoszeń poszukujących pracowników sezonowych w rolnictwie odpowiedziało zaledwie 337 osób urodzonych w Stanach Zjednoczonych.  

Liczba tygodnia: 

337 – tyle osób urodzonych w USA odpowiedziało na niemal 100 tys. ogłoszeń o pracę w rolnictwie

Dlaczego cła Trumpa to nie jest dobry pomysł?

Jeśli istnieje temat, który wywołuje u Donalda Trumpa większy entuzjazm niż deportacje, to są to cła. Według niedawnej analizy ekonomistów amerykańskiej Rezerwy Federalnej, wprowadzone już przez Trumpa dodatkowe cła w wysokości 10 procent na wszystkie towary importowane z Chin oraz odsunięte tymczasowo cła w wysokości 25 procent na wszystkie towary importowane z Kanady oraz Meksyku zwiększyłyby poziom inflacji bazowej o około 0,8 punktu procentowego. Jeśli Trump zdecyduje się na spełnienie swojej obietnicy wyborczej i wprowadzi cła na towary z całego świata (co ponownie zapowiedział w tym tygodniu), to doda w ten sposób nawet 2,2 punkty procentowe do inflacji w Stanach Zjednoczonych – i przyczyni się do zwiększenia presji inflacyjnych na całym świecie, bo jego ruchy spotkają się z odpowiedzią w formie nowych ceł nakładanych na amerykańskie produkty przez inne kraje. 

Według opublikowanego w tym tygodniu sondażu wykonanego na zlecenie telewizji CBS News, 66 procent Amerykanów uważa, że Trump nie poświęca inflacji wystarczająco dużo uwagi – a grudniowe badanie pracowni IPSOS wskazywało, że co trzecia osoba w USA oczekuje, że to właśnie walka z rosnącymi cenami powinna być najważniejszym priorytetem nowej administracji w ciągu pierwszych 100 dni po objęciu władzy.  

Trump zapewne nieszczególnie się tym przejmuje, bo żyje wciąż w przekonaniu, że dostał od wyborców nieograniczony kredyt zaufania. Zobaczymy, czy podobnie niefrasobliwie będą podchodzić do tego republikańscy kongresmeni. Nic nie ciągnie rządzących na dno tak sprawnie jak inflacja. Wystarczy spytać o to demokratów. Tymczasem kampania wyborcza trwa w Stanach niemal nieustannie, kolejne wybory do Izby Reprezentantów i Senatu już za trochę ponad półtora roku.  

Jeśli wyborcy poczują, że obietnice Trumpa były wydmuszką, to republikanie zapłacą za to bardzo wysoką cenę.  

Co jeszcze wydarzyło się na świecie? 

Skrajna prawica nie stworzy rządu w Austrii. Na razie. W środę lider austriackiej Partii Wolności Herbert Kickl oficjalnie poinformował prezydenta Austrii Alexandra Van Der Bellena, że powierzona mu misja utworzenia rządu większościowego zakończyła się niepowodzeniem.  

Partia Wolności to jedna z najsilniejszych – i jednocześnie jedna z najbardziej radykalnych – skrajnie prawicowych formacji w Europie. We wrześniowych wyborach w Austrii zdobyła niemal 30 proc. głosów i po raz pierwszy w historii uzyskała najwięcej mandatów w parlamencie. Pierwotnie misję utworzenia rządu otrzymał  urzędujący kanclerz Karl Nehammer  z prawicowej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Po tym, jak w styczniu doszło do zerwania rozmów ÖVP z Socjaldemokratyczną Partii Austrii, w wyniku których miał powstać rząd „wielkiej koalicji” głównych tradycyjnych sił politycznych w Austrii, w Partii Ludowej do głosu doszli zwolennicy zbliżenia z Kicklem. Nehammer podał się do dymisji i zrezygnował z funkcji przewodniczącego partii, a jego następca Christian Stocker ogłosił gotowość do negocjacji koalicyjnych z Partią Wolności i udzieleniu poparcia Kicklowi jako przyszłemu kanclerzowi.  

Teraz, po miesiącu rozmów, Kickl zerwał negocjacje. Partia Wolności domagała się w nich wstrzymania unijnej pomocy militarnej dla Ukrainy, zerwania unijnych rozmów akcesyjnych z Kijowem, zdjęcia unijnych sankcji nałożonych na Rosję oraz usunięcia flag UE z rządowych budynków.  

Głównym warunkiem stawianym przez Austriacką Partię Ludową było z kolei objęcie resortów związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym oraz agencji wywiadu w obliczu obaw związanych z przejęciem ich przez otwarcie prorosyjską FPÖ, której poprzedni lider został przyłapany na tym, jak składał rzekomej (w rzeczywistości podstawionej) córce rosyjskiego oligarchy blisko związanego z Putinem obietnice ustawiania rządowych przetargów w zamian za wsparcie dla jego partii.  

Kickl miał silne powody, żeby nie godzić się na warunki ÖVP. Wszystko wskazuje na to, że kolejnym krokiem w trwającym kryzysie politycznym w Austrii będą ponowne wybory parlamentarne.  A sondaże pokazują, że poparcie dla Partii Wolności dalej rośnie – w tej chwili chęć oddania na nią głosu wyraża aż 35 procent wyborców.  

Siostra prezydenta Argentyny robi porządki w jego rządzie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni pracę w administracji Javiera Mileia stracił prokurator generalny oraz szef argentyńskiego odpowiednika ZUS – obaj byli nominatami obecnego prezydenta. Jak wyliczył Financial Times, od początku kadencji Milei wyrzucił już ponad 120 powołanych wcześniej przez siebie wysokiej rangi urzędników – ministrów, członków jego kancelarii, szefów agencji, ambasadorów czy prokuratorów. Średnio dwie osoby na tydzień.  

Od miesięcy nasilały się pogłoski, że za czystki nie odpowiada sam Javier Milei, tylko jego siostra Karina, która pełni rolę szefowej gabinetu prezydenta. W niedzielę Milei postanowił przeciąć raz na zawsze spekulacje. Przy użyciu gilotyny. W wywiadzie telewizyjnym prezydent Argentyny powiedział

niektórzy twierdzą, że [Karina] ma gilotynę. Cóż, to prawda, w rzeczy samej ma. Jeśli pracujesz dla nas i robisz cokolwiek, co kłóci się z naszymi założeniami, to moja siostra wyjmuje gilotynę.

Warto z tej okazji przypomnieć jedną z kluczowych zasad rozmów o pracę – zawsze należy spytać o to, co sprawiło, że stanowisko się zwolniło. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version