Powinniśmy być punktem odniesienia dla dziecka – inspirować zaufaniem, bezpieczeństwem i szacunkiem. Nawet jeśli dziecko próbuje nas obrazić, potraktujmy to jako test dla nas samych – jeśli faktycznie jesteśmy dorośli, to co obrażającego nas może być w słowach czy czynach dziecka?

Bycie dorosłym dorosłym to coś więcej niż osiągnięcie pełnoletności czy spełnianie społecznie narzuconych oczekiwań związanych z dorosłością. To raczej głębokie zrozumienie i akceptacja odpowiedzialności dorosłego za siebie, a przede wszystkim za młodsze pokolenia – w nim szukające wzoru do naśladowania. Wymaga to od nas nie tylko stałego samorozwoju, ale też gotowości do dzielenia się własnymi doświadczeniami i mądrością życiową. A mądrość ta objawia się często, dopiero kiedy zrozumiemy, jak wiele nie wiemy.

Dorosłość zatem to umiejętność zarządzania własnymi emocjami, co jest kluczowe w momentach konfliktu czy napięcia. Pomaga nam wyjść z takich sytuacji nie tylko z twarzą, ale często i z satysfakcją. To także empatia, która pozwala nam lepiej zrozumieć świat widziany oczami dziecka, i cierpliwość, pozwalająca na tworzenie przestrzeni dla rozwoju i nauki, nawet jeśli wymaga to czasu i zrozumienia.

Bycie dorosłym dorosłym oznacza również konsekwencję i przemyślane podejmowanie decyzji. W relacjach z dziećmi jest to szczególnie ważne, bo każdy nasz wybór i działanie ma wpływ na to, jak dzieci postrzegają świat, relacje międzyludzkie i same siebie. Dorosły, który jest świadomy swojego wpływu, staje się opoką i przewodnikiem, pomagając dzieciom bezpiecznie nawigować przez życiowe wyzwania. Pokazywanie dzieciom, jak radzić sobie z wyzwaniami życiowymi, nie oznacza jedynie przekazywania wiedzy, jak przezwyciężyć trudności, ale także, jak czerpać z nich naukę i doświadczenie. To także nauka budowania zdrowych relacji opartych na wzajemnym szacunku, akceptacji i otwartości. Dorosły, który jest dorosłym dorosłym, to ktoś, kto przez swoje działania pokazuje, że każdy człowiek jest godny szacunku, że każde uczucie ma swoje miejsce, że mamy prawo do tych uczuć, a dialog jest kluczem do rozwiązywania konfliktów. Istotne jest też bycie odpowiedzialnym za swoje czyny.

To przyznawanie się do błędów i umiejętność przeproszenia za swoje winy, nawet jeśli drugą stroną konfliktu jest dziecko. Potrzeba kształtowania pokory u dziecka przez rodzica, który jako dorosły przewodnik sam do takiej pokory nie jest zdolny ze znanych sobie pobudek – to zły kierunek. Pokazujmy, że błądzenie jest ludzkie, a najważniejsze jest to, co robimy, by naprawić wyrządzone innym krzywdy, i to, jak uczymy się na naszych pomyłkach.

Dorosły dorosły to nie ktoś, kto osiągnął pewien etap życia, ale ktoś, kto nieustannie dąży do bycia lepszym człowiekiem, wzorem i przewodnikiem dla młodszych. To osoba, która rozumie, że jej słowa i czyny mają moc kształtowania przyszłości i która z tą świadomością każdego dnia podejmuje wysiłek, by być najlepszym możliwym przykładem dla dzieci.

Obserwując różne grupy społeczne, można zauważyć, że część społeczeństwa z wiekiem oczekuje traktowania z szacunkiem, uznaniem i lubi postrzegać siebie jako autorytet, a zachowania innych temu zagrażające traktuje jako atak na siebie. A gdy równowaga ta zostanie z jakiegoś powodu zachwiana – obraża się lub czuje się obrażona i manifestuje to w zachowaniu. Owszem, są takie konflikty, w których można się obrazić. Czym innym jednak jest konflikt między dwójką dorosłych, gdzie ścierają się dwie względnie równe sobie siły, w pełni świadome tego, co, jak i dlaczego robią (i jakie będą tego konsekwencje), a zupełnie czym innym, gdy drugą stroną jest dziecko.

Dziecko się uczy. Obserwuje. Szuka autorytetu, który swoją postawą i zachowaniem będzie wskazywał drogę. Do pewnego momentu poziom krytycyzmu wobec dorosłego będzie niemal żaden, ale z wiekiem będzie on mocno rosnąć. Forma, jaką krytycyzm ten obierze i jego siła zależy m.in. od dobranych metod wychowawczych, np. tych związanych ze stylem wychowawczym. Najkrócej mówiąc – z jednej strony możemy zachowywać się autorytarnie, bo mamy: naszą siłę, niezłomność, upór w stawianiu na swoim bez zbędnego (tylko w naszej opinii, ale w tej postawie często to ona jest najważniejsza) tłumaczenia, „bo wiemy lepiej”. Tej postawie też możemy przypisać łatwe obrażanie się przez dorosłego, gdy dziecko tego autorytetu uszanować nie chce. Z drugiej strony możemy iść w kierunku, który określa się jako autorytatywny, gdy swoim postępowaniem stanowimy dla dziecka drogowskaz i wzór (choćby starając się, dbając o rozwój kompetencji rodzicielskich). Taka postawa wymaga od nas jednak pewnego rodzaju „wyjścia z ciała”, ale nie w sensie metafizycznym, a w sensie ego.

Dorosły powinien być świadomy trwającego w dziecku procesu dojrzewania, w którym większość zachowań nieletniego jest próbą określenia otaczającej rzeczywistości i samego siebie. Rolą dorosłego w tej relacji, w której zdecydował się na podjęcie trudnej roli rodzica, jest udzielenie najlepszego możliwego wsparcia w tym okresie życia dziecka. Dlatego dorosły w oczach dziecka powinien być nieobrażalny. Jak to jednak rozumieć?

Może to być wyrażenie oczekiwań wobec dorosłych, by zachowywali się w sposób, który zasługuje na szacunek i podziw ze strony dzieci. Dzieci często postrzegają dorosłych jako wzory do naśladowania, więc zachowania, postawy i sposób komunikacji dorosłych mogą mieć duży wpływ na to, jak dzieci będą się zachowywały i jakie wartości będą przyjmowały. Nieobrażanie się może też podkreślać znaczenie utrzymania pewnego rodzaju nienaganności moralnej i etycznej w obecności dzieci. To przypomnienie, że dorosły powinien być kimś, kto inspiruje zaufaniem, bezpieczeństwem i szacunkiem, a nie kimś, kto jest podatny na krytykę czy urazę ze względu na swoje działania lub postawy.

Dzieci powinny być też chronione przed negatywnymi aspektami dorosłości, takimi jak konflikty, agresja czy nieodpowiednie zachowania, aby mogły rozwijać się w bezpiecznym i pozytywnym środowisku. Obowiązkiem dorosłego jest zapewnienie takiego środowiska.

W końcu bycie nieobrażalnym odnosi się też do idei, że dorośli powinni dążyć do bycia najlepszymi wersjami siebie, zwłaszcza w obecności dzieci, aby pomóc kształtować zdrowe, pozytywne i pełne szacunku społeczeństwo przyszłości.

Jednak dorośli obrażają się na dzieci. Oto przykłady z życia: babcia nie chce odzywać się do kilkuletniego wnuka, bo ten o czymś zapomniał. Ojciec urywa kontakt ze swoim 16-letnim synem, gdy ten słusznie zwrócił mu uwagę dotyczącą komunikacji z 10-letnią siostrą (ojciec dodatkowo usunął syna z grona znajomych w mediach społecznościowych). 14-letnia córka krytykuje swoją matkę za niepowodzenia zawodowe, a matka decyduje się na kilkudniowe ciche dni (zarazem wcześniej silnie obciążając córkę każdym z tych niepowodzeń, na które nastolatka nie jest absolutnie gotowa psychicznie i nie może być wsparciem dla rodzica).

W kontekście bycia dorosłym dorosłym kluczową kwestią jest zrozumienie, że każda interakcja z dzieckiem niesie ze sobą potencjał wpływu na jego rozwój emocjonalny, społeczny i moralny. Dorośli, którzy są świadomi tego wpływu, podchodzą do swojej roli z dużą odpowiedzialnością, starając się być najlepszymi przykładami. Ważne jest, aby pamiętać, że dzieci nie zawsze mają narzędzia do wyrażania swoich emocji lub rozumienia skomplikowanych sytuacji dorosłych, dlatego reakcje dorosłych na zachowania dzieci muszą być przemyślane i konstruktywne.

Należy pamiętać, że młodzi ludzie są w trakcie uczenia się o świecie, w tym o interakcjach międzyludzkich i konsekwencjach swoich działań. Zamiast obrażać się, warto wykorzystać te momenty jako okazje do nauczania i wzmacniania więzi poprzez rozmowę i wyjaśnienie, dlaczego pewne zachowania nie są akceptowalne, jednocześnie słuchając i rozumiejąc perspektywę dziecka. Zresztą, nawet jeśli dziecko próbuje nas obrazić, potraktujmy to jako test dla nas samych – jeśli faktycznie jesteśmy dorośli, to co obrażającego nas może być w słowach czy czynach dziecka?

Jednocześnie bycie dorosłym dorosłym wymaga od nas, abyśmy sami mieli zdolność do przepraszania i przyznawania się do błędów. Dzieci uczą się poprzez obserwację, a widząc, jak dorośli radzą sobie z własnymi pomyłkami, uczą się, że błędy są częścią procesu uczenia się i wzrostu, a przepraszanie jest aktem odwagi i siły, a nie słabości.

W duchu budowania zdrowych relacji dorosły dorosły stara się tworzyć środowisko, w którym dziecko czuje się bezpieczne, szanowane i słyszane. To środowisko, w którym dziecko może rozwijać się, ucząc się zarówno z własnych doświadczeń, jak i z mądrości i przykładów dorosłych wokół siebie. To podejście sprzyja rozwojowi zdrowej samooceny, empatii i umiejętności społecznych, które są niezbędne w dorosłym życiu.

W ten sposób bycie dorosłym dorosłym to nie tylko rola, którą przyjmujemy; to sposób życia i ciągłe dążenie do bycia lepszym człowiekiem nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla młodszych pokoleń, które kształtujemy przez nasze słowa, czyny i postawy. To ciągła praca nad sobą, której wynikiem jest budowanie zdrowych, pełnych szacunku i miłości relacji z dziećmi, które będą miały trwały wpływ na ich przyszłość i sposób, w jaki będą kształtować świat.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version