„Mały człowieczek” pokazał, że potrafi robić rzeczy wielkie. Ośmieszył technologicznego brutala na jego własnym podwórku. Sprawił, że Sekretarz Stanu USA zrzucił maskę, a PiS zadławił się wazeliną

Kto X wojuje, od X może zginąć – tak w największy, skrócie można by podsumować ostrą wymianę zdań, do której doszło w weekend na należącej do Muska platformie X (dawnym Twitterze) między Radosławem Sikorskim, Elonem Muskiem i Sekretarzem Stanu USA Marco Rubio. Ta mało dyplomatyczna polemika przejdzie do historii światowej dyplomacji. Jej sekwencje analizować będą studenci dziennikarstwa, politologii i absolwenci akademii dyplomatycznych na całym świecie. I to z kilku powodów.

Po pierwsze, Sikorski pokazał, że wykorzystywany w bezpardonowy sposób przez Muska do mieszania się w światową politykę X jest bronią obosieczną – może służyć do obrony demokracji i prawdy poprzez demaskowanie jego kłamstw czy półprawd.

Po drugie, jednym prostym fact-checkingowym wpisem szef polskiego MSZ zmusił Muska do publicznego ogłoszenia, że nie wyłączy systemu Starlink nad Ukrainą, co ma fundamentalne znaczenia dla dalszych losów wojny.

Po trzecie, wzrosła ogromnie rozpoznawalność i tak bardzo dobrze kojarzonego na świecie polskiego ministra spraw zagranicznych. Dzięki milionowym zasięgom, niezliczonym komentarzom i memom Sikorski – mówiąc obrazowo – trafił pod światowe strzechy. Do tej pory znali go i śledzili głównie przedstawiciele szeroko rozumianych elit – politycy, dyplomaci, eksperci i dziennikarzy. Teraz kojarzyć będzie go większość światowego komentariatu jako „ministra, którego obraził Elon Musk”. O tak skutecznej — a do tego darmowej — reklamie politycznej mogą pomarzyć najwięksi tego świata. Trzeba bowiem pamiętać, że z X korzysta kilkaset milionów użytkowników dziennie, zaś na weekendy przypada szczyt scrollowania.

Nie będę relacjonował przebiegu pyskówki – wszyscy zainteresowani znają ją niemal na pamięć. Przypomnę tylko kuriozalny komentarz Muska do wpisu Sikorskiego o tym, że to Polska finansuje 25 tys. zestawów Starlinków (niedawno zamówiono 5 tys. kolejnych) zawierającego sugestię, że „jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych”. „Bądź cicho, mały człowieczku. Płacisz niewielką część kosztów. I nie ma zamiennika dla Starlinków” – odpowiedział szefowi MSZ miliarder. Pisząc te słowa, najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że obrażając, Sikorskiego w rzeczywistości sam siebie ośmiesza, zaś adwersarza czyni sławnym.

Twitterowa dyplomacja nie jest czymś nowym. Choć Donald Trump jej nie wymyślił, to uczynił z niej potężne narzędzie swej neoimperialnej polityki. Prezydent USA jest wręcz uzależniony od wpisów na X i własnej platformie Truth Social. Postowanie staje się dla niego formą sprawowania władzy. Twitterową dyplomację stosuje niemal 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, również w sprawach ogromnej wagi światowej. Z X i Truth Social dowiadujemy się nie tylko o roszadach politycznych w USA, planowanych podwyżkach ceł czy szczegółach umów międzynarodowych, ale o przyszłości wojny i pokoju.

Radosław Sikorski jest obok premiera Tuska jednym z najliczniej obserwowanych polskich polityków na platformie X. W Polsce w twitterowej dyplomacji nie ma sobie równych. Wyróżnia się pod tym względem również na tle szefów dyplomacji krajów UE czy NATO. Dzięki ciętym wpisom, zasięgom i interakcji, którą prowokuje, będące średniej wielkości krajem Polska jest twitterowym mocarstwem. Potwierdza to komentarz Marco Rubio do starlinkowego wpisu polskiego ministra. „Po prostu zmyślanie. Nikt nie groził odcięciem Ukrainy od Starlinków. I powiedz 'dziękuję’, bo bez Starlinków Ukraina dawno by przegrała tę wojnę, a Rosjanie byliby teraz na granicy z Polską” – napisał Rubio.

Arogancki komentarz Sekretarza Stanu wywołał falę oburzenia i to nie tylko wśród polskich użytkowników Twittera. Jedni wytykali Rubio, że nie zna geografii, bo rosyjskie wojska już stoją na granicy Polski (Obwód Królewiecki), inni oburzali się faktem, że każe Polsce „dziękować”, podczas gdy to Amerykanie powinni nam dziękować za Kościuszkę, Puławskiego, polskie kontyngenty wojskowe w Iraku czy Afganistanie. Obraźliwy ton wpisu może wpłynąć na przyszłość relacji między Polską a USA. Zwrócił na to uwagę Donald Tusk „Prawdziwe przywództwo oznacza szacunek dla partnerów i sojuszników. Nawet dla mniejszych i słabszych. Nigdy arogancja. Drodzy przyjaciele, pomyślcie o tym” — napisał w poniedziałek rano na portalu X polski premier.

To jednak nie wszystko. Twitterowe starcie z dwoma najbliższymi współpracownikami Donalda Trumpa uzmysłowiło Polakom, że dojście do władzy PiS oznaczać będzie wasalizację polskiej polityki zagranicznej. Członkowie partii Kaczyńskiego, zamiast bronić Sikorskiego w imię narodowej solidarności przed obraźliwymi komentarzami z zagranicy, urządzili przeciw niemu seans nienawiści, łącząc to z niezwykły wręcz popisem wazeliniarstwa wobec trumpistowskiej Ameryki. Niedoścignionym w tej kwestii wzorem stał się wpis posłanki PiS i b. minister zdrowia w rządzie M. Morawickiego Katarzyny Sójki „Thank you Elon!”. Przebić próbował ją poseł Arkadiusz Mularczyk, przepraszając Muska za słowa Sikorskiego.

W niedzielę wieczorem wielu komentatorów porównywało zachowanie się obozu PiS do Targowicy, będącej w Polsce symbolem zdrady narodowej. „PiS atakując Sikorskiego, który spokojnie wykłada politykom innego państwa polską rację stanu, traci właśnie resztki narodowej godności. Polityczni i moralni bankruci” – komentował Tusk. Jak dalej tak pójdzie, to głównym tematem ostatniej prostej kampanii wyborczej w Polsce będzie przyszłość naszych relacji Polski z USA. Urodziłem się w 1966 roku, doskonale pamiętam czasy, kiedy Polska była wasalem jednego mocarstwa, nie chcę, aby teraz stała się wasalem drugiego. Po tym czego dokonaliśmy wspólnie w 1989, 1999 i 2004 roku zasługujemy na znacznie więcej.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version