Nie da się być matką czy kobietą w oderwaniu od kultury, w której się żyje. Nie da się nią być w oddzieleniu od biologii. Co znaczą dziś te dwa pojęcia? Jaka jest rola matki w kształtowaniu kobiecości córek i co to oznacza?

Płeć nas określa i decyduje, kim możemy się stać. Czy nam się to podoba, czy nie, to płeć sprawia, że jesteśmy jakoś postrzegani, odbierani. Bycie dziewczynką, niezależnie od tego, jak postrzegamy role płciowe, wiąże się z pewnymi procesami, które w rozwoju zarezerwowane są tylko dla nas – dla kobiet. Zmienia się ciało, na poszczególnych etapach ma swoje potrzeby i wymagania. Może być źródłem radości, satysfakcji, dumy czy rozkoszy, ale i udręki, wstydu, bólu. Akceptacja i świadomość własnego ciała to część tworzenia obrazu Ja, a na kolejnych etapach również swojej tożsamości – poszukiwania odpowiedzi na pytania: kim jestem, a kim nie jestem.

Kiedy na świat przychodzi córka, bycie mamą daje nam możliwość pokazania jej fascynującego świata kobiecości, wprowadzenia do niego i oswojenia go. Podróż tę rozpoczynamy już od pierwszych dni po narodzinach. Zaczynamy – nie musi to oznaczać innego traktowania synów i córek – istotną lekcję nauki ciała, akceptacji dotyku, radości z bliskości. Głaszczemy, przytulamy, pieścimy, myjemy. Sprawdzamy każdy milimetr ciała dziecka, czy nie ma wysypki, śladów ugryzień, czy fałdki na nóżkach układają się równomiernie. Zaglądamy do gardła, ucha, ale też uczymy chwytać grzechotkę, pić z kubeczka i turlać się na podłodze.

Pozwalamy dotykać swojej twarzy, piersi, brzucha. Uczymy ciała: tego, jak wygląda, jak funkcjonuje, jak nabywa sprawności, jakiego wymaga traktowania. Uczymy nazywania jego części – również tych intymnych (to ważne, aby córka dowiedziała, co to np. są piersi, od mamy, a nie u lekarza na kolejnych etapach rozwoju). Dzieci zaczynają się interesować swoimi genitaliami ok. 6.-10. miesiąca życia, zaraz potem jak poznają palce u rąk i nóg. Odkrywają same, że dotykanie ciała jest przyjemne, i nie ma w tym podtekstu seksualnego w znaczeniu relacji dorosłych. A może być to podstawa dla późniejszej gotowości do badania i poznawania własnego ciała.

Większość badań jest zgodna, że postawy wobec własnego ciała, nawyków żywieniowych czy higieny kształtowane są już na bardzo wczesnym etapie. Szczyt osiągają w okresie przedszkolnym, jednak modelowanie, uczenie przez naśladowanie odbywa się dużo wcześniej. Postawy te w blisko 70 proc. zależą od wpływu środowiska rodzinnego (Bouchard, 2004). To oznacza, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Na etapie przedszkola dzieci rozwijają świadomość swojej płci. Najpierw dziewczynki wiedzą, że są nimi (dopiero pod wpływem socjalizacji będą się zachowywały „jak dziewczynki”), potem pojawia się świadomość, że wszystkie dziewczynki kiedyś staną się kobietami, i na końcu dopiero przekonują się, że płeć jest stała i nie można jej zmienić, np. sposobem ubierania.

Ciało, które rozwija się intensywnie, staje się źródłem niekończących się eksploracji (np. przedszkolne zabawy w doktora). Teraz jest moment, by przekazać córce kilka cennych lekcji. Po pierwsze – wpoić określone nawyki higieniczne (to ważne, by ciało było czyste) i żywieniowe. Trzylatki mogą, a nawet powinny już same myć ręce, buzię, zęby i intymne części ciała. Nauczyć dziewczynki prawidłowego kierunku mycia – zawsze od przodu do tyłu, tak aby zapobiegać ewentualnym zakażeniom.

Druga ważna lekcja – przedstawić zasadę, że nikt prócz niej i ewentualnie lekarza, pielęgniarki czy rodzica w określonych sytuacjach (dotyczących zdrowia) nie może dotykać jej genitaliów. Wytłumaczyć wprost: „Jeśli ktoś dotyka twojego ciała w dziwny sposób i mówi, żebyś nikomu tego nie mówiła – od razu przyjdź do mnie. W sytuacjach, które cię niepokoją – możesz uciec, a nawet krzyczeć i kopać. Dotykanie genitaliów jest przyjemne, ale można to robić tylko w prywatnym miejscu, czyli tam, gdzie każdy przebywa sam”. Warto je z dzieckiem wskazać i ponazywać. Ta lekcja oswaja dziewczynkę z jej ciałem, jego reakcjami, zachęca do sprawdzania, co się z nim dzieje. Jest dla niej doskonałym punktem wyjścia do samobadania na kolejnych etapach rozwoju.

Dzieci w okresie przedszkolnym próbują odgrywać role innej płci. Dziewczynki często bawią się w tatusiów. To stwarza mamie idealną okazję, by powiedzieć córce, że tym, co różni mamy od tatusiów, jest fakt, że to one mają miejsce w brzuchu zwane macicą, w której rośnie dziecko, zanim się urodzi. I piersi, którymi karmią swoje dzieci mlekiem.

Kolejna okazja dla mamy na tym etapie rozwoju córki to wprowadzenie jej w skomplikowany świat emocji i okazywania uczuć. Przedszkolaki jednego dnia kochają na zabój, drugiego nienawidzą. Przytulają się i całują. Powinny się dowiedzieć, że nie można całować i przytulać kogoś, kto nie ma na to ochoty. Nasza córka również ma prawo odmówić bycia przytulaną zarówno przez inne dzieci, jak i przez dorosłych a także wiedzieć, że w czasie zabawy wszyscy powinni być ubrani (a przynajmniej mieć bieliznę).

W tym okresie musimy nauczyć też dziecko, czym są dwa ważne w życiu uczucia: miłość i przyjaźń. Pokazać odmienność miłości do rodzica, innych członków rodziny, kolegów czy zwierzaków. Objaśniać istotę przyjaźni – przyjaciele bawią się razem, pomagają sobie; dziewczynki mogą przyjaźnić się z chłopcami i nie ma w tym niczego złego; niektórzy mają wielu przyjaciół, inni tylko kilku, w przyjaźni łatwo kogoś zranić; dobrze jest mówić o swoich uczuciach, ale nie można ich przeżywać w taki sposób, który rani innych.

Okres w rozwoju, kiedy seks i dojrzewanie stają się jednymi z ważniejszych tematów, wielu specjalistów uważa za czas rozwoju moralności, bo pojawiają się współodczuwanie, zdolność do podejmowania decyzji i świadomość, że niosą one ze sobą konsekwencje. To teraz córka powinna się nauczyć, że w podejmowaniu niektórych decyzji pomocni mogą być dorośli (rodzice). Dla matki to bardzo dobry czas na uświadomienie seksualne córki i wprowadzenie jej w świat dojrzewania biologicznego. Warto sprawdzić, co dziewczyna już wie, zmierzyć się z pytaniami o masturbację, ale i z nowym ujęciem przyjaźni. Wprawdzie dziecko nadal szuka informacji u rodziców, ale stopniowo zaczyna coraz bardziej skłaniać się ku pani w szkole i rówieśnikom, więc warto wykorzystać wspólnie spędzany czas na przekazywanie ważnych wartości czy informacji (np. „drażni mnie ta reklama, ta modelka jest okropnie chuda”, „nie podoba mi się, że wmawiają dziewczynom, że jak użyją tej odżywki, to będą podobać się chłopcom”, „o, a tu jest rodzina, w której dziecko ma dwie mamy. Znam takie, w których jest tylko tata” itp.).

W okresie biologicznego dojrzewania (między 8. a 16. rokiem życia) kwestia ciała, urody, zmian w wyglądzie to tematy naturalne. Pierwsze oznaki to rozwój piersi (pączkowanie), jasne, rzadkie owłosienie łonowe i pod pachami. Dziewczynki zaczynają szybciej rosnąć (nawet 10 cm rocznie, co może skutkować omdleniami), zmienia się intensywność i zapach potu. Pojawia się pierwsza miesiączka. Nadal zbyt wiele młodych kobiet opowiada, że nie zostały w należyty sposób przygotowane do tego wydarzenia. Czuły wstyd, niepokój, ale i niechęć do własnego ciała. A kto lepiej niż matka – kobieta, która przeszła przez identyczne doświadczenia – wprowadzi córkę w ten intymny świat? Celebrowanie tego wydarzenia jako święta czy otwartość w sprawach fizjologii pomagają zaakceptować młodej dziewczynie tak istotne doświadczenie płci. Jeśli wcześniej córka widziała tampony czy podpaski, uczestniczyła w ich wyborze w sklepie, rozmawiałyśmy z nią o naszych preferencjach i doświadczeniach – będzie jej łatwiej. Opowiadajmy o cyklu, o obserwowaniu ciała i zmian, jakie w nim zachodzą: jak i dlaczego trzeba badać piersi oraz kontrolować śluz, jak zapisywać termin miesiączki i czemu to służy. Opowiedzmy o wizytach u ginekologa. Pierwszą zaplanujmy razem z córką i zaprowadźmy ją tam. Pokazujmy – jako matki – jak dbałość o zdrowie i ciało jest dla nas ważna, nie zapominając o przygotowaniu córki na rozwój emocjonalny i zmiany, które się z tym wiążą.

Dorosłość naszych córek zaczyna się wraz z psychiczną emancypacją, swoistym oddzieleniem. Dystans emocjonalny jest konieczny, aby poczuć się pewnym, stabilnym i samodzielnym człowiekiem. Również po to, aby stworzyć intymną relację czy zbudować przyjaźń – inną niż w młodości. Jeśli emancypacja ma być zdrowa i budująca, musi paradoksalnie wiązać się z zaangażowaniem w rolę córki: jestem obecna w życiu matki, matka jest nadal w moim. Rola ta ulega jednak pewnej modyfikacji. I modyfikacji ulega rola matki. Nie oznacza to, że matka jako rodzic przestaje być ważna. Badania pokazują, że czterech na pięciu dorosłych zapytanych w ankiecie przyznało, że ich związek z rodzicami jest nadal emocjonalnie bliski (Lawton, Silverstein, Bengtson, 1994), a związek z matką jest szczególnie istotny – przywiązanie do niej jest bardzo silne (Rossi, 1989). Matka przez własne doświadczenia i fizyczną bliskość z córką może być doskonałym tutorem na ścieżkach ku dorosłości. Jej historia staje się historią córki, daje korzenie, osadza w pewnej rzeczywistości, pomaga tworzyć tożsamość, szukać odpowiedzi na pytanie, kim jestem albo kim na pewno nie jestem?

Rola córki zmienia się na bardziej partnerską. Jest w niej więcej przestrzeni na dyskusje, uwspólnianie wartości, ale i podejmowanie innych decyzji niż decyzje czy wybory rodzica. Uwaga i energia matki przestają być tak mocno skupione na dziecku – ona też przygotowuje się do życia w innym układzie. Jej postawa staje się modelem, który córka przyjmie lub wobec którego będzie się buntować.

Badania pokazują, że w tworzeniu związku bardzo istotny jest model przywiązania, jaki pojawił się w dzieciństwie. Ma on znaczenie w definiowaniu oczekiwań wobec partnera, ma wpływ na wybór typu partnera, zachowania względem niego czy na stabilność związku.

Czas wchodzenia w dorosłość naszych córek wymaga więc pewnych specyficznych kompetencji – podtrzymywania bliskiego emocjonalnego kontaktu, ale też pozostawiania znacznej przestrzeni dla ich samodzielności. Małżeństwa złe i dobre, związki, ujawnienie homoseksualizmu, podjęcie decyzji o dalszym rozwoju – to zmiany, które wymagają stabilnego zaplecza. Matka powinna być gotowa do akceptacji decyzji, nieoceniania i wspierania na prośbę dziecka. Ma „czekać na wezwanie”, a nie wyprzedzać potrzeby córki. Badania Hagestad pokazały (1984), że jedna trzecia prób wpłynięcia rodziców na dorosłe dzieci była skuteczna, ale już rady dzieci względem dorosłych rodziców były przyjęte w 70 proc. Według tych samych badań, najbardziej istotnym tematem rozmów matek, córek oraz wnuczek są relacje międzyludzkie (panowie rozmawiają o pracy, pieniądzach i wykształceniu). Istotna jest też postawa matki wobec pracy, macierzyństwa, wartości, opieki nad starzejącymi się rodzicami. To ostatnie często uświadamia, że zmiana roli (z bycia zaopiekowanym na bycie opiekunem) bywa trudna zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. Wspierajmy córki, akceptujmy ich wybory i decyzje, modelujmy właściwe postawy i bądźmy z nimi. Towarzyszenie im w rozwoju to przywilej i fascynująca przygoda.

dr Magdalena Śniegulska psycholog dziecięcy Uniwersytetu SWPS. Zajmuje się psychologią rozwojową dzieci i młodzieży, zaburzeniami zachowania i interwencją kryzysową.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version