Wspiera osoby LGBT+, bierze udział w tzw. tęczowym piątku, podpisuje oświadczenie w sprawie aborcji i jedzie do Usnarza, by nakarmić uchodźców. Kim jest ks. Michał Jabłoński?

– Ich miłość nie jest gorsza od miłości osób heteroseksualnych, ich miłość podoba się Bogu – mówił proboszcz warszawskiej parafii Kościoła Ewangelicko-Reformowanego ks. Michał Jabłoński podczas pierwszego w Polsce publicznego błogosławieństwa par jednopłciowych, które odbyło się w miniony piątek, zaraz po ekumenicznym nabożeństwie z okazji Międzynarodowego Dnia przeciwko Homofobii, Bifobii i Transfobii (IDAHOBIT). Towarzyszyła mu ks. Halina Radacz z Kościoła Ewangelicko–Augsburskiego i duchowny katolicki ks. Adam Świeżyński.

– Jestem przekonany, że w trakcie nabożeństwa i już po nim spotkamy się z różnymi reakcjami: od tych pełnych wsparcia i poparcia, do tych pełnych oburzenia i zgorszenia, okraszonych cytatami biblijnymi i wypowiedziami wszystkich świętych decydujących o tym, kto może być w Kościele, a kto nie może. No cóż, Kościoły i ludzie, którzy ustalają ścisłe zasady dotyczące tego, kto jest do niego przyjęty, a kto nie, całkowicie tracą sens przesłania Jezusa, które brzmi: wszyscy są przyjęci, nikt nie jest wykluczony – mówił pastor Jabłoński.

Samo błogosławieństwo nie trwało długo: modlitwa, nałożenie rąk na głowę, znak krzyża. Odebrało je dziesięć par, choć oficjalnie zgłosiła się tylko jedna, już po nabożeństwie spontanicznie podeszły kolejne.

– Oczywiście błogosławieństwo nie jest równoznaczne z zawarciem małżeństwa przez te osoby, nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji prawnych. Jest sposobem na powiedzenie tym parom, że ich miłość nie jest gorsza od miłości osób heteroseksualnych, że również ich miłość podoba się Bogu, jeżeli jest tam odpowiedzialność, szacunek, radość dawania i ofiarowania siebie drugiemu – mówił pastor Jabłoński.

– Michał zgodził się na to błogosławieństwo od razu, ks. Adam Świeżyński też. A ks. Halina Radacz o tyle się zastanawiała, że nie chciała im narobić problemów. Wiedziała, że będzie mnóstwo komentarzy, także bardzo krytycznych, martwiła się o kolegów po fachu. Ale oni obaj są bardzo odważni, więc zapewne stwierdzili, że nie mają się czego bać, muszą robić to, co im sumienie i serce dyktuje – mówi Paulina Osińska, członkini kolegium kościelnego Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie, współorganizatorka ekumenicznego nabożeństwa.

Zna księdza Jabłońskiego od kilkunastu lat i widzi, że od dawna angażuje się w sprawy, które uważa za słuszne. W 2015 r., kiedy Europa zmagała się z pierwszym kryzysem uchodźczym, zrobił na plebanii spotkanie z uchodźcami, którzy opowiadali, co to znaczy uciekać ze swojego kraju przed wojną, biedą lub prześladowaniami.

Jakiś czas później zorganizował w kościele przy alei Solidarności spotkanie z rodzicami osób LGBT, przyszło kilkadziesiąt osób. W sierpniu 2021 r. razem z ks. Wojciechem Lemańskim pojechał do Usnarza Górnego na granicy polsko-białoruskiej, gdzie koczowała grupa uchodźców z Afganistanu. Duchowni chcieli im dostarczyć jedzenie, wodę i lekarstwa, ale funkcjonariusze straży granicznej nie pozwolili im podejść do obozowiska.

– Jeżeli w grę wchodzi człowiek cierpiący, złamany, jeżeli trzeba w ten sposób czynem nieść Ewangelię, Michał robi to bez względu na to, czy potem zostanie zmieszany z błotem, także przez własnych parafian. Oczywiście to nie jest tak, że krytyka po nim spływa, bardzo się stresuje i przeżywa ataki. Te lata, kiedy próbowano go uciszać, zdezawuować to, co robi, były straszne. Dla niego przede wszystkim, ale też dla parafii i wszystkich ludzi, którzy też widzą wartość w tym, co on robi. I cieszymy się, że już jest normalnie i że idzie ku dobremu – tłumaczy Osińska.

Uważa, że jeśli pastor Jabłoński coś robi, to zawsze szczerze i z pełnym przekonaniem.

– Ja go bardzo długo przekonywałam, żeby zrobił nabożeństwo z okazji IDAHOBIT, ale nie był gotowy. Musiał przejść przemianę wewnętrzną, widzieć wystarczająco dużo i wystarczająco dużo słyszeć, by poczuć, że naprawdę tego chce. Myślę, że jednym z momentów przełomowych był któryś z marszów narodowców, kiedy szli z przekreśloną flagą LGBT zrównaną z totalitaryzmem i ze swastyką. To nim wstrząsnęło. Jakiś czas później poprowadził nabożeństwo z okazji Dnia Przeciwko Rasizmowi, a ja już wiedziałam, że jest gotowy także na nabożeństwo z okazji IDAHOBIT. I rzeczywiście, kiedy go o to zapytałam, powiedział: robimy. Bez żadnej dyskusji – wspomina Osińska.

Ks. Michał Jabłoński już w 2021 r. w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówił, że jest gotowy błogosławić związkom jednopłciowym. Tłumaczył też, dlaczego wspiera organizację tzw. tęczowego piątku w polskich szkołach. – Chciałbym tym młodym ludziom, którzy odkrywają swoją nieheteronormatywną tożsamość, powiedzieć, żeby nie bali się, nie czuli się samotni, żeby wiedzieli, że Bogu chodzi nie tylko o prokreację, ale o to, by mogli opierać swoje życie na trzech wartościach: woli życia, miłości i wolności – mówił.

Dwa lata wcześniej, w samym szczycie rządów PiS, proboszcz Jabłoński nie tylko poparł akcję, ale także wziął w niej udział. – To wynika z mojej wiary, podejścia do Biblii, bliźniego, Boga – tłumaczył. Wysłał do I Społecznego LO w Warszawie list, w którym gratulował dyrekcji odwagi w pokazaniu nieheteronormatywnym uczniom i uczennicom, że są mile widziani. — Zważywszy na reakcje przeciwne i nieprzychylne tej akcji, reprezentowane przez niektóre środowiska społeczne i polityczne, tym bardziej podziwiam Państwa postawę, która wymaga odwagi, determinacji i zaangażowania w sprawy młodzieży LGBTQI — napisał.

– Kilka lat temu w naszym kościele wyświetlony został film dokumentalny Bogdana Białka „Przy Planty 7/9” o pogromie kieleckim – dodaje dziś ks. Michał Jabłoński. – Ważne są dla mnie wszelkie przejawy niesprawiedliwości wobec różnych osób czy grup cierpiących z powodu religii, przynależności rasowej czy tożsamości płciowej. Cierpiących z powodu tego, że są, jacy są, albo wierzą w taki, a nie inny sposób. Zawsze uważałem, że Kościół powinien stać przy nich i głośno o ich problemach mówić – wyjaśnia.

Zabiera głos w wielu ważnych społecznie kwestiach. W 2020 r. grupa parafian wydała oświadczenie przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. — Stajemy po stronie kobiet w Polsce, którym zabiera się prawo do dysponowania swoim sumieniem w sytuacji zagrożenia wysokim prawdopodobieństwem wad letalnych płodu. I że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego uderza zarówno w kobiety nam nieznane, jak i te, które żyją w naszym najbliższym otoczeniu” – napisali wierni, a ks. Jabłoński podpisał oświadczenie.

– Michał Jabłoński to wyróżniająca się postać, ale nie jedyna, bo podobnie działają pastor Tadeusz Jelinek i jego żona Anna z Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Żychlinie. Wszyscy oni są bardzo otwarci, życzliwi i nie wykluczają nikogo. Także obecny biskup Kościoła prezentuje bardziej otwarte stanowisko – tłumaczy prawnik Grzegorz Ostaszewski, który związany jest z warszawską parafią reformowaną.

Jest przekonany, że choć ta postawa nie jest prezentowana przez wszystkich duchownych, to w ostatnich latach w Kościele Ewangelicko-Reformowanym następuje stopniowa przemiana. – Obecnie ks. Jabłoński prezentuje w swoich kazaniach bardziej metaforyczne i symboliczne rozumienie podstawowych prawd wiary jak Zmartwychwstanie Jezusa czy Wniebowstąpienie. Argumentuje, że te prawdy wiary, ustalone we wczesnych wiekach chrześcijaństwa, powinny być przedstawiane w zgodzie z tym, co dziś wiemy o świecie i Biblii oraz historii jej powstawania. I myślę, że to jest fragment większej całości, który pokazuje, jak wychodzi poza szablony. A ludzie go słuchają, rozważają i też w nich następuje zmiana – mówi Ostaszewski.

Uważa, że w tej zmianie pomaga fakt, że w Kościele Ewangelicko-Reformowanym parafianie dyskutują otwarcie o różnych trudnych kwestiach, czasem nawet się kłócą.

– To pomaga oczyścić atmosferę i nawet jeżeli dyskusja jest gwałtowna, to może nawet w sposób niezauważalny, ale zaczyna się proces przepracowania pewnych tematów. Oczywiście sprzyja temu ustrój Kościoła, bo są w nim mechanizmy i narzędzia systemowe, które pozwalają na taką dyskusję – mówi Ostaszewski.

Kiedy w 2022 r. Solidarna Polska lansowała oficjalnie obywatelską inicjatywę zmian w kodeksie karnym (tzw. projekt „W obronie chrześcijan”), która miała na celu m.in. ochronę symboli religijnych, Ostaszewski był jednym z tych parafian, którzy przygotowali apel sprzeciwiający się tym zmianom. – Poddaliśmy go pod głosowanie na zgromadzeniu ogólnym zboru i przeszedł właściwie jednomyślnie. Rozesłaliśmy go potem do wszystkich klubów parlamentarnych z wyłączeniem Konfederacji. Dopilnowaliśmy, żeby poseł sprawozdawca go dostał. I ten projekt przepadł w pierwszym czytaniu jakoś z miesiąc temu. A poseł z Polski 2050 nas cytował z mównicy – opowiada Ostaszewski.

Ta historia jego zdaniem pokazuje, że to nie jest tak, że to pastor jest wyłącznie tym, który prowadzi owieczki. – U nas w kościele wierni sami mogą zgłaszać pomysły i je realizować – mówi.

Pytam ks. Jabłońskiego, czy angażowanie w sprawy społeczne się opłaca, skoro wiele razy zmagał się z ostrą krytyką, nakładano na niego kościelne kary.

– Jeżeli opłacaniem można nazwać harmonię między słowem a czynem, to uważam, że się opłaca. W życiu człowieka, a w szczególności duchownego nie powinno być hipokryzji. Nie powinno być niezgodności między tym, co głosisz na kazalnicy, a tym, jak żyjesz. Skoro właśnie powiedziałem w wywiadzie, że jako teolog i duchowny już jestem przygotowany na to, by błogosławić parom jednopłciowym, jak mógłbym potem odmówić poprowadzenia takiej ceremonii? Musi być konsekwencja, więc człowiek robi to, co uważa za słuszne, a to powoduje, że potem musi już tak robić. Staje się niejako zakładnikiem swoich czynów, bo w przeciwnym razie byłby zwykłym hipokrytą, który mówi inaczej, a czyni inaczej – tłumaczy ks. Jabłoński.

Przyznaje, że kiedy zaproponowano mu poprowadzenie publicznego błogosławieństwa, poczuł niepokój. Ale tylko przez krótką chwilę. – Przecież ja już swoje dostałem, otrzymałem różnego rodzaju reprymendy. Czego tu się bać? I było warto. My, troje duchownych, widzieliśmy wzruszone, uśmiechnięte twarze, pełne łez oczy. I taką wielką ulgę tych osób, że wreszcie doczekały się błogosławieństwa. Zawsze będę miał to w pamięci.

HtmlCode

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version