Sejm głosował ws. wniosku generała Tomasza Piotrowskiego reprezentowanego przez adwokata z dnia 6 maja o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Mariusza Błaszczaka. „Za” głosowało 245 posłów, przeciw było 181, a siedmiu się wstrzymało.
Marszałek Sejmu 18 czerwca skierował wniosek do Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych w celu jego rozpatrzenia. Głosowanie komisji w tej sprawie odbyło się 11 lipca. Komisja rekomendowała Sejmowi uchylenie immunitetu przewodniczącemu Klubu Parlamentarnego PiS. Błaszczak miał publicznie znieważyć Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych i pomówić go o postępowanie, które miało narazić go na utratę zaufania potrzebnego do zajmowanego stanowiska.
Gen. Tomasz Piotrowski złożył wniosek ws. byłego szefa MON
Gen. Piotrowski uznał, że były minister obrony narodowej „poniżył go w opinii publicznej”. Sprawa dotyczy rosyjskiego pocisku znalezionego w kwietniu 2023 r. w lesie pod Bydgoszczą. Błaszczak zarzucił dowódcy nieprzestrzeganie procedur w związku z odkryciem rakiety. Jego zdaniem „procedury i mechanizmy reagowania zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego, który nie wywiązał się właściwie ze swoich obowiązków”.
– Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb – stwierdził polityk PiS.
Mariusz Błaszczak odpierał zarzuty ws. uchylenia immunitetu
Błaszczak komentował też wniosek gen. Piotrowskiego ws. uchylenia immunitetu. „Były dowódca operacyjny, który najwyraźniej postanowił zostać politykiem, sam przyznał, że nie wiedział o rosyjskiej rakiecie, aż do dnia, w którym ją znaleziono. Do jego ustawowych obowiązków należała obrona przestrzeni powietrznej, w tym właściwa interpretacja sygnałów radarowych” – przekonywał.
Błaszczak zwrócił uwagę na „zawarte we wniosku zdanie, że od grudnia 2022 do kwietnia 2023 Dowództwo Operacyjne nie dysponowało informacjami, że na terytorium Polski wleciała rosyjska rakieta, a pozostawało w przekonaniu, że sygnał wykryty przed radary to tzw. echo radarowe, świadczy o tym, że były dowódca nie dopełnił swoich obowiązków”. Zdaniem byłego szefa MON zarzuty „to wymysły wyobraźni sfrustrowanego człowieka, który nie dał rady na stanowisku”.