– Złożyłem wyjaśnienia, wytłumaczyłem prokuratorowi, że miałem prawo i obowiązek, żeby te dokumenty odtajnić. O szczegółach nie mogę mówić – przekazał dziennikarzom po wyjściu z przesłuchania.

Mariusz Błaszczak potwierdził, że usłyszał zarzuty prokuratorskie. Dodał, że jego zdaniem są one bezzasadne. – Prawda zwycięży – stwierdził.

Mariusz Błaszczak usłyszał zarzuty. „Nie przyznał się”

– Poseł nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu. Złożył krótkie wyjaśnienia, odpowiadał na pytania swoich obrońców, nie chciał odpowiadać na pytania prokuratura – przekazał prok. mjr. Marcin Maksjan.

Doprecyzował, że prokuratura zarzuca Błaszczakowi „przekroczenie swoich uprawnień” m.in. poprzez wydanie decyzji o zdjęciu klauzuli „tajne” i”ściśle tajne” z „bardzo wrażliwych dokumentów”.

Prokurator przypomniał, że fragmenty dokumentów zostały upublicznione w ostatnim miesiącu kampanii wyborczej m.in. w spocie wyborczym oraz mediach społecznościowych. – Chodziło o czas-okres prowadzenia samodzielnej operacji obronnej, określenie rubieży strategicznych i przyczółków obrony oraz terminu przybycia sił sojuszniczych. Działał tym samym na szkodę interesu publicznego i wyrządził poważną szkodę Rzeczpospolitej Polskiej – tłumaczył prokurator.

– Mamy do czynienia z dwoma czynami działającymi zbiegowo – art. 231 par. 2 Kodeksu karnego (Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego – red.) oraz art. 265 par. 1 Kodeksu karnego (Ujawnianie lub wykorzystanie informacji niejawnych – red.). Za popełnienie tego przestępstwa grozi odpowiedzialność karna od roku do 10 lat – dodał mjr. Maksjan.

Mariusz Błaszczak usłyszał zarzut. W tle „obrona na linii Wisły”

Zarzut dotyczy sprawy z lipca i września 2023 roku, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Mariusz Błaszczak odtajnił, a następnie ujawnił fragmenty powstałego w 2011 roku planu użycia Sił Zbrojnych RP „Warta”, który dotyczył obrony przed potencjalnym atakiem Rosji.

Minister obrony narodowej w rządzie PiS stwierdził, że politycy Platformy Obywatelskiej za swoich rządów PO-PSL planowali obronę kraju na linii Wisły, co skutkowałoby oddaniem pod okupację połowy kraju.

Sejm uchylił Błaszczakowi immunitet 6 marca 2025 roku.

W piątek rano polityk w mediach społecznościowych zwrócił się do premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Zadeklarował, że „bez wahania zrobiłby to jeszcze raz”.

„Miałem nie tylko prawo, ale i obowiązek. Dzięki temu Polacy znają prawdę o tym jaki los szykowaliście mieszkańcom Wschodniej Polski. Dzięki temu już nikt nigdy nie wróci do takich planów. Prawda zwycięży” – napisał.

Mariusz Błaszczak usłyszał zarzut. „Takiej sprawy do tej pory nie było”

Obecny wiceszef MON Cezary Tomczyk, jeszcze przed postawieniem Błaszczakowi zarzutu, mówił, że „takiej sprawy do tej pory nie było”.

– Nigdy, na całym świecie, w żadnym kraju nie zdarzyło się, żeby minister obrony w czasie pełnienia swojego urzędu ani później w jakikolwiek sposób ujawnił plany obronne własnego państwa i to w dodatku w sposób zmanipulowany tak, aby uderzyć we własną armią, we własny kraj – mówił reporterom Polsat News w Sejmie. Podkreślił, że sprawa ta powinna „zakończyć się wyrokiem dla Mariusza Błaszczaka, bo to nie tylko hańba, ale po prostu przestępstwo”.

Zdaniem Marcina Przydacza z PiS zarzuty to sprawa czysto polityczna. – Pan Błaszczak nie ma usłyszeć zarzutów w związku z planem „Warta”, bo za ten plan odpowiada Donald Tusk i jego współpracownicy. Jak wszyscy wiemy planowali oni obronę Polski na linii Wisły, co oznaczałoby oddanie połowy kraju pod okupacje agresora ze wschodu – stwierdził w rozmowie z reporterem Polsat News. Dodał, że ten „już historyczny” dokument został upubliczniony, by „nigdy więcej tego typu szkodliwe pomysły nie były realizowane”.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version