Najmłodsi wyborcy dali wygraną koalicji 15 października. A zwłaszcza młode kobiety. Premier Donald Tusk chciał wstrząsnąć swoimi ludźmi w Sejmie, by brali się do kampanijnej pracy w mediach społecznościowych. Inaczej nie wskrzeszą emocji z 2023 r.
Jeśli w mediach społecznościowych Koalicja Obywatelska będzie kolektywnym Bronkiem — i jak Bronisław Komorowski nie zdoła nawiązać kontaktu z ludem, tylko że w mediach społecznościowych — to prosić się będzie o kłopoty w wyborach prezydenckich.
Walcząc o najmłodszy elektorat w 2023 r. Donald Tusk nawet błaznował na TikToku, byleby dotrzeć do pokolenia swoich dzieci czy wręcz wnuków. Nie dziw więc, że teraz premier — na spotkaniu w kancelarii premiera — gonił parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej do kampanijnej pracy w mediach społecznościowych.
Media społecznościowe kluczowe
Rosnący odsetek ludzi czerpie informacje o świecie wyłącznie z mediów społecznościowych, a przynajmniej w pierwszym rzędzie z nich. Na tle Europy Polacy są wręcz rekordzistami. Z raportu IBIMS i IBRIS „Skąd Polacy czerpią informacje?” wynika, że aż 52,9 proc. polskich użytkowników mediów społecznościowych używa ich jako źródła informacji. Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Grecy (54,6 proc.).
Masa polityków Koalicji Obywatelskiej poszła w ministry i na inne urzędy. Trudno się dziwić, że zapał do aktywności w mediach społecznościowych wygasł. A i władza rozleniwia. Tymczasem konkurencja nie próżnuje.
Dla Konfederacji sieć jest matecznikiem — tam Sławomir Mentzen, ich kandydat na prezydenta, koncentruje swoją kampanię. Jeździ też ze spotkaniami w terenie. Media tradycyjne w zasadzie pomija. Na TikToku jest gigantem, nawet jeśli jego filmiki są infantylne.
PiS na kampanię w mediach społecznościowych jest właściwie skazany. Sztab Karola Nawrockiego nie ma pieniędzy, więc szuka bezkosztowych sposobów na agitację. A wykorzystanie mediów społecznościowych jest bardzo tanie. Tylko za pomocą własnych profili polityków PiS można wygenerować ogromne zasięgi. Na Nowogrodzkiej rozszyto kampanię w internecie na dwie: negatywną wymierzoną w Rafała Trzaskowskiego i pozytywną relacjonującą działania Nawrockiego. PiS wciąż zalewa sieć swoimi spotami uderzającymi w prezydenta Warszawy. Nawrocki jest daleko w tyle za prezydentem Warszawy, ale dopiero buduje swoje zasięgi.
Telewizja nie wystarczy
Rafał Trzaskowski jest za to gwiazdorem w mediach tradycyjnych. Ale elektorat, do którego tym kanałem trafia, jest i tak już zdobyty. Wieczne betonowanie tego elektoratu nie ma sensu.
Najbardziej labilnym elektoratem, który w 2023 r. głosował na koalicję 15 października, są najmłodsi wyborcy, zwłaszcza młode kobiety. Wówczas frekwencja wśród najmłodszych wyborców (18-29 lat) eksplodowała do aż 70,9 proc. (z zaledwie 46,6 proc. w 2019 r.). Ten elektorat był wiedziony w dużej mierze emocją ws. aborcji. A ta emocja już w zasadzie wygasła, odsunięcie PiS od władzy i realne (choć nie ustawowe) złagodzenie prawa antyaborcyjnego stało się faktem. Stąd dylemat: jak sztab Trzaskowskiego może dotrzeć i porwać na nowo młodych, zwłaszcza kobiety? Trzaskowski nie może być tylko gadającą głową w największych telewizjach, bo to dla „dwudziestek” prehistoryczne media. Prezydent stolicy nie może być w tej walce sam, potrzebuje armii szeregowców, czyli innych polityków KO, w socjalach.
![](https://ocdn.eu/pulscms/MDA_/0c1789c9dbb54754c0efd193b2a05d11.png)