Michał Winiarski to postać, której nie trzeba specjalnie przedstawiać kibicom siatkówki, nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. W ostatnich latach, już po odwieszeniu butów na kołek, „Winiar” stawia coraz pewniejsze kroki w roli trenera. Po awansie na igrzyska olimpijskie do Paryża (2024) z reprezentacją Niemiec, zgarnięciu Tauron Pucharu Polski, teraz przyszedł czas na pierwszy samodzielny, trenerski medal w PlusLidze.

Michał Winiarski przerwał klątwę polskich trenerów w PlusLidze

Warto zaznaczyć, że nie jest też tak, że polska myśl szkoleniowa w siatkówce podupadła. Brak polskiego trenera w grze o złoto to w dużej mierze konsekwencja braku chęci podjęcia ryzyka przez kolejne zarządy i szefów najmocniejszych klubów w PlusLidze. Polscy szkoleniowcy, zwłaszcza ci rozpoczynający pracę w zawodzie, najczęściej prowadzą drużyny o dużo niższych budżetach aniżeli potentaci.

Winiarski po kilku lat przyuczania się w Skrze Bełchatów (m.in. u Roberto Piazzy), prowadzeniu z powodzeniem Trefla Gdańsk, dostał pełne zaufanie w Zawiercie. Aluron CMC Warta teraz zbiera plony z zaufania, jakim obdarzyła jednego z najbardziej zdolnych szkoleniowców z polskim paszportem na rynku. Zawiercianie właśnie awansowali do finału PlusLigi, po raz pierwszy w historii klubu.

– Na pewno należą się gratulacje dla całego zespołu. Chłopaki udźwignęli ciężar tego rewanżowego spotkania i tego, że Warszawa grała kapitalnie w pierwszym secie. Cały czas byli głową w grze. W pierwszym secie, porównując trochę do żargonu piłkarskiego, chcieliśmy grać z kontry. Natomiast Warszawa zaatakowała. W następnych dwóch setach jednak my zaatakowaliśmy, bardzo pewnie. Wspaniała atmosfera od kibiców poniosła nas do historycznego sukcesu. A trzeba pamiętać, że to nie jest koniec – przyznał Winiarski przed klubową kamerą po zwycięskim rewanżem (3:1) z Projektem Warszawa.

Aluron CMC Warta Zawiercie pierwszy raz zagra o złoto

Dodatkowo szkoleniowiec Aluron CMC Warty ocenił, co jest na horyzoncie w grze o złoto oraz docenił pracę włożoną w półfinałową batalię przez warszawskich rywali.

– To są ostatnie dwa bądź trzy mecze. Każdy będzie dawał wszystko, z serducha i z wątroby. To się gra na takiej adrenalinie, że nie będzie mowy o zmęczeniu. Co chciałem jeszcze dodać, to pogratulować Warszawie, bo wiem, jak ciężko się też przegrywa. W zeszłym roku byliśmy blisko medalu, to nam się nie udało. Ciężką pracą znaleźliśmy się w następnym roku w finale. Brawo dla nich za grę. Sport niestety czasami bywa tak brutalny, że niektórzy mogą się cieszyć, a niektórzy muszą się smucić. Trzeba pamiętać, że to jest tylko sport i tyle – skwitował Winiarski.

Dodajmy, że ostatnim Polakiem w grze o złoto PlusLigi był w sezonie 2015/16 trener Andrzej Kowal. Prowadzona przez niego Asseco Resovia Rzeszów przegrała jednak tytuł w rywalizacji z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, którą dowodził Włoch Ferdinando De Giorgi. Co ciekawe, sezon później (tj. 2016/17) w barażach awans do PlusLigi wywalczył zespół z Zawiercia, wygrywając baraż z AZS Częstochowa.

Od kampanii 2017/18 rozpoczęła się droga zawiercian, krok po kroku, aż do tego, co jest obecnie. Czyli pierwsze trofeum w gablocie (Tauron Pucharu Polski 2024) i szansa na podwójną koronę. Choć wyzwanie będzie najtrudniejsze z możliwych. Po drugiej stronie siatki stanie aktualny mistrz kraju, Jastrzębski Węgiel.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version