Nasz tryb życia i dieta mają olbrzymi wpływ na spowolnienie lub przyspieszenie procesu starzenia. Naukowcy odkryli właśnie, że millenialsi popełniają jeden błąd, który może kosztować ich kilka lat życia.
Dni Majki, 38-letniej menedżerki średniego szczebla w jednym z dużych banków, upływają w sumie bardzo podobnie. Wstaje zazwyczaj o ósmej i przy kawie szykuje się do pracy, szybko przegryza jakąś bułkę, jeśli akurat jest w domu – bo Majka jest rozwiedziona, mieszka sama i nie zawsze pamięta o zrobieniu zakupów.
Potem zjeżdża do garażu, pół godziny później melduje się za biurkiem w jednym z warszawskich biurowców. A tam wiadomo, tysiąc spraw w komputerze, tysiąc telefonów, tysiąc kaw. Gdy wraca do domu o 18, ma zazwyczaj ochotę zamówić sobie coś dobrego do jedzenia, napić się wina i zalec na kanapie przed Netfliksem albo pogadać z przyjaciółką przez telefon. Czasem jednak mobilizuje się i idzie na siłownię czy szybki spacer, chociaż na pół godzinki. A w weekendy? Praktycznie to samo – nadganianie pracy, filmy, wieczorem kino albo streamingi w domu.
Co najbardziej niezdrowego jest w życiu Majki? Zbyt dużo pracy? Nieregularne jedzenie? Za dużo kofeiny? Nie – Majka największą krzywdę robi sobie tym, że spędza większość doby na siedząco. Podobnie jak wielu przedstawicieli jej pokolenia, którzy wyjątkowo dużo czasu spędzają w pozycji siedzącej. I nawet jeśli są wciąż szczupli i zdrowi, ten właśnie czynnik sprawia, że ich organizmy starzeją się w przyspieszonym tempie – odkryli naukowcy z University of Boulder w Kolorado.
Pokolenie kanapowców
Naukowcy przeanalizowali dane zdrowotne 1000 osób w wieku 28–49 lat (średnia wieku badanych to 33 lata), które brały udział w długookresowym projekcie badania rozwoju poznawczego i zdrowia fizycznego mieszkających w Kolorado bliźniąt i osób adoptowanych od dzieciństwa. Badania bliźniąt w tym kontekście są szczególnie ważne, ponieważ pozwalają naukowcom na określenie, czy badane czynniki (choroby, rozwój umysłowy, itd.) mają podłoże genetyczne, czy są efektem wychowania w konkretnym środowisku.
Badacze zadali wszystkim tym osobom kilka pytań o ich tryb życia, między innymi o to, jak długo siedzą w ciągu doby i tygodnia. Okazało się, że średnia godzin spędzonych na krześle i kanapie była wśród badanych osób ogromna – millenialsi spędzali na siedząco ponad 60 godzin tygodniowo. Jak wynika z innego badania przeprowadzonego przez naukowców z Washington University School of Medicine, niestety, jest to więce, niż siedzieli ludzie jeszcze na początku lat 2000 – średnio w latach 2001–2016 liczba przesiedzianych godzin przez osoby dorosłe wzrosła o godzinę na dobę – z 5,5 do 6.4 godziny na dobę, a wśród nastolatków z 7 do 8,2 godziny na dobę.
Wśród millenialsów w 2024 r. średnia to dziewięć przesiedzianych godzin na dobę, ale rekordziści spędzali tak nawet 16 godzin dziennie. Drugie z pytań dotyczyło ich aktywności fizycznej. Okazało się, że mieli oni od 80 do 160 minut umiarkowanej aktywności fizycznej, np. spacerów średnio tygodniowo – co oznacza od 10 do 20 minut dziennie – i mniej niż 135 minut intensywnych ćwiczeń tygodniowo. Badania przeprowadzono w USA, ale dziś przecież styl życia w całym zachodnim świecie jest podobny.
Odwrócić efekt starzenia
Czy te przesiedziane godziny i niezbyt imponujący czas aktywności fizycznej miały jakiś wpływ na zdrowie badanych? Żeby to sprawdzić, naukowcy zmierzyli dwa wskaźniki – BMI i poziom cholesterolu, w tym cholesterolu HDL i wszystkich osób, bo uznali, że te wskaźniki najlepiej odzwierciedlają ryzyko pojawienia się z wiekiem chorób sercowo–naczyniowych i metabolicznego starzenia się organizmu. Okazało się, że im więcej ktoś siedział, tym jego ryzyko chorób serca czy metabolicznych było wyższe, choć badani czuli się i wyglądali na zupełnie zdrowych.
I niestety, umiarkowana aktywność fizyczna niewiele tu pomagała. Naukowcy zauważyli też, że efekt przyspieszonego starzenia występował w parach bliźniąt prowadzących różny tryb życia – ta osoba, która siedziała więcej, miała gorsze wyniki badań. To jednoznacznie dowodzi, że nie jest to kwestia predyspozycji genetycznych.
Weekendowi wojownicy
Ale jest też dobra wiadomość – naukowcy zauważyli, że aktywność intensywna (np. bieganie czy szybka jazda na rowerze) ma efekt niwelujący długi czas siedzenia. Badacze odkryli, że u osób, które ćwiczyły intensywnie przez 30 minut dziennie, wyniki pomiaru cholesterolu i wskaźnika BMI przypominały wyniki osób o 5-10 lat młodszych, które tyle samo czasu spędzały siedząc, ale nie ćwiczyły. – Młodzi dorośli mają tendencję do myślenia, że są odporni na skutki starzenia się. Myślą sobie: „Mój metabolizm jest świetny, nie muszę się martwić, dopóki nie będę w wieku 50 lub 60 lat” — mówi genetyk Ryan Bruellman, główny autor tego badania. To badanie jasno pokazuje, w jak wielkim są błędzie. – Naprawdę spacer z pracy do domu może nie wystarczyć – ostrzega Bruellman.
Trzeba więc robić wszystko, aby ograniczyć efekt długiego siedzenia – przede wszystkim siedzieć mniej. – Używaj biurka na stojąco, rób przerwy i organizuj spotkania spacerowe, aby ograniczyć czas siedzenia w pracy – radzi Bruellman. – Jeśli to możliwe, przez co najmniej 30 minut dziennie rób ćwiczenia, które powodują, że brakuje ci oddechu lub bądź „weekendowym wojownikiem”, wykonując w wolne dni dłuższe, energiczne treningi – mówi naukowiec.
Źródło: University of Colorado Boulder