Zazwyczaj nadciśnienie nie daje żadnych objawów. Bywa, że pacjent dowiaduje się, że je ma, dopiero gdy trafia do szpitala z zawałem serca lub udarem mózgu – mówi kardiolog prof. Paweł Balsam

Prof. Paweł Balsam: Ryzyko nadciśnienia tętniczego rośnie wraz z wiekiem, szczególnie po 40. roku życia, ale wcale nie rzadko diagnozujemy je u znacznie młodszych pacjentów, 30-, nawet 20-latków.

– W tej grupie występuje głównie tzw. nadciśnienie pierwotne, czyli niebędące następstwem innych chorób. Może być ono wywołane czynnikami genetycznymi, stylem życia, nadmierną masą ciała, czynnikami środowiskowymi, stresem.

Znacznie rzadziej u młodych pacjentów stwierdzamy nadciśnienie wtórne, które jest następstwem chorób nerek, zwężenia tętnic nerkowych, zaburzeń endokrynologicznych, m.in. nadczynność tarczycy, kory nadnerczy lub przysadki mózgowej. Ten rodzaj nadciśnienia występuje rzadziej, stanowi ok. 10 proc. przypadków nadciśnienia.

– Zazwyczaj są to osoby o nadmiernej masie ciała, mało aktywne fizycznie, które zapracowały sobie na chorobę niezdrowym stylem życia. Ale zdarzają się także osoby szczupłe, u których doszedł do głosu czynnik genetyczny odziedziczony po rodzicach. W wywiadzie medycznym ci pacjenci często mówią, że ich rodzice także leczyli się na nadciśnienie już w młodym wieku albo wręcz mieli rozpoznaną miażdżycę, doświadczali zawału serca lub udaru mózgu.

– Najczęściej podczas przypadkowych pomiarów ciśnienia w gabinecie lekarza medycyny pracy albo lekarza rodzinnego czy podczas wizyty u babci. Często 40. czy 50. urodziny skłaniają pacjentów do zrobienia sobie przeglądu zdrowia i właśnie wtedy niespodziewanie wychodzi na jaw nadciśnienie, wysoki cholesterol czy cukrzyca typu 2.

– Zazwyczaj nadciśnienie nie daje żadnych objawów. Tylko niektórzy pacjenci skarżą się na bóle głowy lub odczuwają pulsowanie w obrębie głowy. Nie na darmo nadciśnienie nazywane jest cichym zabójcą. Bywa, że pacjent dowiaduje się, że ma nadciśnienie, dopiero gdy trafia do szpitala z zawałem serca lub udarem mózgu, do którego doprowadziło nadciśnienie. Dziś podczas odprawy w klinice, w której pracuję, omawiano przypadek czterdziestokilkuletniego pacjenta przyjętego z powodu zawału serca, który dotychczas nie leczył się na żadną chorobę przewlekłą. Okazało się, że ma ciśnienie rzędu 160/110 mm Hg. [Niepodwyższone ciśnienie tętnicze krwi wynosi < 120/70 mm Hg – przyp. red.].

Nadciśnienie trzeba leczyć do końca życia. Leczenia nie wolno przerywać, bo konsekwencją tego jest nagły wzrost ryzyka sercowo-naczyniowego

– Ważnym elementem, często bagatelizowanym przez pacjentów i wciąż niedocenianym przez część lekarzy, jest zmiana stylu życia. Warto zrezygnować ze szkodliwych używek, takich jak papierosy i alkohol, poprawić dietę, ograniczyć spożycie soli oraz prowadzić regularną aktywność fizyczną i znormalizować masę ciała. Dzięki tym zmianom możemy obniżyć ciśnienie o kilkanaście mm Hg. U kilku procent chorych dzięki wprowadzeniu tych zmian udaje się uzyskać wyrównanie ciśnienia. U pozostałych niezbędna jest farmakoterapia.

– Nadciśnienie trzeba leczyć do końca życia. Leczenia nie wolno przerywać, bo konsekwencją tego jest nagły wzrost ryzyka sercowo-naczyniowego. Młodym pacjentom trudno się z tym pogodzić. Mówią, że nic im nie jest, więc nie będą truć się chemią. Niestety, z wiekiem ich ciśnienie będzie coraz wyższe, bo wiek jest głównym czynnikiem ryzyka nadciśnienia.

Farmakoterapia nadciśnienia, na którą pacjenci tak narzekają, zwykle ogranicza się do przyjmowania jednego lub dwóch preparatów. Zarówno amerykańskie, jak i europejskie towarzystwa kardiologiczne zalecają stosowanie preparatów złożonych zawierających dwie-trzy substancje czynne, po to aby terapia była jak najmniej skomplikowana. Większość pacjentów zaczyna leczenie od przyjmowania jednej tabletki leku złożonego raz dziennie. U bardzo młodych pacjentów i osób w podeszłym wieku ze świeżo rozpoznanym nadciśnieniem zaczynamy od leku zawierającego jedną substancję czynną, ponieważ obawiamy się gwałtownego obniżenia ciśnienia, co może spowodować zawroty głowy, omdlenia, zasłabnięcia. Od jednego leku zaczynamy też terapię u bardzo młodych pacjentów z niewielkim ryzykiem powikłań.

Nowością jest zalecenie dotyczące uzupełniania potasu u osób, które mają go w diecie zbyt mało. Po raz pierwszy znalazło się ono w najnowszych wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego z końca sierpnia tego roku. Utrzymywanie stężenia potasu we krwi pacjentów z nadciśnieniem w górnej granicy normy, czyli na poziomie 4,5-5 mmol/l, powoduje obniżenie ciśnienia tętniczego o kilka mm Hg.

– Diagnozowaniem i leczeniem nadciśnienia może jak najbardziej kierować lekarz rodzinny. Około 40 proc. przychodni POZ uczestniczy w programie opieki koordynowanej, w ramach którego lekarz rodzinny może zlecić holter ciśnieniowy. To bardzo cenne narzędzie, które pomaga w diagnostyce i daje możliwość weryfikacji skuteczności leczenia, ale potrzebuje go tylko ok. 10 proc. pacjentów. Stosujemy je głównie w sytuacji, gdy pomiary domowe budzą wątpliwość. Odczyt z 48-godzinnego pomiaru pozwala wówczas rozstrzygnąć, czy pacjent choruje na nadciśnienie, czy nie.

Skierowanie do kardiologa czy hipertensjologa jest wskazane wtedy, gdy ciśnienia nie daje się wyrównać pomimo włączenia drugiego i trzeciego leku oraz modyfikacji dawek.

– Dzięki mechanizmom adaptacyjnym większość pacjentów czuje się dobrze pomimo nadciśnienia. Wprowadzenie leczenia farmakologicznego oznacza konieczność zaadaptowania się do nowej sytuacji. Dlatego przez kilka dni po wdrożeniu leczenia pacjent może czuć się senny i pozbawiony energii. Aby tego uniknąć, zaczynamy terapię od niskich dawek leków i zapraszamy pacjenta na wizytę kontrolną za miesiąc. Prosimy, aby w tym czasie dwa razy dziennie mierzył ciśnienie w domu i zapisywał wyniki pomiarów. Domowe pomiary są bardzo ważnym elementem kontroli nadciśnienia, bo w domowych warunkach pacjent jest mniej zestresowany niż w gabinecie, gdzie może wystąpić tzw. efekt białego fartucha spowodowany właśnie stresem. Podczas wizyty kontrolnej lekarz analizuje wyniki pomiarów i w razie potrzeby zwiększa dawki leków. Celem terapeutycznym jest uzyskanie ciśnienia na poziomie 120-130/ 80-90 mm Hg.

– Zalecamy wykonanie dwóch pomiarów rano i dwóch wieczorem, a następnie wyciagnięcie z tego średniej. Aby pomiar był miarodajny, należy korzystać z certyfikowanego ciśnieniomierza, najlepiej naramiennego, automatycznego. Spis certyfikowanych modeli jest na stronie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Natomiast certyfikatu nie mają dostępne na polskim rynku opaski czy zegarki sportowe, których producenci twierdzą, że posiadają funkcje mierzenia ciśnienia. Kupując ciśnieniomierz, trzeba zwrócić uwagę na odpowiedni rozmiar mankietu, tak aby był on dostosowany do obwodu ramienia. Osoby otyłe i bardzo szczupłe potrzebują mankietów niestandardowych.

Warto mierzyć ciśnienie zawsze w podobnych okolicznościach, np. po śniadaniu, przed kolacją, ale nie bezpośrednio po obfitym posiłku, bo pomiar będzie zaniżony, a pod wpływem stresu i bezpośrednio po aktywności fizycznej, choćby marszu po schodach – zawyżony. Na zafałszowanie wyniku może wpłynąć wypicie mocnej kawy czy wypalenie papierosa bezpośrednio przed pomiarem. Przed rozpoczęciem pomiaru należy posiedzieć przez 4-5 min, aby oddech się wyrównał. Mankiet zakładamy tak, aby jego dolna krawędź znajdowała się nieco powyżej zgięcia łokciowego, a przedramię należy oprzeć o stół lub biurko, aby dłoń znajdowała się na wysokości serca. Wykonujemy jeden pomiar, a następnie po minucie drugi i wyciągamy średnią.

– To zależy, jak długo taka osoba miała nadciśnienie przed rozpoczęciem leczenia. Ryzyko powikłań po wdrożeniu leczenia nadciśnienia obniża się stopniowo. Aby wróciło do poziomu, kiedy ta osoba nie miała nadciśnienia, potrzeba kilku czy nawet kilkunastu miesięcy.

– Serce osoby z nadciśnieniem musi pracować ciężej, aby pokonać zwiększony opór związany z ciśnieniem krwi w naczyniach, a to może doprowadzić do niewydolności tego organu. Ten mechanizm również przyspiesza miażdżycę w naczyniach wieńcowych, prowadząc do choroby niedokrwiennej serca i zawału, oraz w naczyniach mózgowych, zwiększając ryzyko udaru mózgu, ale także chorób otępiennych. Ponadto płynąca pod dużym ciśnieniem krew napiera na ściany tętnic i zwiększa ryzyko powstawania tętniaków. Jednym z najpoważniejszych powikłań nadciśnienia jest uszkodzenie drobnych naczyń w kłębuszkach nerkowych, co prowadzi do przewlekłej niewydolności nerek. Długotrwałe, nieleczone lub źle leczone nadciśnienie grozi także nieodwracalnym uszkodzeniem naczyń w siatkówce oka (tzw. retinopatia nadciśnieniowa) oraz uszkodzeniem nerwu wzrokowego prowadzącym do ślepoty. Dlatego lepiej nie ryzykować!

Prof. dr hab. n. med. Paweł Balsam, kardiolog, kierownik Oddziału Klinicznego Elektrokardiologii, Uniwersyteckie Centrum Kliniczne, Warszawski Uniwersytet Medyczny

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version