Daniel Obajtek definitywnie przestał być prezesem Orlenu. Jacek Sasin abdykował z funkcji ministra na długo przed wyborami. Przynajmniej tak twierdzi NIK, który obydwu panów krytykuje za wyprzedaż Lotosu. Urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli liczą, że nowe władze wreszcie wpuszczą ich do Orlenu, by mogli zbadać tajemnice fuzji.

NIK oficjalnie ujawnił raport „Realizacja działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym”, który powstał m.in. po zbadaniu dokumentów i działań Ministerstwa Aktywów Państwowych i Ministra Ochrony Klimatu i Środowiska. Kontrolerzy nie mieli wglądu w dokumenty Orlenu i Lotosu, gdyż firma kierowana przez Daniela Obajtka odmawiała im prawa wstępu. Od dawna toczyły się o to boje w prokuraturze i sądach, ale teraz sprawy nabrały gwałtownego przyspieszenia.

O północy 5 lutego Daniel Obajtek kończy kierowanie Orlenem, a 6 lutego na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariusze zmieniają skład rady nadzorczej spółki. Nowa rada wybiera nowego prezesa lub wyznacza na początek tylko osobę, która będzie pełniła obowiązki prezesa. Kimkolwiek będzie nowy szef Orlenu, otwiera drzwi przed kontrolerami z NIK, którym Daniel Obajtek odmawiał wstępu do Orlenu. Zaczyna się akcja odsłaniania tajemnic gigantycznej — jeśli chodzi o kwoty i znaczenie dla naszego bezpieczeństwa — transakcji przejęcia przez Orlen Lotosu i odsprzedaży części jego majątku. Pytań jest mnóstwo.

Prezes Obajtek, bojąc się odwołania, kilka dni temu oddał się do dyspozycji starej rady nadzorczej, którą kierował Wojciech Jasiński, były prezes Orlenu i bliski znajomy Jarosława Kaczyńskiego. Stara rada poszła Obajtkowi na rękę i zgodziła się, by zaczekał na ujawnienie przez NIK raportu o bezpieczeństwie paliwowym kraju i miał szansę odnieść się do niego, jako urzędujący prezes Orlenu. Obajtek musiał się bardzo zdziwić, bo raport NIK ostrze krytyki kieruje w stronę ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.

To Jacek Sasin miał nie interesować się za bardzo warunkami przejęcia przez Orlen Lotosu, przez co naraził nas na ryzyko utraty kontroli nad blisko 20 proc. rynku produktów rafineryjnych. Cena sprzedaży aktywów Grupy Lotos (z wyjątkiem transakcji z MOL) była zdaniem NIK rażąco za niska. Saudi Aramco kupiło za 1,1 mld zł 30 proc. akcji Rafinerii Gdańskiej i prawo do połowy jej mocy produkcyjnych – o 3,5 mld zł za tanio. Saudyjczycy zagwarantowali sobie prawo weta w kluczowych dla rafinerii kwestiach. A Skarb Państwa nie ma nawet uprawnień do ewentualnego zablokowania odsprzedaży przez Saudyjczyków udziałów w rafinerii. Nic nie poradzi, gdyby, zamiast wprowadzić paliwo na rynek polski, Saudi Aramco postanowiło je wysyłać na eksport. Według NIK stwarza to zagrożenie wystąpienia deficytu na krajowym rynku paliw.

Czy połączenie Orlenu z grupą Lotos było ekonomicznie uzasadnione i prawidłowe pod względem gospodarności? Na to kontrolerzy NIK nie chcą odpowiadać, zanim w końcu nie zostaną wpuszczeni do Orlenu. Nie mają jednak wątpliwości, że transakcja odbyła się bez właściwego nadzoru ministra aktywów państwowych.

Jacek Sasin nie miał ich zdaniem wiedzy o warunkach transakcji dokonywanych przez Orlen, nie znał też wyników wycen sprzedawanych przez Orlen aktywów. Nawet nie starał się pozyskać tych informacji, a to minister aktywów państwowych, w ramach ustawowych kompetencji, miał chronić bezpieczeństwo paliwowe kraju. Według NIK „niemal całkowicie abdykował z wykonywania ustawowej roli”. Chociaż był ubogi w tę wiedzę, rekomendował rządowi zaakceptowanie przejęcia przez Orlen Lotosu i odsprzedaży części jego majątku. Decyzję podjęto w trybie obiegowym, czyli nawet bez wewnętrznej dyskusji ministrów. To tym bardziej zaskakujące, że transakcja nie przebiegała pod rygorem ustawy o kontroli niektórych inwestycji – wtedy konieczna byłaby zgoda 22 instytucji, w tym czterech rodzajów służb specjalnych. Zamiast tego Orlen przejął Lotos w tzw. trybie covidowym – wystarczyło zielone światło od szefa UOKiK. Podobny manewr wykonano, gdy Orlen przejmował PGNiG.

Wywołany do tablicy raportem NIK minister Sasin uderzał w polityczne tony. Na portalu X pisał: „Raport NIK na temat fuzji Orlenu i Lotosu jest materiałem nierzetelnym i przekłamanym. Dane użyte w nim są wybiórcze, fragmentaryczne i zostały wybrane pod z góry upatrzoną polityczną tezę. Wiąże się to z zaangażowaniem politycznym prezesa Mariana Banasia, który obiecywał nowej władzy »prezenty« mające uderzać w poprzedników”.

Daniel Obajtek skupiał się na liczbach i wycenach, by podważyć wyliczenia NIK. Według niego Izba „nie bierze pod uwagę oceny akcjonariuszy”. „Od sierpnia do grudnia 2021 r., czyli w okresie kilku miesięcy przed podpisaniem przedwstępnych umów sprzedaży aktywów Grupy LOTOS w związku z planowaną fuzją z ORLENEM, średnia kapitalizacja całej Grupy LOTOS wynosiła ok. 11 mld zł. Tymczasem NIK wyceniła wartość aktywów Grupy LOTOS, które trafiły do Saudi Aramco, na 9,4 mld zł, co stanowi ponad 85 proc. średniej kapitalizacji Grupy LOTOS z tego okresu. Wyliczenia NIK nie mają zatem nic wspólnego z tym, jak wartość LOTOSU oceniali krajowi i zagraniczni inwestorzy”.

NIK zapowiada po zmianie władz w Orlenie szybką kontrolę doraźną. Nie wyklucza wniosków do prokuratury i już współpracuje z płockimi śledczymi. Sprawdzają oni (zawiadomienie złożyła posłanka KO Agnieszka Pomaska), czy nie doszło do wyrządzenia wielkiej szkody majątkowej i czy rzeczywiście Orlen odsprzedał część majątku Lotosu o 4 mld zł za tanio, czy prezes Obajtek, minister Sasin i premier Morawiecki dopełnili swoich obowiązków. Przy okazji śledztwo może wyjaśni, dlaczego w sprawie fuzji Orlenu z Lotosem nie zostały zaangażowane służby specjalne i kto o tym zdecydował.

Prezes Obajtek przekonuje, że przed przejęciem Lotosu spotykał się ze służbami co dwa dni. Jego współpracownicy skarżyli się w nieoficjalnych rozmowach, że służby mają więcej informacji z Orlenu, niż wynikałoby z oficjalnych zapytań, wizyt i rozmów.

Rąbka tajemnicy o sposobach prowadzenia biznesu odsłoniła tzw. księga wejść do byłego prezesa Obajtka. Z ujawnionych przez Onet informacji dowiedzieliśmy się, że prezesa Orlenu ponad 100 razy w ciągu czterech lat odwiedzał deweloper Paweł Malinowski (szef spółki Profbud), od którego Obajtek kupił apartament ze znaczną bonifikatą. 42 razy z Obajtkiem spotykał się też Robert Pietryszyn, wspólnik byłego rzecznika PiS Adama Hofmana. Ich spółka pracowała dla węgierskiego koncernu MOL, który kupił od Orlenu 417 stacji Lotosu.

Na liście kilku tysięcy gości, których przyjmował Obajtek, byli też dziennikarze m.in. Jacek i Michał Karnowscy z tygodnika „Sieci”, Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej”, Krzysztof Berenda i Marek Balawajder z RMF FM, a także dotychczasowa gwiazda TVP Magdalena Ogórek.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version