Byłem na egzorcyzmach, bo czułem, że jestem jak dom bez alarmu. Nawpuszczałem wiele syfu do swojego życia — mówi reżyser Patryk Vega, który jest gościem podcastu Rachunek sumienia.
— To jest tak, jakbyś miała do czynienia z takim wiatrem. Z takim zefirkiem — mówi Patryk Vega, wspominając doświadczenie modlitwy w Jerozolimie.
— I to jest przyjemne? — dopytuje Magdalena Rigamonti.
— Poruszające.
— Łzy ci lecą wtedy?
— No często tak.
Codzienna modlitwa Patryka Vegi
— Wiesz co, no ja się z tym nie obnoszę. Jeśli pytasz, to ja się pewnie modlę z godzinę codziennie. Ale też czynię to w mieszkaniu i to jest dla mnie rodzaj, nie wiem czego, medytacji itd., ale mnie to niesamowicie w życiu ustawia, oczyszcza też z rozmaitych rzeczy — wyznaje reżyser.
Foto: Agencja Forum
Vega przyznaje, że od pewnego czasu w trakcie modlitwy stosuje głównie formuły modlitewne.
— Wcześniej się modliłem swoimi słowami, natomiast miałem takie poczucie, że podchodzę jednak transakcyjnie do tej wiary. […] W kościele rzadko widzę ludzi spełnionych, którzy przychodzą tam z wdzięczności za to, co otrzymali. Tylko jest często tak, że pokutuje albo ta formuła „jak trwoga to do Boga”, albo jednak przychodzimy w kółko o coś prosić. I ja też nie dostając określonych rzeczy, czułem się sfrustrowany. W związku, z czym wycofałem się z tego. Uznałem, że to słowo, to jest jednak uniwersalna informacja, że to jest Bóg i nie ma sensu tak naprawdę, żebym w tym kombinował, bo Jego wola, ten plan wobec mnie jest ustalony. Ja się raczej poddaję temu, co On planuje w moim życiu, bo tak naprawdę w mojej ocenie Bóg najlepiej wie, czego ja potrzebuję — wyznaje reżyser.
Vega: wypadek, który zmienił życie
Patryk Vega jest gościem nowego odcinka podcastu „Rachunek sumienia” prowadzonego przez Magdalenę Rigamonti i Tomasza Sekielskiego. Filmowiec opowiada o swoim najnowszym filmie „Putin”, ale dzieli się także doświadczeniami religijnymi.
Kiedy na dobre Vega odkrył Boga w swoim życiu? Reżyser wskazuje, że kluczowym momentem był wypadek samochodowy i to, co wydarzyło się potem.
— Wszyscy wyszli bez draśnięcia z tego wypadku, gdzie to jest nieprawdopodobne, bo to była po prostu kasacja dwóch samochodów terenowych. No i to nie jest tak, że ja się stałem święty potem, tylko myślę, że to jest tak, że w pewnym momencie zmienia ci się po prostu wektor podróży w życiu. I dalej grzeszysz, upadasz, robisz złe rzeczy, natomiast kiedy się podnosisz, to przynajmniej wiesz, w którym kierunku dalej iść.
Vega mówi także o dalszej drodze duchowej — rekolekcjach i egzorcyzmach.
— Byłem nawet na egzorcyzmach, dlatego że miałem poczucie, że przez trzy lata czułem się jak taki dom otwarty z wszystkimi drzwiami, oknami, bez jakiegokolwiek alarmu i miałem poczucie, że tyle syfu nawpuszczałem do siebie przez te różne doświadczenia z jakimiś medium. Naprawdę co się nowego na rynku pojawiało, to ja leciałem do tego, że chciałem to po prostu zamknąć — mówi gość podcastu.
Foto: FOTON / PAP
Dzieli się również tym, co usłyszał od swojego przewodnika duchowego. — Zaczął mi mówić, że myśmy rozpalili w tobie ogień tak jakby, że w tym momencie następuje takie rozpalenie ognia, ale jak nie będziesz dorzucał do tego towaru, no to ognisko zgaśnie — opowiada, wymieniając jako „towar” wiarę, modlitwę, Biblię i sakramenty.
Mówi też o niezwykłym doświadczeniu, które spotkało go w czasie rekolekcji odnowy w Duchu Świętym. — Można było prosić tam o rozmaite rzeczy, to jest ileś spotkań, była też msza z intencją o uzdrowienie. […] Ludzie się modlili o różne rzeczy. Ja stałem i mówiłem w myślach: przepraszam cię Duchu Święty, ale nie jestem w stanie się modlić o to i prosić, że przyjdziesz i mi je uzdrowisz – bo po wypadku miałem kręgosłup dość zdemolowany. I mówiłem, że po prostu mam za dużo uprzedzeń racjonalnych itd., nie jestem w stanie się na to otworzyć. No i stałem tam z 40 minut i po tych 40 minutach się przełamałem i powiedziałem: dobra na jedną minutę wyłączę wszystkie moje uprzedzenia i uwierzę, że jesteś w stanie przyjść i mnie w tym momencie uzdrowić. I w tym kościele nagle się zrobiło lodowato. To nie było tylko moje odczucie. Gość, który stał z boku, zaczął też dziewczynę pytać, co tak zimno. No i ja poczułem fizyczną siłę, ale to po prostu jak walec jak, nie wiem, trzy tony, które zaczęły mi wjeżdżać od tyłu w ten kręgosłup. Myślałem, że mi ta kość strzeli. I to był taki moment w życiu, kiedy ja zrozumiałem, że to jest. Że ja nie muszę wierzyć, bo to istnieje na 100 proc. Zrozumiałem, że nikt mi w życiu tego nigdy nie odbierze — opowiada Vega.
Patryk Vega zdradza też po raz pierwszy, jak powstawał jego najnowszy film o Putinie. W „Rachunku sumienia” usłyszycie, kto pomógł mu załatwić wejście do grobu Jezusa w Jerozolimie i jak ukrytymi kamerami kręcili sceny na Placu Czerwonym w Moskwie.
Czym jest „Rachunek sumienia”?
Kościół. Dla jednych skompromitowana instytucja cynicznie wykorzystująca religię jako narzędzie do zarabiania pieniędzy. Dla drugich opoka oraz źródło wszelkiego dobra i miłości. „Rachunek sumienia” to nie jest podcast tylko o Kościele. To podcast o ludziach, na których kariery, a czasem i na całe życie, wpływ miała (lub nadal ma) instytucja, jaką jest Kościół katolicki. Jeśli nie macie w sobie uczuć religijnych, koniecznie posłuchajcie. Jeśli je w sobie macie — posłuchajcie tym bardziej.