Zawsze myślałem, że najgorszą cechą Słowaków jest zazdrość, ale teraz widzę, że jest nią egzystencjalna nienawiść. Premier Fico to wykorzystuje – mówi słowacki pisarz Pavel Rankov.

Pavol Rankov: Mam swoje lata, więc dobrze pamiętam osiem lat rządów Vladimíra Mečiara. Był autokratą, ale ci, którzy na niego głosowali, mówili, że to dobry człowiek, który chce jak najlepiej dla Słowacji. Nikt dziś nie powie, że Fico jest dobrym człowiekiem. I to jest zasadnicza różnica. Wyborcy, którzy na niego zagłosowali, zrobili to dlatego, że niemal codziennie dostarczał im nowej dawki nienawiści. Patrząc na dzisiejszą Słowację, dostrzegam pewną analogię z tym, co działo się w Niemczech po 1933 r., szybką zmianę w nastrojach ludzi. To są jednak sprawy, których nie da się wytłumaczyć tylko za pomocą politologii, socjologii czy psychologii społecznej. Trzeba by być demonologiem albo egzorcystą.

– Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Pisarz oczywiście może o tym opowiadać, ale tylko za pośrednictwem metafor, intuicyjnie.

– Preszów jest specyficznym miejscem, z dość silnym ruchem chrześcijańsko-demokratycznym. Chadecka partia KDH ma swojego marszałka województwa. W Bratysławie są w polityce tylko dwa zwalczające się obozy – liberałowie i Fico.

– Nie należę do obozu liberalnego, nie jestem też zwolennikiem Roberta Ficy. Zachowuję więc dystans i potrafię patrzeć na to, co robi liberalna bańka, z pewną dozą krytycyzmu. Pierwszą jej reakcją była wielka frustracja, potem przyszła złość, a następnie oba te uczucia przeszły w opór. Chciałbym przytoczyć jeden z przykładów tego demonicznego geniuszu Roberta Ficy. Otóż doskonale wiedział, że aktorzy teatralni czy filmowi staną się wobec niego silną opozycją, a że są to ludzie bardzo popularni w społeczeństwie, oddał ministerstwo kultury partnerowi koalicyjnemu, Słowackiej Partii Narodowej (SNS). Ludzie kultury, aktorzy czy reżyserzy oczywiście protestują, ale przeciwko ministrze z SNS, a nie przeciw Ficy.

– Mówiąc o Šimkovičovej, że to homofobka, wkładamy jej do głowy jakąś ideę czy koncepcję, a ona w głowie ma pusto. Jedyne, co ją interesuje, to kiedy pójdzie do fryzjera. Owszem, to ładna kobieta, mogłaby więc być czwartą żoną Trumpa.

– Skupiła się ostatnio na odwoływaniu dyrektorów najważniejszych instytucji kulturalnych, w tym Słowackiego Teatru Narodowego i Słowackiej Galerii Narodowej. Powołuje tam ludzi, o których przeważnie nie ma bladego pojęcia, bo nie zna ludzi kultury. Szarą eminencją w jej resorcie jest dyrektor generalny. To on wskazuje, kogo trzeba zatrudnić i gdzie.

Jeśli chodzi o mnie, to ministra nie sprawiła mi dotąd żadnej przykrości. Nie było ku temu powodów. Nie składałem wniosków o stypendia literackie ani wsparcie finansowe ze strony rządu. Jednocześnie rok po wyborach trudno wskazać pisarzy czy artystów, którzy byliby hołubieni przez władzę…

– Kultura go nie interesuje. Oprócz tej demonicznej części jego władzy, tego zarządzania nienawiścią, zajmują go głównie sprawy przepływów finansowych i korupcja.

– Mecziaryzm miał większe wsparcie w innych krajach, bo wówczas w Europie, chociażby na Bałkanach, rządziło kilka podobnych do słowackiego reżimów. Fico jest o wiele bardziej izolowany na arenie międzynarodowej. Ale korupcja w jego wydaniu jest dużo bardziej wyrafinowana i zaawansowana niż za czasów Mečiara, który zachowywał się trochę jak pijany zbój, taki Janosik na bani.

– Za Ficą nie kryje się żadna ideologia poza tą nienawiścią, o której już mówiłem. Owszem, czasami wykorzystuje antywęgierski nacjonalizm, ale to nie wynika z jego głębokich przekonań ani nie ma większego znaczenia politycznego. Niedawno powiedział, że w armii ukraińskiej są jednostki posługujące się nazistowskimi symbolami, a ich członkowie zachowują się jak naziści. Zrobił to tylko dlatego, że wydaje mu się, iż tego typu wystąpienia mogłyby mu pomóc w polityce wewnętrznej.

– Moim zdaniem w całym tym wydarzeniu swój udział też miały jakieś demoniczne siły. Oto bowiem premiera trafiły cztery kule, a już trzy tygodnie po zamachu był zdrowy i pałał jeszcze większą nienawiścią niż wcześniej. Lekarze tłumaczyli to jego bardzo dobrą kondycją fizyczną, ale wiadomo, że ma problemy z sercem, był wcześniej z tego powodu operowany, więc z jego zdrowiem nie jest wcale tak dobrze. Wydaje mi się, że w szpitalu wydarzyło się coś, co jest sprzeczne z racjonalną medycyną.

– Jeśli mielibyśmy powiedzieć, kto zapoczątkował falę nienawiści, która doprowadziła do zamachu, to z pewnością zrobił to Fico. Zamach jeszcze dodał mu determinacji.

– Nie do końca, bo zabójstwo Kuciaka doprowadziło do upadku Ficy. W 2020 r. przegrał wybory. Wrócił do władzy w 2023 r. z kilku powodów – pomogły mu pandemia, rosyjska inwazja na Ukrainę, no i ten jego demon stróż. Nienawiść jest wielką siłą napędową, także w polityce. Zawsze myślałem, że najgorszą cechą Słowaków jest zazdrość, ale teraz widzę, że jest nią egzystencjalna nienawiść.

– (śmiech) To oczywiście zbieg okoliczności, ale mniej więcej rok temu przeczytałem amerykańską pracę naukową o psychice pisarzy. Z tego badania wynika, że statystycznie pisarze są w znacznie większej mierze podatni na chorobę dwubiegunową, depresję i ekstremizm polityczny. Można więc powiedzieć, że ten zamachowiec to „typowy pisarz”. Od wielu lat był zaangażowany w różnego rodzaju dziwne przedsięwzięcia i ruchy polityczne, zaś zamach na Ficę był najprawdopodobniej jego ostatnim eksperymentem politycznym.

– Polacy mają nad nami jedną zasadniczą przewagę, a jest nią wasza historia. Cała ta godna podziwu pomoc, jakiej udzielacie Ukrainie, ma oczywiście swoje historyczne uzasadnienie. Podziwiam was za to i rządy PiS uważam za wspaniałe, bo wspierały Ukrainę, a to jest dziś dla mnie najważniejszą kwestią. Słowacja ma inną historię i dlatego Fico może podsycać nienawiść wobec Ukraińców. To, co dzieje się teraz w Ukrainie, jest dla mnie o wiele ważniejsze niż to, co dzieje się na Słowacji. Od tego zależeć będzie bowiem to, co stanie się w Bratysławie czy Warszawie za 10 lat. Drugim ważnym wydarzeniem, które wpłynie na naszą przyszłość, są wybory w Stanach Zjednoczonych.

– Na przykładzie stosunku do mniejszości węgierskiej można pokazać, gdzie przebiegają główne linie podziału w społeczeństwie i jak bardzo są płynne. 15 lat temu Fico był antywęgierskim nacjonalistą. Dziś zarówno on, jak i wszyscy słowaccy nacjonaliści mówią, że musimy mieć bardzo dobre stosunki z Orbánem, bo tylko dzięki temu będziemy mogli jakoś przetrwać w tej dekadenckiej Europie. Nacjonaliści są nawet w stanie tolerować fakt, że Orbán wciąż myśli o tym, że południowa Słowacja mogłaby stać się kiedyś częścią Węgier.

Po drugiej stronie jest podobnie. Przed zeszłorocznymi wyborami dwie główne partie liberalne prowadziły dość ostrą kampanię antywęgierską, obawiając się, że do parlamentu mogliby dostać się przedstawiciele niewielkiej pro-Orbánowskiej partii mniejszości węgierskiej. Ponieważ partii tej nie udało się zdobyć choćby jednego mandatu, ugrupowania liberalne przestały się posługiwać antywęgierską retoryką. Węgierski problem zniknął.

– Tę powieść zacząłem pisać w proteście przeciwko głównemu nurtowi literatury słowackiej. Słowacki mainstream literacki to autofikcja – autobiograficzne, postmodernistyczne i satyryczne książki o współczesnym człowieku. Moim zamiarem było napisanie czegoś zupełnie innego, ale jednocześnie również autobiograficznego. Posługuję się kafkowską, irracjonalną metodą pisarską. Pomyślałem więc, że połączę ją z elementami autobiograficznymi. W ten sposób powstała „Klinika”.

– Jestem fanem pisarstwa Kafki. Co ciekawe, leczył się na gruźlicę w Tatrach, gdzie miał kontakty ze Słowakami. Ówczesny język słowacki był dość dziwny. Kafkę to zaintrygowało, zanotował nawet niektóre słowa. Choć znał jako tako czeski, to myślę, że Słowaków w ogóle nie rozumiał. Szokujące jest co innego. Otóż w notatkach z sanatorium pisał o pracujących w sanatoryjnej kuchni Słowaczkach, które wynosiły do domu jedzenie dla dzieci. To były resztki zbierane z talerzy pacjentów…

– No cóż…

– W Pressburgu czułby się dużo lepiej, no i rozumiałby wszystko, bo ludzie mówiliby do niego po niemiecku. Pressburg był miastem austriackim. Na Słowacji są dwa wielkie miasta – Bratysława i Koszyce. Bratysława była niemieckojęzyczna, a Koszyce węgierskojęzyczne.

– Słowacy nie uważają Kafki za autora czeskiego, tylko żydowskiego pisarza piszącego po niemiecku, ale to nie ma nic wspólnego z polityką. Napisałem „Klinikę” po kafkowsku także dlatego, że odnoszę wrażenie, iż słowaccy literaturoznawcy mają awersję do twórczości Kafki. Uważają, że jego pisarstwo to archaiczny, dawno martwy i nieatrakcyjny sposób pisania.

– Nie odważyłbym się nigdy tego powiedzieć (śmiech).

– To nie jest moja definicja pisarstwa – w ten sposób definiuję siebie. „Klinika” to tekst autobiograficzny, piszę głównie o sobie.

– Wszystko razem.

– Zgadza się, to jest moje doświadczenie życiowe. Elementem autobiograficznym jest także to, że bohater zaczyna w końcu powątpiewać w to, że profesor, ów słynny psycholog, u którego się stara o wizytę, może mu pomóc. Moja żona jest psycholożką. Kiedy czasami słucham, jak rozmawia z koleżankami z pracy czy pacjentami, to dochodzę do wniosku, że nawet psycholog nie jest w stanie zrozumieć innego człowieka.

– Pisanie „Kliniki” pomogło także mnie, bo po skończeniu tej powieści przestałem myśleć o samobójstwie.

Rozmowę tłumaczył Tomasz Grabiński

Pavol Rankow (ur. w 1964 r.) jest laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za powieść „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)”. W połowie września nakładem wydawnictwa Książkowe Klimaty ukazała się jego najnowsza powieść „Klinika”. Na co dzień wykłada na Uniwersytecie Komeńskiego w Bratysławie

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version