Zapowiadana przez PiS wielka konwencja kandydata na prezydenta zamieniła się w znacznie mniejszą konferencję. W kampanii Karola Nawrockiego nie zobaczymy wielkiego otwarcia, jakie dekadę temu przygotowano dla Andrzeja Dudy. Ale zobaczymy prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

W niedzielę 2 marca w podwarszawskich Szeligach Karol Nawrocki zorganizuje… No właśnie nie wiadomo do końca, co to będzie. Początkowo miało to być wielkie wydarzenie na otwarcie ostatniej fazy kampanii wyborczej. Tak jak w lutym 2015 r., gdy po trzech miesiącach jeżdżenia po Polsce Andrzej Duda w hali firmy producenckiej zorganizował konwencję w prawdziwie amerykańskim stylu. Był autobus podjeżdżający przed salę, z którego wyskakują młodzi ludzie, a za nimi uśmiechnięty, wyluzowany kandydat. Potem spotkanie z dziesiątkami działaczy i wystąpienie.

Prawo i Sprawiedliwość do tamtego momentu nie zorganizowało ani jednej takiej imprezy. Wszystko przygotowano z prawdziwą pompą. W social mediach od razu pojawił się przekaz, a całe PiS budowało narrację, która miała dawać nadzieję na wygraną. Sztab i sam kandydat ruszyli bardzo energicznie do przodu. Prezes na tamtej konwencji był tylko gościem honorowym, zajął swoje miejsce w pierwszym rzędzie i na tym jego rola się skończyła. 10 lat później będzie zupełnie inaczej.

— No nie ma rozmachu, tam były z tego, co wiem różne koncepcje, ale stanęło w końcu na dyskusji, nie będzie kabaretu będzie chór — śmieje się nawiązując do serialu „Alternatywy 4” polityk PiS. — Teraz będą panele. Ale tylko jeden dzień i do domu.

Prawo i Sprawiedliwość od miesięcy ma problem z organizacją dużych imprez. Zanim jeszcze zapadły decyzje o odebraniu dotacji i ograniczeniu subwencji, widać było, że nie ma mocy. Przystań Polska, która miała być odpowiedzią PiS na Campus Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego, w ogóle się nie odbyła, a potem też została zamieniona w jakąś niespecjalnie rozreklamowaną dyskusję młodych ludzi z partyjnej młodzieżówki. Ostatnia duża impreza była w październiku i głównie chodziło wtedy o przyjęcie do PiS Suwerennej Polski. To również nie była impreza w stylu amerykańskiego show, ale raczej bardzo polskie, partyjne spotkanie.

— Najgorsze, że nie ma w tej chwili chyba żadnego pomysłu co miałoby być clue takiej dużej imprezy. Debata programowa to jest bardzo dobry pomysł, ale nie na te wybory. Mam wrażenie, że chwytamy się sprawdzonych wytrychów, ale nie myślimy o tym, że w tej chwili sytuacja jest zupełnie inna niż rok temu, niż 5 lat temu, a już na pewno niż 10 — opowiada o niedzielnej imprezie polityk PiS. — No, ale jak się nie ma, co się lubi.

Tak jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, prezes Jarosław Kaczyński nie jest zadowolony z tego, jak wygląda kampania wyborcza. W czasie niedzielnej konferencji prezes ma wystąpić i zdecydowanie poprzeć kandydata.

— Trzeba w końcu pokazać, że ma poparcie i uciąć to całe gadanie o podmiance, bo to nam bardzo szkodzi. Ludzie po prostu nie są pewni czy ten kandydat dojedzie do końca, więc się nie chcą angażować — słyszymy w PiS.

Wystąpienie prezesa ma mieć walor mobilizacyjny skierowany do wewnątrz partii. Konieczne jest pokazanie, że prezes jest zaangażowany, bo nic tak nie angażuje innych, jak obecność szefa.

Ale jednocześnie trzeba bacznie obserwować kampanię konkurentów. I nie chodzi tutaj o Rafała Trzaskowskiego. Sławomir Mentzen zaczyna być wyjątkowo groźnym przeciwnikiem. Dlatego coraz częściej słyszane są antyukraińskie komentarze Karola Nawrockiego. W czasie jednego ze spotkań kandydat powiedział, że Ukraińcy sprawiają problemy.

– Rzeczywiście, mam takie sygnały, że obywatele, którzy przybyli tutaj z Ukrainy sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni. Jestem zdania, że Ukraińcom nie powinno się żyć w Polsce lepiej niż Polakom. Jestem Polakiem, mam obowiązki polskie i w imieniu Polaków będę wykonywał swoją prezydenturę – powiedział Nawrocki w Kłobucku.

To narracja typowa dla social mediowej bańki partyjnej. Ktoś mówił: są sygnały, słychać, kuzynka z Ząbek donosi. Prawda jest taka, że uchodźcom z Ukrainy i osobom, które przyjechały do Polski wcześniej, przysługują takie same prawa jak Polakom. Nie ma mowy o żadnym preferencyjnym traktowaniu pacjentów z Ukrainy. Ustawę pozwalającą na takie potraktowanie przyjął Sejm, w którym PiS miało większość. Miesiąc temu Konfederacja złożyła projekt ustawy, która odebrałaby finansowanie świadczeń medycznych Ukraińcom, którzy nie opłacają składek na ubezpieczenie zdrowotne.

– Ukraińcy, którzy przybyli do Polski po rozpoczęciu inwazji Rosji na ich kraj i nie płacą składek na ubezpieczenie zdrowotne, nie powinni mieć dostępu do świadczeń medycznych, za które płaci Narodowy Fundusz Zdrowia — zapowiadał Krzysztof Bosak.

W zeszłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość przeprowadziło badania opinii publicznej. Partia zapłaciła za nie ponad 66 tys. zł i musiała utwierdzić się w przekonaniu, że w tej chwili antyukraińskie emocje są coraz silniejsze i że należy to wykorzystać niezależnie od długoterminowych konsekwencji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version