Niezwykła to była komisja śledcza: od polowania na czarownice, przez telefon od drobiarskiego barona, po Narodowy Wskaźnik Białkowy. Jarosław Sachajko z Kukiz’15 potwierdził, że prezes firmy Cedrob zorganizował jego spotkanie z premierem Morawieckim, na którym namawiano go do poparcia wyborów kopertowych. W tym, że na spotkanie z premierem zaprasza go drobiarz, nie widział niczego dziwnego. – Dla mnie wszyscy ludzie są równi – opowiadał beztrosko.

W poniedziałek 4 marca 2024 r. przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych stanęło dwóch kukizowców – założyciel formacji Paweł Kukiz oraz poseł od 2015 r. Jarosław Sachajko. Bezpośredni powód? Wpis Kukiza z 5 maja 2020 r., w którym polityk opisał kulisy „żenujące, zmasowanej i panicznej PiS-owskiej akcji korupcyjno-politycznej”.

Jak napisał Kukiz, Jarosław Kaczyński, który uparł się, aby za wszelką cenę przeprowadzić wybory kopertowe, zaczął wiosną 2020 r. „wysyłać swoje popychadła, by korumpowały, kupowały albo zastraszały posłów”, a ci w efekcie poparli wybory korespondencyjne.

Wśród osób, na które próbowano wpłynąć w ten sposób, mieli być: Stanisław Żuk, Jarosław Sachajko, Agnieszka Ścigaj i Stanisław Tyszka. Kukiz zarzucał przy tym we wpisie Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz Mateuszowi Morawieckiemu zbudowanie „aroganckiej, butnej i tępawej partyjnej mafii, partii przeciętniaków”. Dziś – już przed komisją – mógł rozwinąć te słowa.

HtmlCode

Sęk w tym, że Kukiz nie do końca chciał to zrobić. Przed komisją stanął zdziwiony, że ktoś w ogóle zawraca mu głowę, przekonując, że wszystko, co miał w tej sprawie do powiedzenia, zawarł w swoim wpisie. O tym, że na komisji będzie w poniedziałek barwnie, mogły świadczyć już jego pierwsze słowa, kiedy nie do końca spodobało mu się przypominanie jego rock’n’rollowej kariery. — To, że byłem wokalistą zespołu „Piersi”, ma tyle związku ze sprawą, co fakt, że był pan kierownikiem basenu — upominał przewodniczącego Dariusza Jońskiego.

Kukiz dość szybko próbował też wejść w rolę symetrystycznego antysystemowca, który żadnej władzy się nie kłania. – Jeżeli chodzi o wpis, z niczego się nie wycofuję, ani niczego nie dodaję. […] Taka zasada kupowania posłów jest jednym z fundamentów tego postkomunistycznego ustroju, w jakim żyjemy. […] Takie propozycje zatrzaśnięcia się w łazience otrzymywałem również od was, kiedy było głosowanie nad panem Nitrasem. Jeżeli potrzebują państwo szczegółów, proszę wezwać wymienionych we wpisie – mówił przed komisją Kukiz.

Niczego się jednak nie wypierał. – To jest moje kontro. Piękny literacki post pisany z wielkim trudem. Nikt mi się nie włamał. Treści na tym profilu są pisane przeze mnie osobiście. To ja jestem autorem tych słów, ja się tego nie wstydzę. To wy powinniście się wstydzić – perorował.

Skąd wiedział o przykładach nacisków na posłów i przeciągania ich na pisowską stronę? Od nich samych. Tak było zarówno z posłem Żukiem, panią Ścigaj, jak i panem Tyszką.

— O propozycji dla niego też dowiedziałem się werbalnie.

— Ustnie? — dopytywał jeden z posłów.

— No raczej nie na migi — odgryzał się Kukiz. I dodawał, że kukizowcy współpracowali wtedy z Polskim Stronnictwem Ludowym i byli przeciwni wyborom kopertowym. – W tym poście jest zawarta cała moja wiedza w temacie nacisków na posłów. Dlatego uważam, że tracimy czas – powtarzał. Przy okazji nazwał też poniedziałkowe posiedzenie komisji śledczej „polowaniem na czarownice prowadzonym przez diabły”. Dodawał, że każda partia wodzowska (w domyśle taka jak PO czy PiS) to mafia.

Tę pozę antysystemowca sprawnie wypunktowała Kukizowi dopiero posłanka Magdalena Filiks. – Pan mi tu opowiada jakieś bajki o mafiach. […] Jak pan bierze pieniądze, to system jest, jak trzeba, jak pan nie bierze, to system jest mafijny – zauważała.

— To jest pewnego rodzaju stylistyka, której używałem również wcześniej, również wtedy, kiedy pisałem o PSL jako o zorganizowanej grupie przestępczej. Jeżeli przejrzę swojego Facebooka, to na pewno znajdę tam też wpisy o gangsterskiej działalności PO. […] Gangsterski jest dla mnie cały ten ustrój – próbował się bronić Kukiz.

Dlaczego jego zdaniem wyborów nie udało się przeprowadzić? Sprawa była złożona. – Było wiele czynników. Sytuacja pandemiczna. Chęć podmiany kandydatów. Zaskoczenie całą sytuacją. Dziś każdy jest przekonany, że zrobilibyśmy to inaczej, bo jesteśmy bogatsi o doświadczenia, ale wtedy asertywnie zagłosowałem przeciwko wyborom kopertowym – wyjaśniał Kukiz. W odpowiedzi na pytania Przemysława Czarnka dodawał jednak, że jest przekonany, że koalicji zależało na niedoprowadzeniu do wyborów, aby móc wymienić kandydata (sondaże dawały Małgorzacie Kidawie-Błońskiej wtedy około 6 punktów proc.).

Wieczorem – po przesłuchaniu byłego prezesa Poczty Polskiej Tomasza Zdzikota, przed komisją stanął wspomniany przez Pawła Kukiza poseł Jarosław Sachajko. Napisać, że było to zeznanie pokręcone, to nic nie napisać. Sachajko – któremu, według niektórych informacji, PiS chciał nawet sprezentować Ministerstwo Rolnictwa – rozpoczynał kilka wątków naraz, nie odpowiadał na pytania, uciekał w nawiązania i dygresje. Jego opowieść nabrała spójnych ram dopiero w wyniku kilku precyzyjnych pytań posła Romowicza.

Sachajko potwierdził następującą kolejność wydarzeń. Faktycznie, wiosną 2020 r. zadzwonił do niego prezes firmy Cedrob (jeden z największych polskich producentów drobiu), związany z PiS-em Andrzej Goździkowski. Nawiązując do projektów i tematów, nad którymi pracował Sachajko (Narodowy Wskaźnik Białkowy), zaprosił na rozmowę z premierem Mateuszem Morawieckim w wilii premiera na ul. Parkowej.

— Byłem zaskoczony tym telefonem, że prezes zadzwonił i zaczął od wyborów kopertowych, a potem zaprosił na spotkanie z panem premierem. Dostrzegłem jednak szansę przekonania premiera do poparcia naszej ustawy. […] Uważam, że obietnic wyborczych należy dotrzymywać, więc zgodziłem się na spotkanie – przyznawał Sachajko.

Fakt, że ws. wyborów kopertowych dzwoni do niego drobiarski baron, poseł Kukiz’15 zdawał się traktować nad wyraz beztrosko.

— Nie zdziwiło pana, że na spotkanie ws. wyborów kopertowych zaprasza pana nie członek rządu, a prezes firmy drobiarskiej? — dopytywała posłanka Kłopotek.

— Pani poseł, dla mnie wszyscy ludzie są równi — odpowiadał jak gdyby nigdy nic Sachajko.

Sachajko potwierdził – choć nie mógł sobie przypomnieć, czy działo się to podczas rozmowy telefonicznej, czy spotkania w wilii na Parkowej – że zasugerowano mu prace w Ministerstwie Rolnictwa. Szczegółów jednak „nie pamiętał” – nie wiedział, czy na stanowisku dozorcy, czy dyrektora departamentu. – Ja mam piękne życie i dużo pracy. Szczegółów tej rozmowy nie pamiętam, byłem jednak zdziwiony, że zwrócono się do mnie z taką propozycją – zeznawał.

Na miejscu premier Morawiecki zachęcał go do poparcia ustawy. – Ale tak jak powiedziałem, poszedłem tam z konkretną myślą przewodnią i na tym się skoncentrowałem. W trakcie przekonywania mnie powiedziałem, że jesteśmy kołem Kukiz’15 i należy rozmawiać z liderem, a nie wybierać sobie poszczególnych posłów, bo jesteśmy przeciwko przekupywaniu posłów. Była krótka rozmowa o tym, że niby Kukiz obraził ojca premiera, czyli śp. Kornela Morawieckiego. W tej chwili nie pamiętam, aby tam były inne tematy podczas tego spotkania. Nie było to długie spotkanie, myślę, że około 15 minut. Nie umawiałem się na żadne inne spotkania. […] Nie zgadzam się na to, aby kupować posłów, jak krowy na targu – zaznaczyłem.

Innej wiedzy poseł – niestety – nie zaprezentował. Dalsze przesłuchanie właściwie utonęło w morzu dygresji i wtrąceń, przerywania sobie wypowiedzi, powtarzania pytań i migania się posła Sachajki od odnoszenia się do konkretów.

Podobnie jak Paweł Kukiz, poseł jego stronnictwa przyznał, że jego zdaniem do wyborów kopertowych nie doszło w wyniku „kompletnej obstrukcji, aby podmienić kandydata PO, ponieważ ten cieszył się dość marnymi wynikami”.

— Jak pan głosował ws. wyborów kopertowych? — dopytywali więc posłowie.

— Cała Koalicja Polska była przeciw — odpowiadał znowu Sachajko jak gdyby nigdy nic, a jedno z drugim wydawało mu się w ogóle ze sobą nie kłócić. – Miałem nadzieję, że uda mi się przekonać premiera. […] Wykorzystałem szansę, aby rozmawiać o ustawie. To był mój jedyny cel. Paweł Kukiz dawno powiedział, że nie poszliśmy do parlamentu po stanowiska – przekonywał Sachajko.

HtmlCode

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version