W Polsce wciąż ma złą prasę. Mimo to jej popularność rośnie. W ciągu 15 lat podwoiła się liczba małżeństw, które podpisały intercyzę. Dowód braku zaufania czy większa dbałość o własne interesy?

W 2020 roku, jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, prawie 60 tysięcy polskich małżeństw podpisało intercyzę. Wiele osób wciąż uważa, że jest to wyłącznie rozdzielność majątkowa: to twoje, to moje. I już. To nie do końca prawda.

Małżeństwo spod Krakowa, oboje po czterdziestce. Ona, absolwentka medycyny, nigdy nie pracowała w zawodzie. Na wyraźną prośbę męża wychowywała trójkę dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Zamieszkali w dwupiętrowym domu, który on (właściciel spółki w branży żywieniowej) zbudował przed ślubem.

Zaraz po ślubie namówił żonę do wizyty u notariusza, gdzie podpisali umowę o rozdzielności majątkowej. Po to, jak przekonywał mąż, aby „chronić rodzinę przed ryzykownym biznesem w ryzykownych czasach.”

Rozwiedli się po 16 latach małżeństwa (żona złapała go na zdradzie). Majątku wspólnego formalnie brak: nie było co dzielić. Dom i nieruchomości (okazało się dopiero przy rozwodzie, że mężczyzna nabył niedawno dwa mieszkania w centrum Krakowa) przypadły w udziale tylko jemu. Ona dostaje od niedawna alimenty na siebie i trójkę dzieci. Zamieszkała u swoich rodziców. Żyje od pierwszego do pierwszego, ledwo starcza na wszystko. Eksmąż zawzięcie romansuje i poza alimentami nie poczuwa się do pomocy.

Gdyby kobieta nie podpisała konkretnie tej intercyzy, po rozwodzie przypadłaby jej połowa małżeńskiego majątku.

– Mąż po 23 latach małżeństwa zaproponował mi podpisanie intercyzy, bez podania przyczyny. „Wszyscy tak robią, to nowoczesne”, rzucił – opowiada Beata, księgowa w korporacji.

– Za długo siedzę „w papierach”, abym nie wyczuła pisma nosem. Zwłaszcza że ostatnio znikał z psem na całe godziny i zaczął używać perfum, a wcześniej tego nie robił. Poszłam po poradę do prawnika. Już wiedziałam, co robić. Zgodziłam się na intercyzę, ale pod warunkiem, że od razu u tego samego notariusza zrobimy podział wspólnego majątku; 110-metrowe mieszkanie, które mąż odziedziczył po rodzicach, miało odtąd należeć tylko do niego, a 30-metrowa kawalerka, którą kupiliśmy ze wspólnych oszczędności i nasz nowy samochód, do mnie. To nie był równy podział, ale najważniejsze, że nie zostałam na lodzie. Ledwo wyszliśmy od notariusza, a mąż oznajmił, że zakochał się w kimś i chce rozwodu. Dzięki takiej intercyzie i podziałowi majątku nie zostałam z niczym – opowiada.

Marta, dziś trzydziestoparolatka, wzięła ślub na studiach, jako córka bardzo zamożnego ojca. Jej mąż był zdolnym absolwentem na dorobku. Ojciec Marty dał młodym sporo gotówki na start i podsunął pomysł na biznes. Mieli sprowadzać obuwie z Włoch do Polski. Formalnie działalność gospodarczą założyła Marta, a mąż jej w tym biznesie pomagał.

Ojciec kobiety doradził, aby małżonkowie od razu podpisali intercyzę, dotyczącą rozdzielności majątkowej. Po dziesięciu latach para postanowiła się rozwieść. Mąż domagał się orzeczenia o winie Marty – uważał, że pieniądze uderzyły jej zbyt mocno do głowy i że przez rodzinny biznes oddalili się jako para. Ostatecznie, choć rozstali się bez orzekania o winie, eksżona przekazała mu darowiznę w postaci mieszkania. Uznała, że skoro razem rozkręcali firmę, to byłemu mężowi moralnie należy się jakaś spłata. Wykazała dobrą wolę, bo w wyniku intercyzy, zakładającej rozdzielność majątkową, eksmężowi oficjalnie nie przypadało nic.

Małżeństwo z małego miasta na wschodzie Polski. Razem przeżyli czterdzieści lat. On z okazji okrągłej rocznicy zaoferował jej prezent. Intercyzę. Kiedy o tym usłyszała, stała się bardzo podejrzliwa, wręcz nieufna. Połowę życia spędziła w domu, wychowując dzieci, gotując, zajmując się rodziną. Od niedawna prowadzi mały salon manicure; wyciąga na czysto 4 tysiące złotych. On zarabia lekko 15 tysięcy złotych miesięcznie, jako szef warsztatu samochodowego. A intercyza, którą zaproponował, obejmuje tzw. wyrównanie dorobku. Tym samym docenia wkład swojej żony w rodzinę i dom.

Efekt? W razie rozstania małżonkowie dzielą się po równo. Kiedy się o tym dowiedziała, wzruszenie odebrało jej mowę. Mówi, że nigdy nie czuła się tak kochana i bezpieczna jak teraz. Intercyza jeszcze bardziej skonsolidowała ich jako parę.

Jak widać intercyza to nie tylko rozdzielność majątkowa, sprawa jest bardziej skomplikowana. – Intercyza to umowa majątkowa małżeńska, która zakłada także inne ustalenia. Najczęściej, rzeczywiście, na jej mocy dochodzi do rozdzielności majątkowej, ale według tej umowy możemy także rozszerzyć wspólny majątek. Kolejne rozwiązanie zakłada rozdzielność majątkową z tzw. wyrównaniem dorobków, co w razie rozstania jest bezpieczne dla obu stron – wyjaśnia mec. Joanna Hetman-Krajewska, specjalistka od prawa rodzinnego, szefowa kancelarii „Patrimonium”, autorka bestsellerowego poradnika „Rozwód czy separacja” i kilku innych książek.

W 2005 roku polskie pary zawarły niemal 30 tysięcy intercyz (dokładnie 29 987). W 2010 roku już ponad 40 tysięcy (42 784), a w 2015 roku 50 tysięcy tego typu umów (52 822). W 2020 roku padł rekord, 59 367 intercyz.

Jak to się ma do… miłości? Z raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polacy w 2020 roku zawarli ok. 150 tysięcy ślubów i przeszli ponad 51 tysięcy rozwodów. Czyli więcej niż co trzecie świeżo zawarte małżeństwo zdecydowało się na intercyzę, choć dane mogą być mylące; niektóre pary decydują się na tego typu umowę już w czasie trwania małżeństwa (nieraz po kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach).

Co ciekawe, w większości krajów Unii Europejskiej rozdzielność majątkowa jest ustawowa, nie wymaga dodatkowych umów. – A polskie prawo zakłada, że po ślubie małżonków łączy wspólnota majątkowa. Pary, które potrzebują innych rozwiązań, muszą zdecydować się na intercyzę. Można ją podpisać w dowolnym momencie: tuż przed zawarciem związku małżeńskiego lub w czasie jego trwania – mówi mec. Joanna Hetman- Krajewska.

I wyjaśnia, kiedy może ustać tak zwana wspólność majątkowa małżeńska: – Pierwszy powód to prawomocne orzeczenie rozwodu lub separacji, drugim może być prawomocne orzeczenie sądu rejonowego, znoszące wspólność małżeńską, zaś trzecim – intercyza, czyli umowa majątkowa małżeńska. Inne przypadki to ubezwłasnowolnienie jednego z małżonków lub śmierć.

O ile testament (napisany własnoręcznie przez testatora lub ustny w obecności świadka) nie musi być sporządzony przez notariusza, o tyle intercyza już tak. Obowiązujący wciąż Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy z 1964 roku wskazuje, że umowa majątkowa małżeńska musi zostać zawarta w formie aktu notarialnego. Inaczej nie ma mocy prawnej.

Być może także dlatego intercyza nie budzi wciąż ani sympatii, ani pozytywnych skojarzeń? Wystarczy poczytać fora internetowe, aby zrozumieć, że powszechnie odbierana jest jako dowód nieufności albo krętactwa, tudzież chęć ukrycia majątku (przed państwem lub jedną ze stron w związku).

– Wszystko zależy od tego, w jakim celu ktoś chce podpisać intercyzę – komentuje psycholożka i terapeutka par, Katarzyna Kucewicz, współwłaścicielka Ośrodka Psychoterapii i Coachingu „Inner Garden”. – Jeśli w ten sposób pragniemy ochronić się przed ewentualnym oszustwem drugiej strony, warto zastanowić się nad istotą bycia w tym związku. Bo skoro nie ufamy intencjom małżonka, to czy jesteśmy w stanie tworzyć z nim dobrą relację i czuć się szczęśliwym? – mówi psycholożka.

Czy i kiedy problemy związane z intercyzą (z jej podpisaniem lub nie) wybrzmiewają w gabinecie psychologa? – Część par porusza ten temat wtedy, kiedy mowa o nieufności, o ochronie interesu tylko jednego z małżonków lub wręcz o egoizmie. Ale często intercyza jest świadomą decyzją obojga partnerów i nie uderza w niczyje poczucie wartości. Może nie jest ona specjalnie romantycznym aktem, ale na pewno zdroworozsądkowym – kwituje Kucewicz.

Zauważyła, że uporządkowaniem spraw majątkowych często zaczynają zajmować się osoby, które doświadczają gwałtownych, nieraz dramatycznych zmian w życiu. Choroby, utraty pracy lub bliskiej osoby czy innego rodzaju zawirowań osobistych. – Na intercyzę decydują się także ci, którzy nagle zdają sobie sprawę, że w życiu bywa różnie. I że mimo głębokich uczuć każda historia miłosna może się kiedyś skończyć. Deklaracja miłości i wierności dotyczy stanu na „tu i teraz”, ale po dziesięciu latach może być nieaktualna – opowiada psycholożka.

– Bywa jednak i tak, że żona lub mąż odbierają intercyzę jako atak w swoją stronę. Dowód braku zaufania i braku zaangażowania. W takich sytuacjach intercyza może uruchamiać konflikty, choć czasem bywa rzeczywistą ochroną partnera przed odpowiedzialnością za czyjeś długi czy ryzykowne interesy.

– Właściwie to każdy związek powinien opierać się na pewnej umowie, jeśli chce dobrze funkcjonować. Ta umowa może mieć oczywiście charakter formalny, w formie intercyzy sporządzonej u notariusza, ale także i nieformalny, jako pewien zbiór ustaleń, na który zgadzają się obie strony – twierdzi Aneta Wrona, coach, specjalistka ds. wizerunku i zarządzania.

– Z rozmów z klientami oraz z obserwacji wiem, że większość dramatów ludzkich dotyczy lub wynika z pieniędzy. I nie mówię tylko o rozwodach czy rozstaniach. W Polsce pieniądze nadal są uważane za temat tabu, za temat wstydliwy albo… „nieromantyczny”, więc pary wciąż niechętnie o tym rozmawiają. A przecież powinna to być jedna z pierwszych ważnych rozmów, jakie odbywamy ze sobą, decydując się na związek. Mimo że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bogatsi i coraz bardziej świadomi oraz wykształceni, o finansach nie lubimy rozmawiać nawet w biznesie (to jeden z pięciu tematów, których nie poruszamy podczas biznesowego small talku). Dlatego intercyza ma dla mnie zdecydowanie szerszy kontekst niż dokument notarialny. To nic innego jak niezbędna w każdej relacji rozmowa o pieniądzach.

Zdaniem Anety Wrony, jeśli partner czy partnerka, po iluś latach związku, znienacka proponuje podpisanie rozdzielności majątkowej, to rzeczywiście można poczuć się niepewnie lub mieć problem z zaufaniem. Ale jeżeli jest to chęć uporządkowania wreszcie wspólnego i osobnych budżetów, to fantastycznie.

Nie można jednoznacznie uznać, że intercyza jest dobra czy niedobra, wszystko zależy od jej formy i od danego przypadku.

Mec. Joanna Hetman-Krajewska: – Intercyza bywa korzystna dla obu stron, najczęściej wtedy, gdy zarobki małżonków są zbliżone. Pary zwykle decydują się na takie rozwiązanie, w którym mają jedno konto bankowe wspólne i dwa oddzielne, wraz z rozdzielnością majątkową. Intercyza może okazać się niewłaściwym rozwiązaniem w sytuacjach, gdy u małżonków występują spore dysproporcje w zarobkach. Kiedy, stereotypowo, kobieta zarabia kilka razy mniej niż mężczyzna, wtedy nie będzie należycie chroniona, gdy intercyza będzie ustanawiać rozdzielność majątkową.

Ostatnio prawniczka obserwuje niepokojące zjawisko. Otóż intercyza bywa elementem przemocy ekonomicznej. – Dzieje się tak wtedy, gdy jedna ze stron naciska na jej zawarcie lub szantażuje za pomocą tej istniejącej już umowy, zmuszając współmałżonka do różnych działań – wyjaśnia.

W jej kancelarii, szczególnie przy trudnych, skomplikowanych rozwodach z orzekaniem o winie, z podziałem majątku, często pojawia się temat intercyzy lub jej braku. Zależnie od sprawy, stanowi duże wyzwanie. – W sytuacji, gdy kobieta jest mniej sprawcza ekonomicznie, bo mniej zarabia, a przez kilka lat nie pracowała, rodząc i wychowując dzieci, intercyza sprawia, że nie powstał wspólny majątek. A zatem przy rozwodzie taka kobieta może tylko liczyć na alimenty na swoją rzecz, ale wtedy jest zmuszona do domagania się rozwodu z winy męża. W przeciwnym razie, gdy to ona zawiniła, bo na przykład się zakochała albo jest współwina obojga małżonków, wtedy nie ma co liczyć na alimenty na swoją rzecz – opowiada mec. Joanna Hetman-Krajewska.

Katarzyna Kucewicz: – Z mojej perspektywy intercyza może działać w służbie związku, jeśli jest to wspólna decyzja. Jednak z perspektywy „komunikacyjnej” mimo wszystko lepsza bywa wspólnota majątkowa. Dlaczego? Wspólne finanse zbliżają ludzi, wymuszając niejako rozmowę o celach i potrzebach. Zakładają dyskutowanie o tym, na co, gdzie i jak wydajemy pieniądze. Przy rozdzielności majątkowej, w typowym ujęciu, może się zdarzyć (ale to nie reguła), że każdy małżonek będzie żył po swojemu, bez brania pod uwagę zdania czy potrzeb partnera. I bez wkładania wysiłku we wspólne codzienne decyzje- dodaje.

Lepiej późno niż nigdy. I lepiej późno niż wcale, przynajmniej na rozmowę o pieniądzach oraz ewentualnej intercyzie. W jaki sposób to zrobić?

– Spokojnie, bez presji i bez narzucania swojej woli. Najlepiej zacząć od tego, czym dla każdego z nas są pieniądze. Do czego służą, jaką rolę pełnią? Co znaczą? Silny wpływ na nasze postawy ma zazwyczaj dom rodzinny; tam nabieramy nawyków, dotyczących podejścia do finansów. Warto sobie w związku i w rodzinie przeprowadzić własną „intercyzę”. Ustalić, kto za co płaci, ile środków idzie na wspólne konto, w jaki sposób podchodzimy do pieniędzy własnych itd. Zawsze (bez względu na to, czy tylko jedna, czy obie strony pracują zawodowo lub czy istnieje duża dysproporcja zarobków) należy dbać o to, aby wszyscy mogli czuć się bezpiecznie – radzi Aneta Wrona.

– Cztery na dziesięć Polek nie pracują zawodowo; one też mają prawo czuć się bezpiecznie, od strony finansowej – mając wzgląd i kontrolę nad rodzinnymi finansami. Każdy rozpad związku to osobisty dramat, utrata istotnego kawałka życia. Jednak jeśli dochodzi do tego jeszcze walka o byt lub o każdą przysłowiową złotówkę, ten dramat bywa zdecydowanie bardziej bolesny – ostrzega Aneta Wrona.

Czytaj także: Najczęstszy powód rozwodów? Niezgodność charakterów. „Musiałam to zrobić, żeby nas wszystkich uratować”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version