Na początku tygodnia, w przeddzień jubileuszowego szczytu NATO w Waszyngtonie, Donald Tusk spotkał się z ukraińskim prezydentem w Warszawie. Politycy podpisali Porozumienie o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa między Polską a Ukrainą. Zgodnie z dokumentem, Polska zobowiązuje się m.in. do wspierania rozwoju Sił Zbrojnych Ukrainy.

Porozumienie jest uzupełnieniem postanowień Wspólnej Deklaracji G7 ws. wsparcia Ukrainy przyjętej w Wilnie w lipcu 2023 roku. W pierwszej kolejności, w styczniu, porozumienie podpisali Brytyjczycy, później – Niemcy i Francuzi. Łącznie umowy zawarło 17 państw, w tym USA.

Wicemarszałek Sejmu określił sprawę podpisania porozumienia przez Donalda Tuska mianem „skandalicznej”, bo została „zatajona” przed parlamentem, a także Radą Bezpieczeństwa Narodowego. Skwitował, że zawarcie umowy o współpracy z Ukrainą jest nieważne, ponieważ nie zostało przegłosowane w Sejmie. Jak zaznaczył, nie było też mowy o tym, że dokument „miał być ratyfikowany przez prezydenta”.

– Ratyfikacja przez Rzeczpospolitą Polską umowy międzynarodowej i jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych – głosi konstytucja – tłumaczył w Radiu ZET polityk Konfederacji, powołując się na art. 89 ustawy zasadniczej. Jednocześnie wyraził też nadzieję że Andrzej Duda „zdystansuje się od tego”.

W opinii konstytucjonalisty, prof. Piotra Uziębło, sprawa nie jest taka jednoznaczna, jak kreśli ją Krzysztof Bosak.

– Z treści porozumienia wynika, że ma ono charakter międzyrządowy, a nie ma międzynarodowy. Oznacza to, że nie rodzi skutków prawnych po stronie prawa powszechnie obowiązującego. Z tej perspektywy, nie mamy do czynienia z umową międzynarodową w wąskim znaczeniu tylko umową, która wiąże rządy i administrację rządową, a nie obywateli czy inne jednostki, które nie podlegają rządowi – mówi prawnik.

Dodaje jednak, że jest jedno „ale”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version