Poseł Konfederacji Witold Tumanowicz skierował do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej interpretację, w której zapytał, czy różnicowanie wieku emerytalnego ze względu na płeć jest przykładem dyskryminacji oraz czy rząd planuje zrównać wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn.
Niższy wiek emerytalny kobiet to dyskryminacja?
Odpowiedzi udzieliła Aleksandra Gajewska, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przekonuje, że nie ma mowy o dyskryminacji.
„Statystycznie krótszy okres pobierania świadczeń emerytalnych przez mężczyzn kompensowany jest przeciętnie znacznie wyższą kwotę emerytury pobieranej przez mężczyzn” — wskazała wiceminister.
Dalej napisała, że niższy wiek emerytalny kobiet stanowi przejaw uznania dla nieodpłatnej pracy świadczonej przez kobiety „oraz umożliwia samodzielne uzyskanie prawa do świadczenia pomimo wymuszonych macierzyństwem przerw w zatrudnieniu i feminizacji zawodów wymagających dłuższego kształcenia, ale zapewniających przeciętnie niższe zarobki”.
Podkreśliła, że „kobiety nadal ponoszą większość trudu opieki nad dziećmi, seniorami i osobami z niepełnosprawnościami, co negatywnie wpływa na ich perspektywy zawodowe, stan zdrowia i sumę odprowadzonych składek”.
Historyczne argumenty wiceminister Gajewskiej
„Te utrwalone role płciowe, stanowiące reminiscencję dawnych stosunków społecznych, oddalały szanse kobiet na niezależność finansową od mężów” — dodano.
Gajewska przywołała też art. 67 Konstytucji, w którym przewidziane jest prawo obywateli do zabezpieczenia społecznego m.in. po osiągnięciu wieku emerytalnego. „Zakres i formy zabezpieczenia społecznego określa ustawa. Formy zabezpieczenia, a co za tym idzie również rodzaje świadczeń i warunki nabywania do nich prawa, a także sposób finansowania, mogą być zróżnicowane” — napisała posłanka.
Przypomniała, że Trybunał Konstytucyjny zezwolił na wprowadzenie wieku emerytalnego wynoszącego co najmniej 60 lat dla kobiet i co najmniej 65 lat dla mężczyzn.