Od kilku lat w związku ze zmianami klimatu kleszcze są zagrożeniem niemal przez cały rok. W Polsce żyje 19 gatunków kleszczy, ale na ludziach najczęściej spotykane są dwa. Jak się przed nimi skutecznie chronić?

Ludzi atakują te gatunki kleszczy, które aktywnie szukają żywiciela w środowisku, czyli wychodzą na trawę i czekają, aż ktoś przejdzie. Pozostałe gatunki są mocno związane ze swoimi głównymi żywicielami. Na przykład obrzeżek gołębi żyje w gniazdach gołębi, a kleszcz jeżowy w norach jeży. Bardzo rzadko zdarza się tym kleszczom zawędrować na inne zwierzęta, w tym na człowieka.

Jednak każdy kleszcz może być nosicielem wirusa kleszczowego zapalenia mózgu i bakterii boreliozy.

Najczęściej kleszcze żyją na granicy pola i lasu. Szczególnie lubią miejsca, które upodobały sobie jelenie, ale można je znaleźć wszędzie tam, gdzie jest kawałek ziemi porośniętej roślinnością – na trawniku pod domem czy nawet na pasie zieleni przedzielającym jezdnie.

– Kleszcze potrzebują zwierząt, których krew niezbędna jest im do wzrostu, a samicom do produkcji jaj. Są zatem wszędzie tam, gdzie żyją lisy, dziki, jeże, gryzonie. Przenoszą je także ptaki, często szpaki i kosy – mówi dr Anna Wierzbicka, biolożka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Wbrew temu, co się powszechnie uważa, kleszcze nie spadają z drzew. One bytują w nisko rosnących roślinach, często na krzewinkach jagód. Wchodzą na łydki i stamtąd wędrują wyżej. Wybierają miejsca, gdzie jest cienka skóra – pod kolanem, w zagłębieniu łokcia, w pachwinach, czy za uszami.

Kleszcze można spotkać na wszystkich kontynentach, także na pustyniach Afryki. – Są bardziej niebezpieczne niż nasze rodzime kleszcze, bo przenoszą choroby, na które nie jesteśmy uodpornieni i nasi lekarze też nie do końca potrafią je diagnozować – mówi dr Wierzbicka.

Od kilku lat w związku ze zmianami klimatu kleszcze są zagrożeniem niemal przez cały rok. – Dawniej latem pojawiały się nimfy, a jesienią dorosłe osobniki, ale teraz rozwój tych pajęczaków przyspieszył i cykle życiowe się wymieszały. Nimfy i dorosłe roztocze owady, które nas atakują, można spotkać przez cały rok. Tylko larwom jest się ciężko wbić w naszą skórę, więc rzadko można je spotkać na człowieku. Najczęściej, w 70-80 proc. w zależności od badań, na ludziach pasożytują limfy, te półtoramilimetrowe stworzenia – mówi dr Wierzbicka. Nimfa wygląda tak samo jak pajęczak dorosły. Różni się tylko wielkością.

Kleszcze stają aktywne, gdy temperatura powietrza wynosi 5-7 stopni C, ale są gatunki, które szukają żywiciela, jak tylko temperatura wzrośnie powyżej 0 stopni C. W niskich temperaturach są jeszcze ospałe. Zimą też rzadziej jesteśmy atakowani, bo jesteśmy ubrani od stóp do głów, mamy długie spodnie i pajęczaki mają ograniczone możliwości wbicia się w naszą skórę. Dopiero gdy robi się cieplej, nabierają wigoru.

– Najbardziej aktywne są wtedy, gdy temperatura wynosi dwadzieścia-dwadzieścia kilka stopi, ale bardzo istotna jest też wilgotność powietrza. Aktywne są wtedy, gdy wynosi ona 70-80 proc. Gdy jest gorąco i sucho, to kleszcze śpią – mówi dr Wierzbicka.

Większa wilgotność powietrza jest rano i wieczorem. Dlatego też o tych porach dniach najłatwiej jest złapać kleszcza. – Jeśli w środku dnia wiosną i latem świeci słońce, pajęczaki są mniej aktywne, ale gdy będzie niebo zachmurzone i będzie wilgotno, to groźne są cały dzień – mówi dr Wierzbicka.

Podczas ciepłych i wilgotnych nocy można kleszcza złapać, siedząc na tarasie czy spacerując w świetle księżyca. – Bywają wtedy także aktywne, ponieważ nie mają oczu. Światło nie jest zatem czynnikiem, który pobudza je do działania, tak jak to jest u owadów – mówi dr Wierzbicka.

Z badania dr Wierzbickiej wynika, że kleszcze nieco częściej atakują kobiety niż mężczyzn. Ale teoria ta nie została potwierdzona przez innych naukowców. – Na razie jest więc tylko pewien trop. Wiemy jednak, że pajęczaki reagują na dwutlenek węgla i temperaturę ciała, a podczas miesiączki lub w ciąży kobiety mają podwyższoną temperaturę ciała, wtedy zapewne stają się bardziej atrakcyjne dla kleszczy niż mężczyźni – mówi dr Wierzbicka.

Lepszym kąskiem dla pajęczaka będzie starsza pani z pieskiem niż biegaczka. – Pies będzie aktywował kleszcze, a na osobie, która wolno idzie, jeśli kleszcz wejdzie, to już nie spadnie. Biegaczka jest w ruchu. Gdy kleszcze dostaną się na jej nogi, to zostaną zrzucone. Z naszego badania wynika, że najwięcej kleszczy łapali ludzie podczas spokojnego spaceru, typowego podczas zbierania grzybów czy jagód, a szybki marsz powodował, że dużo mniej kleszczy było w stanie się przyczepić – mówi dr Wierzbicka.

Nie jest łatwo ochronić się przed kleszczami w upalne dni. W pełni zabezpiecza przed nimi jedynie szczelny ubiór.

– Spośród preparatów odstraszających udowodnione działanie ma jedynie geranium. Na innych wyciągach roślinnych bym nie polegała. Z substancji syntetycznych najskuteczniejszy jest DEET – mówi dr Wierzbicka i radzi, aby preparaty stosować na ubranie, a nie na skórę, bo mogą ją podrażnić. Skuteczna może się też okazać specjalna obroża przeciwkleszczowa, którą zakłada się psom. Leśnicy tną ją na kawałki i wkładają w ubranie terenowe. Podobno skutecznie odstrasza to kleszcze.

Trzeba go jak najszybciej wyciągnąć. – Najlepiej sprawdzają się tanie przedmioty: zwykła pęseta albo karta do wyciągania kleszczy kupiona w sklepie zoologicznym – mówi dr Wierzbicka. Jeżeli wyciągniemy pajęczaka szybko, to nie zostaniemy niczym zakażeni. Kleszcza łapiemy za ryjek, którym wbił się w naszą skórę, i szybko wyciągamy.

– Nie należy kręcić kleszczem ani chwytać za odwłok, nie smarujemy go kremem, tłuszczem ani alkoholem. Każda forma drażnienia może wywołać wymioty, a wtedy do naszego organizmu dostaną się bakterie i wirusy, które w kleszczu się znajdują – mówi dr Wierzbicka. Groźne jest też rozerwanie kleszcza, bo wtedy do naszego organizmu mogą się dostać jego płyny ustrojowe.

Co jakiś czas ktoś chce zarobić na strachu ludzi. – Kilka lat temu pokutował mit o potrzebie wykręcania kleszcza odpowiednią kleszczołapką i filmik w internecie, który pokazuje, że aparat gębowy kleszcza wygląda jak spiralka do malowania rzęs. Nie wykręcamy, tylko szybkim ruchem wyciągamy kleszcza – mówi dr Wierzbicka.

Zamrażanie kleszczy czy smarowanie ich olejkiem miętowym to także nie są dobre pomysły.

Jeśli wyjmiemy kleszcza tak, że w skórze zostanie ryjek, to go zostawmy. Nie jest on groźny, bo to zwykły chitynowy element. A gdy będziemy próbować go wyjąć, może dojść do infekcji. Wystarczy to miejsce zdezynfekować.

Kilka lat temu ludzie zanosili do laboratoriów wyciągnięte kleszcze, aby tam sprawdzono, jakie wirusy i bakterie w nich żyły. Takie postępowanie promowały prywatne laboratoria. Co ciekawe, wspomniane badanie jeszcze do niedawna kosztowało 500 zł. Wykrywano trzydzieści pasożytów, odpowiedzialnych za choroby, z których większość nie występuje w Europie. I nic to nie dawało.

– Nawet wykrycie w nim jakichś patogenów nie oznacza, że zachorujemy. Sprawny układ odpornościowy jest w stanie obronić się przed wirusem czy bakterią. Lekarze mają przecież leczyć chorobę, a nie prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Ponadto trzeba umieć odpowiednio zakonserwować wyjętego kleszcza. Nie jest dobrym pomysłem włożenie go do koperty i wysłanie do laboratorium. Nie będzie szansy wyciągnąć z niego ani bakterii, ani wirusa. Inaczej zabezpiecza się kleszcza, jeśli chcemy szukać w jego organizmie bakterii, a inaczej, gdy szukamy wirusa – mówi dr Wierzbicka.

Łatwiej jest się zarazić kleszczowym zapaleniem mózgu niż boreliozą. Wynika to z tego, że wirus przebywa w innym miejscu kleszcza niż bakteria.

– Wirusy kleszczowego zapalenia mózgu tkwią w śliniankach pajęczaka. W momencie, kiedy kleszcz wbija się w nowego żywiciela i wpuszcza w niego ślinę, w której znajdują się związki przeciwbólowe i przeciwkrzepliwe, to może nam przekazać wirusy kleszczowego zapalenia mózgu. Natomiast bakteria boreliozy śpi w uchyłkach jelita kleszcza. Ze względu na sposób, w jaki kleszcze żerują, bakteria potrzebuje czasu, aby się obudzić i aby zawędrować z układu pokarmowego kleszcza do ciała żywiciela. Szybkie wyciągnięcie kleszcza chroni nas przed boreliozą, ale nie przed kleszczowym zapaleniem mózgu. Dlatego tak ważne są szczepienia przeciwko kleszczowego zapalenia mózgu – mówi dr Wierzbicka.

Nie jest prawdą, że we wschodnich rejonach Polski jest więcej kleszczy, które przenoszą wirus kleszczowego zapalenia mózgu niż w pozostałych obszarach naszego kraju oraz że tam łatwiej zarazić się wirusem tej choroby. – To dawne przekonanie, że na wschodzie jest niebezpiecznie, a na zachodzie wirusy nam nie grożą, już się nie sprawdza. Dostępne dane na temat występowania kleszczy są stare i niepewne. Od lat mało wykonuje się takich badań. Są one bardzo drogie i trudne. Wiadomo jedynie, że osoby, u których stwierdzono kleszczowe zapalenie mózgu, przebywały w lasach i parkach całej Polski. Dużo jest takich pacjentów na Śląsku – mówi dr Wierzbicka.

Czytaj też: Kremy z filtrem mogą szkodzić ludziom i środowisku. Jak chronić skórę przed promieniowaniem?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version