Reprezentacja Polski przedłuży passę występów na kolejnych mistrzostw Europy. Od Euro 2008 Biało-Czerwoni kwalifikują się na każdy turniej Starego Kontynentu. Nie inaczej było tym razem. Choć przez słabą grę w kwalifikacjach zawodnicy najpierw Fernando Santosa, a następnie Michała Probierza potrzebowali baraży, to w nich najpierw pokonali Estonię, a parę dni później po rzutach karnych Walię.

Polacy katem Walijczyków

Brak Walijczyków to jedna z niespodzianek kwalifikacji. Kadra, która dawniej uchodziła za chłopca do bicia, w ostatnich dziesięciu latach stała się solidnym zespołem, który grał nawet w dywizji A Ligi Narodów. O spadku na niższy szczebel zadecydowały porażki… z Polską. Można więc powiedzieć, że Biało-Czerwoni odbierają graczom z wysp przyjemność z gry w ostatnich latach.

Kto wie, jak potoczyłby się ewentualny półfinał Euro 2016, gdyby ówczesna Walia spotkała się z Polską. Biało-Czerwoni prowadzeni przez Adama Nawałkę ulegli po rzutach karnych Portugalii, którą później odprawiła także Walijczyków. Ci i tak mieli powody do zadowolenia, gdyż swoje pierwsze mistrzostwa Europy w historii zakończyli w czołowej czwórce.

Walia wita się z wielkim futbolem

Walia była jednym z kilku debiutantów na mistrzostwach Europy 2016. Na turniej dostała się dzięki zajęciu drugiego miejsca w grupie B kwalifikacji. Zespół Chrisa Colemana, który prowadził zespół od 2012 roku, był rewelacją eliminacji. Wcześniej, w eliminacjach mistrzostw świata drużyna mocno zawodziła zajmując piąte miejsce. Mimo to włodarze federacji zaufali szkoleniowcowi, ten odpłacił się wymarzonym awansem.

Choć w grupie B zdecydowanym faworytem byli Anglicy, to Walijczycy pokazali, że również są groźni. Najpierw pokonali Słowację 2:1. Później ulegli Synom Albionu 1:2, by na koniec pewnie uporać się z Rosją 3:0. W całym turnieju prym w zespole Walii wiódł Gareth Bale. O słynnym piłkarzu mówiło się nie raz, że w kadrze grał znacznie lepiej niż w klubie.

Bale i spółka wyszli z grupy z pierwszego miejsca, co dawało im okazję do gry przeciwko Irlandii Północnej – zespołowi, który rywalizował z Polską w pierwszej fazie turnieju. Paradoksalnie nie był to łatwy mecz dla Walii, która długo nie potrafiła znaleźć sposobu na przełamanie rywali. Gol w końcu padł, lecz był on autorstwa Garetha McAuley’a – reprezentanta drużyny gości. Dzięki bramce samobójczej zespół Colemana wygrał 1:0 i awansował do ćwierćfinału.

Najpiękniejszy dzień walijskiego futbolu

Tam czekała nich Belgia – rywal z eliminacji. Na początku lipca 2016 roku Walijczycy zagrali jedno z najbardziej pamiętnych spotkań. Kopciuszek turnieju pokonał dużego faworyta do medalu 3:1 po bramkach Ashley’a Williamsa, Hala Robsona-Kanu i Sama Vokesa. Na nic zdało się trafienie Radji Nainggolana otwierające starcie. Walia oszalała z radości, bowiem znalazła się w najlepszej czwórce Europy.

Mecz z Portugalią zakończył się porażką 0:2. Polscy (a pewnie walijscy również) kibice mogą do dziś zastanawiać się, jakby wyglądał półfinał Euro 2016, gdyby doszło do starcia pomiędzy ekipą Nawałki z zespołem Colemana. Nie brakuje głosów, że Biało-Czerwoni mogliby pokusić się o finał, gdyby w rzutach karnych mocniej uśmiechnęło się do nas szczęście.

Euro 2024 w telewizji

Walia wystąpiła także na Euro 2020, gdzie z drugiego miejsca wyszła z grupy, w której znajdowali się późniejsi mistrzowie – Włosi. Przygoda z turniejem zakończyła się już jednak na 1/8 finału, gdzie nakręcona Dania rozgromiła ich 4:0. Po porażce w marcowych barażach kibice Smoków mogą czuć wielki smutek. Po raz pierwszy od lat zabraknie ich na imprezie, na której potrafili zaskoczyć niejednego eksperta.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version